„Szanowny Panie Michale, nie chcę zamienić tego maila w powieść, więc postaram się streszczać.
W 2012 wpakowałem się w wieloletnią polisę z funduszami inwestycyjnymi. Od tego czasu wpłacam na nią regularnie składki. Jestem prawie 3 tysiące złotych w plecy, pomimo prób zmiany struktury portfela na fundusze teoretycznie dochodowe (bawiłem się Exelem, usiłując wybierać fundusze, które wg. notowań mają długookresowe zyski).
Dlaczego fundusze inwestycyjne, które wybieram, tracą na wartości? Jak ustalić przyszłą strukturę portfela, żeby to zmienić?”
Mocne pytania. Niestety – łatwiej je zadać, niż na nie odpowiedzieć 🙂
TLDR (artykuł w jednym zdaniu)
Najważniejsze, żeby nie popełniać prostych błędów i nie robić głupot z pieniędzmi w funduszach inwestycyjnych.
Doświadczony nieprofesjonalista
Od 11 lat lokuję prywatne oszczędności w fundusze inwestycyjne. Napisałem kiedyś podsumowanie moich najważniejszych doświadczeń i obserwacji. Zachęcam do przeczytania.
Mój łączny bilans w funduszach inwestycyjnych jest zdecydowanie na plus.
Miałem okresy nieprzyjemnych strat. Miałem okresy podejmowania przypadkowych decyzji i błądzenia.
W tej chwili na każdej mojej inwestycji, na którą składają się fundusze inwestycyjne, mam wrażenie kontroli nad sytuacją i ładu. Nie oznacza to, że ich wartość nigdy nie spada. Nie oznacza to, że nigdy nie popełniam błędów.
Nawiasem mówiąc, każda moja funduszowa inwestycja, jest w tej chwili również rentowna („na plus”).
Dlaczego tracę pieniądze w funduszach inwestycyjnych?
Generalnie, wartość oszczędności w funduszach inwestycyjnych może spadać, ponieważ:
- spada wartość aktywów, które składają się na fundusz (np. akcji, obligacji lub walut obcych)
- opłaty dla instytucji finansowych (towarzystw funduszy inwestycyjnych i ich pośredników) są wyższe niż zyski z aktywów funduszu
- zarządzający funduszem popełniają błędy inwestycyjne
W najgorszych przypadkach wszystkie te negatywne siły działają w jednym momencie.
Z punktu widzenia właściciela jednostek funduszy inwestycyjnych jest to bardzo nieprzyjemna sytuacja – czasami przez bardzo długi okres może nie mieć żadnych korzyści ze swojej inwestycji.
Do tego dochodzi frustracja i ciągłe poddawanie w wątpliwość swoich decyzji: „To już na lokatach bankowych miałbym lepiej”, „A co jeśli to jakaś większa sprawa i stracę jeszcze więcej pieniędzy?”, „Co mogę zrobić, żeby odwrócić sytuację?”, itp.
Spotkałem się z panem Tomkiem i wydaje się, że w jego przypadku „działały” dwa pierwsze powody.
Do tego pan Tomasz podejmował częste decyzje o zmianie podziału oszczędności między fundusze oparte o … narzędzie, które sam stworzył w Excelu. Filtrował fundusze po stropach zwrotu i lokował środki w te, które i w długim, i w krótkim okresie miały najlepsze wyniki.
Na pierwszy rzut oka wygląda to na racjonalny system. Ale to tylko iluzja.
Nie istnieje trwała zasada, która mówi, że jeśli jakieś fundusze zachowywały się najlepiej przez 5 lat oraz ostatnie 3 miesiące czy miesiąc, to w kolejnych okresach również najlepiej sobie poradzą.
Szczerze – nie znam żadnej tego typu zasady, która gwarantowałaby trafny wybór funduszy na kolejny miesiąc, rok czy pięć lat.
Dlatego oprócz dwóch zewnętrznych powodów spadku wartości oszczędności pana Tomasza (spadająca wartość aktywów, które składają się na fundusze, oraz opłaty dla instytucji finansowych), trzeba jeszcze dodać trzeci powód: błędne indywidualne decyzje.
Pan Tomasz samodzielnie, na podstawie niejasnych, niesprawdzonych reguł, wybierał fundusze inwestycyjne, które traciły na wartości.
Jak nie tracić, a może nawet zarabiać, w funduszach inwestycyjnych?
