Pierwszy raz nabyłem jednostki funduszy inwestycyjnych w
maju 2006 roku. Miałem wtedy 23 lata. Ulokowałem 1000 zł w – a jakże mogłoby
być inaczej – fundusz polskich akcji 🙂
Od mojego pierwszego podejścia do funduszy inwestycyjnych
minęło już ponad 10 lat. Przez ten czas próbowałem różnych rodzajów funduszy,
różnych podziałów środków między fundusze i różnych produktów powiązanych z
funduszami inwestycyjnymi.
O ile przez pierwsze kilka lat w moich zachowaniach
dominował przypadek, emocje i niewiedza, od jakiegoś czasu mam poczucie
kontroli nad oszczędnościami zgromadzonymi w funduszach inwestycyjnych. Jestem
również zadowolony z wyników, które osiągam – nawet w trudnych momentach na
rynkach.
W tym artykule dzielę się 10 obserwacjami, które zebrałem
przez ponad 10 lat inwestowania w fundusze inwestycyjne.
Nigdy nie trzymałem w funduszach inwestycyjnych wszystkich
swoich oszczędności. Zawsze dzieliłem je między depozyty bankowe (gwarantowane,
krótkoterminowe i szybko dostępne) i fundusze inwestycyjne (zmienne, raczej
długoterminowe).
Nie robiłem też gwałtownych zmian, np. nie zamieniałem
depozytów bankowych na jednostki funduszy pod wpływem reklamy, namów doradców
czy dobrej koniunktury na rynkach. W odwrotnym kierunku też nie działałem – nie
zamieniałem wszystkich jednostek na depozyty bankowe w okresach paniki na
rynkach i pesymizmu inwestorów.
W długim terminie lepiej sprawdza się takie zrównoważone
podejście. Nie wymaga opowiadania się za jedną ze stron podziału: lokaty
bankowe kontra fundusze inwestycyjne. Tym bardziej że jest to podział fałszywy
i mylący.
W moich oszczędnościach lokaty bankowe i fundusze
inwestycyjne ze sobą współgrają, a nie konkurują.
2. Nie wszystkie fundusze inwestycyjne to fundusze akcji
Fundusze inwestycyjne to olbrzymi zestaw narzędzi, z których
można wybierać. Z jakiegoś powodu wiele osób utożsamia wszystkie fundusze z
ryzykiem typowym dla rynku akcji. Na dodatek polskiego rynku akcji, który jest
wyjątkowo zmienny i kapryśny.
Warto spojrzeć na fundusze inwestycyjne trochę szerzej. Do
dyspozycji klientów są również fundusze obligacji, fundusze mieszane (np. cyklu
życia) czy fundusze aktywów zagranicznych.
Ta różnorodność pozwala tworzyć portfele oszczędności, które
są bardziej dopasowane do indywidualnych potrzeb, np. są mniej zmienne,
ponieważ mniejszą lub większą część inwestycji stanowią obligacje.
3. Podział między rodzaje funduszy
Na początku wydawało mi się, że muszę podejmować mnóstwo
decyzji. Kupować, sprzedawać, czytać, śledzić, reagować, przeskakiwać z
funduszu na fundusz.
To oczywiście kompletna bzdura.
Z takiej hiper aktywności zazwyczaj nic nie wynika – poza frustracją, że wyniki jak były przypadkowe, tak wciąż są przypadkowe.
To oczywiście kompletna bzdura.
Z takiej hiper aktywności zazwyczaj nic nie wynika – poza frustracją, że wyniki jak były przypadkowe, tak wciąż są przypadkowe.
W rzeczywistości za to, jakie osiągamy wyniki, odpowiada
głównie tzw. alokacja między klasy aktywów. Mówiąc prościej: podział między
rodzaje funduszy (akcyjne i dłużne).
To powinien być punkt wyjścia w myśleniu o oszczędnościach w
funduszach inwestycyjnych. Jeśli ktoś ma taki punkt wyjścia (np. domyślny dla
siebie podział 50% fundusze akcyjne, 50% fundusze dłużne), może zastanawiać się
co robić dalej (np. trzymać się tego podziału, wracać do niego co kilka
miesięcy, odchylać się od niego w zależności od zmian na rynku itp.).