Gdybym to ja wiedział, jak łatwo zarabiać na funduszach. Byłbym znacznie bogatszy niż jestem 🙂
Nie wiem tego. I szczerze – w ogóle mnie to nie interesuje. Nie interesuje mnie to, mimo że niemała część moich oszczędności znajduje się w funduszach inwestycyjnych. W takim razie jaka była moja rada dla pana Tomka?
Po pierwsze – żeby przestał eksperymentować „na żywo” ze swoimi oszczędnościami. Nikt nie powinien wystawiać swoich ciężko zarobionych pieniędzy na przypadkowe ryzyko.
Jeśli nie wiemy, jak coś działa, nie powinniśmy się zachowywać, jakbyśmy wiedzieli. Szczególnie przy takiej stawce.
Ale to trochę banał.
Po drugie – opowiedziałem panu Tomkowi, co mi pomaga opanować nadmiar informacji i zamieszanie wokół funduszy inwestycyjnych.
Jest to podział inwestycji na część bezpieczną (głównie fundusze pieniężne i gotówkowe) oraz część ryzykowną (fundusze akcji).
Punktem wyjścia powinno być dobranie proporcji tak, żeby pasowały do naszej osobowości. Ja jestem raczej konserwatywnym inwestorem. 30-40% funduszy akcji, a reszta w funduszach bezpiecznych – taki byłby mój punkt wyjścia.
Od tych domyślnych proporcji można się odchylać, ale to już wyższa szkoła jazdy. Trzeba wiedzieć, kiedy, jak i dlaczego się odchylać, żeby coś dobrego z tej aktywności wyszło.
Napisałem więcej o tym, w jaki sposób ja odchylam się od swoich domyślnych proporcji między defensywnymi a agresywnymi funduszami, np. podsumowaniu wyników mojego indywidualnego konta emerytalnego oraz polisy inwestycyjnej.
Moje wyniki nie są spektakularne.
Nie utrzymuję się z „zarabiania na funduszach”. Zresztą na żadnych innych aktywach finansowych też nie.
Ale te oszczędności nie są dla mnie źródłem stresu. Nie mam wrażenia, że nad nimi nie panuję. Wręcz przeciwnie – są bardzo przewidywalne. W długim terminie ich wartość rośnie. Tymczasowo zdarzają się spadki lub okresy stagnacji ich wartości. Ale w długim terminie to zdecydowanie pozytywna siła w moich finansach.
Inne podejścia
Na pewno istnieją jakieś odważniejsze, bardziej spektakularne podejścia do funduszy inwestycyjnych. Ja niestety jeszcze do nich nie dorosłem.
Pierwszym krokiem dla każdego, kto zaczyna, nie powinno być moim zdaniem poszukiwanie wielkich zysków i szybkich efektów.
Pierwszym krokiem powinno zrozumienie podstaw (np. rodzajów funduszy, poziomów ryzyka). Tolerowanie zmienności, w tym strat, to część tych podstaw.
Drugim zastanowienie się, jak wygląda optymalna inwestycja dla naszego typu osobowości. Ile jest w niej zmiennych, ryzykownych aktywów z wysokim potencjałem zysku lub straty (fundusze akcji), a ile przewidywalnych, bezpieczniejszych aktywów (fundusze gotówkowe, pieniężne, obligacyjne).
Dopiero potem można szukać czegoś więcej. Rozważać, z jakich decyzji mogą się wziąć dodatkowe korzyści, np. mniejsza zmienność (ryzyko) lub wyższa stopa zwrotu.
Krótko mówiąc: trzeba nauczyć się chodzić, zanim zacznie się biegać.
Na koniec
Polecam inne artykuły na temat polis inwestycyjnych, funduszy inwestycyjnych oraz prywatnej emerytury.
Zapraszam do zapisywania się na bezpłatny, e-mailowy tygodnik Moja Przyszła Emerytura – co niedzielę podsumowanie tygodnia, zapowiedzi oraz coś ekstra.
7 lat radziłem sobie dobrze w AXA choć przestrzegania mnie. Byłem na +5000. 10% na plus. Od początku roku 2018 narzekania moje rosły wraz z innymi osobami czego przykładem są niemiłe opinie o AXA INWESTYCJE. Zarządzanie jest tak słabe, że nie mogę już na to patrzeć Cały czas w tym roku 90% wszystkich funduszy minusuje, nie ma żadnych perspektyw na dłuższe inwestowanie, bo na zielono jest kilka dni i małe wartości a na czerwono wyższe wartości i wiele dni. Nic nie daje trzecia już zmiana funduszy. Od 2011 roku nigdy tak nie było. Wszystko ma tendencję spadkową na tydzień, miesiąc, 3 miesiące itd. Żenada.
OdpowiedzUsuń