4. Niedocenione fundusze parasolowe
Przez ponad 10 lat miałem swoje oszczędności w funduszach
chyba z 20 różnych towarzystw. W pierwszym okresie robiłem dużo konwersji, np.
sprzedawałem fundusz akcyjny jednego towarzystwa, żeby kupić fundusz dłużny
innego towarzystwa.
Z czasem kompletnie porzuciłem takie zachowanie na rzecz
prowadzenia kilku puli oszczędności w 4-5 funduszach parasolowych. Wciąż
wykonuję zmiany (np. z funduszu akcji na fundusz dłużny), ale w ramach parasola
w jednym towarzystwie funduszy inwestycyjnych. Niektóre fundusze parasolowe
składają się z kilkunastu różnych rodzajów funduszy, co pozwala na szeroką
dywersyfikację (np.: https://www.nntfi.pl/fundusze-inwestycyjne)
Dzięki temu mogę przez lata odraczać podatek od zysków
kapitałowych (19% Belki), a na IKE całkowicie go unikać.
5. Cele, cele i jeszcze raz cele
Jest jakie powiedzenie: „Jeśli nie wiesz dokąd idziesz, na
pewno tam nie dojdziesz”.
Pasuje, jak ulał do wielu nieudanych inwestycji za
pośrednictwem funduszy. Również moich porażek sprzed lat. Nie miałem jasnego
celu i planu, żeby osiągnąć ten cel. Podejmowałem przypadkowe i emocjonalne
decyzje (np. podobała mi się nazwa funduszu).
Dzisiaj wiem, że prowadzenie oszczędności w oparciu o cele
(również w funduszach inwestycyjnych) to prosty sposób, żeby wprowadzić trochę
porządku, kierunku i spokoju do swoich decyzji.
Podpowiedź: „zarobienie jak najwięcej pieniędzy” albo
„wyższe stopy zwrotu niż kolega z pracy” to nie są dobrze zdefiniowane cele.
6. Sztuka przetrwania
Na czym najbardziej zależało mi, kiedy robiłem pierwsze
transakcje na jednostkach funduszy inwestycyjnych ponad 10 lat temu? Nie wiem.
Może na spróbowaniu czegoś nowego. Może na ekscytacji, że podejmuję decyzje
dotyczące pieniędzy. Może na jeszcze czymś innym.
Na czym zależy mi najbardziej w tej chwili? Na przetrwaniu.
Moje oszczędności w funduszach prowadzę tak, żeby przetrwały
nawet bardzo trudne momenty na rynku i bardzo trudne momenty w moich bieżących
finansach. Dlaczego nie biorę na siebie więcej ryzyka niż mogę realistycznie
ponieść. Nie „gram” też pieniędzmi, które mogą być mi potrzebne, żeby pokryć
wydatki na życie.
Dzięki temu zwiększam swoje szanse przetrwania w długim
terminie. Ani kapryśny rynek, ani moje własne nieuporządkowane finanse nie
powinny zmusić mnie do jakichś chaotycznych, emocjonalnych zachowań, które mogą
wykoleić całe przedsięwzięcie.
W tym kontekście słyszałem kiedyś coś takiego: „Najlepsza
strategia to nie strategia, dzięki której najwięcej zarobisz. To strategia,
którą potrafisz wprowadzić w życie”.
Jakie znaczenie ma to, że inne podejście (np. bardziej
ryzykowne) przyniosłoby wyższe zyski, skoro w trakcie najpewniej porzuciłbyś
swoją inwestycję i nie przetrwałbyś.
7. Więcej słuchaj siebie, mniej mediów
Jestem przekonany, że w kontekście funduszy inwestycyjnych
przeciętny Kowalski najbardziej skorzystałby na polepszeniu własnych zachowań i
lepszym zrozumieniu własnych potrzeb, możliwości i ograniczeń.
Moim zdaniem dużo mniej ważne jest śledzenie mediów i tego
całego szumu informacyjnego, który codziennie przetacza się wokół nas. To
raczej źródło zamieszania niż wiedzy i mądrości.
8. Ekstremalne nie znaczy powszechne
Raz na jakiś czas jakiś fundusz inwestycyjny zawodzi
inwestorów. Mieliśmy już przypadki funduszy obligacji korporacyjnych, funduszy
nieruchomości, a nawet całych towarzystw funduszy inwestycyjnych, które były
likwidowane w okolicznościach niekorzystnych z punktu widzenia inwestorów.
W skali całego rynku są to raczej niechlubne wyjątki.
Nieprzyjemne dla osób, które utrzymywały w nich oszczędności, ale jednak
wyjątki. Przez większość czasu większość funduszy działa normalnie.
Wystarczy rozłożyć oszczędności między kilka funduszy
parasolowych kilku dobrej jakości TFI (a tam rozłożyć je na różne rodzaje
subfunduszy), żeby bardzo mocno ograniczyć wpływ jakichś ekstremalnie
negatywnych wydarzeń typu wyjątkowo złe wyniki jednego z funduszy po serii
błędów zarządzających.
Można też korzystać z funduszy mieszanych (np. stabilnego
wzrostu czy cyklu życia), które są zaprojektowane tak, żeby rozkładać ryzyko
bardzo szeroko i nie dopuszczać do ekstremalnych wyników.
9. Trzymaj koszty pod kontrolą
Polskie fundusze inwestycyjne nie należą do najtańszych na
tle innych krajów rozwiniętych, jeśli chodzi o stałe opłaty za zarządzanie
pobierane z aktywów. Tym bardziej warto robić wszystko, co w naszej mocy, żeby tych
kosztów jeszcze nie podwyższać.
W praktyce oznacza to optymalizację podatkową (np. IKE, IKZE
czy fundusze parasolowe) oraz unikanie dodatkowych opłat dla dystrybutorów (np.
za nabycie czy zbycie jednostek, ale też dodatkowej warstwy opłat za
zarządzanie dla ubezpieczycieli życiowych, którzy oferują jednostki funduszy
jako tzw. ubezpieczeniowe fundusze kapitałowe).
Im mniej kosztów poniesiemy w związku z utrzymywaniem
oszczędności w funduszach inwestycyjnych, tym więcej pozostanie w naszej kieszeni
– w formie wyższych stóp zwrotu.
10. Ucz się – wiedza procentuje
Nie mówię nawet o czytaniu książek i chodzeniu na szkolenia.
Mówię przede wszystkim o uczeniu się na własnych błędach, o
obserwowaniu własnych zachowań i ulepszaniu procesu podejmowania decyzji.
Sprawdziłem to – przez ponad 10 lat lokowania oszczędności w
fundusze inwestycyjne osiągnąłem kilkadziesiąt tysięcy złotych zysku. Większość
przez ostatnie 3-4 lata.
Ale i tak największą korzyścią z całego przedsięwzięcia nie
jest ten wynik. Najważniejsze jest to, że oswoiłem temat funduszy inwestycyjnych,
ulepszyłem swój proces podejmowania decyzji i mogę z optymizmem i spokojem
patrzeć w przyszłość. Bez względu na to, czy będzie hossa, czy bessa. Czy stopy
procentowe wzrosną, czy spadną. Czy
będzie inflacja, czy deflacja.
Nikt nie musi mi mówić, co mam robić. Nie muszę się
zastanawiać, czy ma dobre intencje i czy jego rady są naprawdę wartościowe. Nie
polegam na doradcach, których jakości i wiedzy nie jestem pewien.
Polegam na wiedzy, doświadczeniach i
dobrych praktykach, które zacząłem gromadzić ponad 10 lat temu i
które dalej chcę rozwijać.
Na zakończnie
Tutaj wszystkie artykuły na temat funduszy inwestycyjnych oraz prywatnej emerytury.
Zapraszam do zapisywania się na bezpłatny, e-mailowy tygodnik Moja Przyszła Emerytura – co niedzielę podsumowanie tygodnia, zapowiedzi oraz coś ekstra.
Nieco nie na temat, ale czy mógłby Pan napisać coś o możliwościach zabezpieczenia inwestycji emerytalnych przed ryzykami dotyczącymi naszej gospodarki, waluty, stabilności i respektowania prawa (zwłaszcza własności)?
OdpowiedzUsuńNie chcę wchodzić w tematy polityczne, ale nabieram coraz większych obaw o bezpieczeństwo i wartość moich oszczędności o perspektywnie 20-30 lat, lokowane wyłącznie w polskich instytucjach, wyłącznie w złotówkach, do tego głównie w akcjach polskich spółek.
Dzięki za komentarz i sugestię.
UsuńCo nieco już w tym kierunku napisałem:
http://www.mojaprzyszlaemerytura.pl/2015/01/glebokie-ryzyko-william-bernstein-rezencja.html.
http://www.mojaprzyszlaemerytura.pl/2015/12/dobre-praktyki-dywersyfikacja-geograficzna.html
Proszę dać znać, czy te materiały były pomocne i co jeszcze mógłbym napisać.
Pozdrawiam, proszę wracać!
Dzień dobry,
OdpowiedzUsuńDziękuję za oba linki. Wygląda na to, że to czego się obawiam to te "głębokie ryzyka" związanie konkretnie z Polską. Chciałbym choć częściowo uniezależnić się od sytuacji polskiej gospodarki i sytuacji politycznej, np. hiperinflacji, dewaluacji, niewypłacalności, nacjonalizacji oszczędności itd.
Najchętniej inwestowałbym część oszczędności bezpośrednio w jakiejś instytucji zagranicznej, nieobjętej polską jurysdykcją, w walucie obcej. Orientuje się Pan jakie są możliwości tego typu?
W ramach IKE/IKZE natomiast najlepsze co udało mi się znaleźć, to możliwość inwestowania w NN TFI w fundusze luksemburskie. Niestety nie bardzo rozumiem jak zachowa się wycena jednostek tych funduszy w sytuacji mocnych zmian wartości złotówki, hiperinflacji czy dewaluacji.
Pozdrawiam!
Dzięki za odpowiedź.
UsuńNie ma żadnego problemu z otwarciem rachunków bankowych czy inwestycyjnych w krajach UE - mamy swobodę przepływu ludzi, towarów i kapitału.
Może Pan to zrobić z Polski (np. w DIF Broker (Portugalia), deGiro (Holandia) czy SaxoBank (Dania), ale wtedy ma Pan powiązane z tymi rachunkami konto w polskim banku i jest to jedyna droga wypłacenia z powrotem pieniędzy.
Może Pan też pojechać/polecieć do kraju w UE, który uważa Pan za bardziej stabilny i przyszłościowy, i wszystko zrobić tam. Mogą być problemy z brakiem adresu i statusem podatkowym. Dostęp do tych pieniędzy będzie przez konto lub oddziały w tych krajach.
Na pewno są jeszcze inne możliwości. Nie zgłębiałem tematu.
Może Pan po prostu kupić waluty obce w kantorze lub kantorze internetowym i trzymać w gotówce lub na koncie.
NN TFI rzeczywiście ma dużą ofertę funduszy inwestujących zagranicą. Z jakiegoś powodu większość z nich zabezpiecza w części lub w całości ryzyko walutowe. To oznacza, że przy scenariuszu dużej dewaluacji / inflacji złotówki w Polsce, klient nie odczuje w 100% korzyści z utrzymywania oszczędności w innej walucie. Nie są to więc idealne fundusze dla kogoś, kto chce penetrować ten temat.
W Polsce dostępne są też fundusze niezabezpieczone walutowo, w tym zagranicznych TFI, np. BlackRock, Franklin Templeton i wiele innych.
Może Pan też kupić ETF na S&P500 lub niemiecki DAX na polskiej giełdzie. Ryzyko walutowe nie jest zabezpieczone, więc w razie lokalnej katastrofy w Polsce, zadziałają jak wysokiej klasy aktywa.
Można by tak długo jeszcze pisać. Wydaje mi się, że powinien Pan dobrać rozwiązanie do własnych przekonań i obaw co do przyszłości. Nie sądzę, żeby było jedno rozwiązanie.
Pozdrawiam, proszę wracać!