piątek, 11 listopada 2016

[luźny piątek] Ludzie (tak, ludzie) dzielą się na akcje i obligacje. Jesteś akcją czy obligacją?

Żałuję, że nie ja to wymyśliłem.

Przeczytałem kiedyś o podziale ludzi na akcje i obligacje na popularnym blogu o długoterminowym inwestowaniu prowadzonym przez dwójkę Hindusów. To genialne porównanie.

Akcje to – generalnie – osoby o zmiennych dochodach, chętne do angażowania się w niepewne, ale perspektywiczne przedsięwzięcia i akceptujące duże wahania zawodowej „koniunktury”.

Obligacje to – generalnie – osoby o stałych dochodach, z bardziej przewidywalną pracą, niezbyt dobrze znoszące niepewność, jeśli chodzi o sprawy zawodowe.

To, czy prywatnie jesteś akcją czy obligacją, może pomóc ci zrozumieć, jak powinieneś lokować oszczędności, żeby osiągnąć równowagę między kapitałem ludzkim (praca) a finansowym (oszczędności).


O akcjach i obligacjach

Co to jest akcja? Co to jest obligacja?

W tym miejscu muszę trochę zwolnić.

To porównanie może być w Polsce mało czytelne. Wiedza o tym, czym są i jak działają akcje i obligacje nie jest powszechna. Większość z nas nauczyła się intuicyjnie rozumieć chyba tylko depozyty bankowe. Żywe są halucynacje o tym, że rynek akcji to „kasyno”, giełdy są po to, żeby na nich „grać”, itp.

Jeśli ktoś tak rozumie akcje i obligacje, nic nie wyniesie z tego porównania.

Akcje to udziały właścicielskie w działających biznesach. W krótkim okresie ich cena jest pochodną wielu rzeczy, ale w długim okresie przede wszystkim zysków, jakie osiąga firma.

Obligacje to rodzaj długu – państwo, instytucja lub firma pożycza od inwestorów (czyli nas) pieniądze i na starcie deklaruje, jakie i kiedy zapłaci odsetki oraz kiedy zwróci pożyczone pieniądze.

Akcje to „nieograniczony” potencjał zysków, ale też większe ryzyko utraty kapitału w razie niepowodzenia przedsięwzięcia oraz duża zmienność powiązana ze zmiennymi zyskami firmy.

Obligacje to stały, znany z wyprzedzeniem dochód (ale ani grosza więcej) oraz mniejsze ryzyko utraty kapitału.

Akcje i obligacje to oczywiście aktywa finansowe – papiery wartościowe, które uprawniają do przepływów pieniężnych, czyli odsetek (obligacje) oraz dywidend (akcje).

Co to ma wspólnego z ludźmi?


Jak się nad tym dobrze zastanowić to, co robimy zawodowo, też uprawnia nas do przepływów pieniężnych. Nie nazywają się odsetkami (jak przy obligacjach) czy dywidendami (jak przy akcjach), tylko wypłatą.

Przez większość dorosłego życia otrzymujemy je – najczęściej w miesięcznym rytmie – za wykonaną pracę. Zdolność do zarabiania pieniędzy nazywa się czasami kapitałem ludzkim.

Tak samo jak różnie można lokować kapitał finansowy (akcje lub obligacje), różnie możemy dysponować naszym kapitałem ludzkim.

Jedni wybierają lub trafiają do stałej, stabilnej pracy, np. w roli księgowego, nauczyciela, urzędnika, pracownika korporacji, pracownika służby zdrowia, itp. To obligacje.

Inni mają znacznie bardziej urozmaiconą sytuację zawodową, np. za znaczną część ich wypłaty odpowiadają premie za osiągnięcie wyników (handlowcy), rozwijają własne projekty, są właścicielami małych firm lub freelancerami, którzy nie mają gwarancji kolejnych zleceń czy zamówień. Ich dochody są zmienne, czasami bardzo zmienne. To akcje.

Co z tego wynika?


Nie myślimy o sobie jako akcjach lub obligacjach.

Gdybyśmy myśleli, być może trochę bardziej docenilibyśmy znacznie kapitału ludzkiego w finansach osobistych. Podjęcie wysiłku w kierunku zwiększenia swoich dochodów z pracy to chyba najprostszy sposób, żeby polepszyć swoją długoterminową sytuację finansową.

Nasz kapitał ludzki będzie dla nas źródłem dochodów przez całe nasze produktywne życie. To obligacja albo akcja o terminie 30-40 lat, jak nie więcej. Mamy całkiem spory wpływ na to, jakie będzie generować przepływy pieniędzy w tym czasie.

Druga konsekwencja jest chyba jeszcze ważniejsza, a przy tym znacznie mniej oczywista.

Jeśli jestem obligacją (stałe i przewidywalne dochody z pracy), być może w moich oszczędnościach jest miejsce na trochę aktywów udziałowych. Dadzą mi szansę na uczestniczenie w potencjalnych wysokich zyskach dla akcjonariuszy działających biznesów, a jednocześnie dzięki stałym, przewidywalnym dochodom nie muszę się aż tak martwić zmiennością wyceny oszczędności. I tak w kolejnym miesiącu przyjdzie „pewna” wypłata.

Jeśli jestem akcją (zmienne dochody o otwartym potencjale), być może w moich oszczędnościach jest trochę więcej miejsca na aktywa o stałym dochodzie. Będą źródłem stabilności i przewidywalności w okresach, gdy w pracy będę przechodził trudniejsze okresy, które – jako akcja – na pewno będę przechodził.

Jest to jakiś sposób na osiągnięcie równowagi. Ja osobiście bardzo cenię ten stan.

Jeśli jesteś obligacją i wszystkie oszczędności trzymasz w aktywach o stałym dochodzie, w zasadzie nie dajesz sobie żadnych szans na uczestniczenie w wyższych zyskach możliwych dzięki podejmowaniu ryzyka biznesowego. To oczywiście nic złego. I twój kapitał ludzki, i twoje oszczędności są bardzo „konserwatywne”.

Jeśli jesteś akcją i wszystkie lub większość oszczędności trzymasz w aktywach udziałowych, będziesz targany niebywałymi emocjami związanymi z wahaniami koniunktury oraz wyceny twoich oszczędności. To oczywiście nic złego, jeśli wiesz jak to przetrwać. I twój kapitał ludzki, i twoje oszczędności będą bardzo „agresywne”.

Ja tam wolę równowagę. Dlatego jako typowa akcja (samozatrudniony freelancer bez gwarancji dochodu choćby miesiąc w przód) nie przesadzam z akcjami w swoim portfelu oszczędności. Mimo względnie młodego wieku oraz rosnącej wiedzy na ich temat. Na życzenie czytelnika opisałem kiedyś w szczegółach swoje podejście

To porównanie pomogło mi też zrozumieć, że muszę trochę popracować nad przesunięciem się w stronę obligacji.

Moje dochody z pracy powinny być bardziej stabilne i przewidywalne. Muszę je ustabilizować na satysfakcjonującym poziomie. Zmniejszyć za to ilość niepewności / ryzyka, które nie przynosi mi żadnych korzyści, a mocno mnie stresuje.

Posłuchaj - to do Ciebie


Zastanawiam się, czy to porównanie ma dla Was sens i czy jest pomocne:

  • jesteś akcją czy obligacją?
  • bierzesz to pod uwagę planując i lokując swoje oszczędności?
  • robisz coś, żeby podwyższyć swój kapitał ludzki (być lepiej płacącą sobie akcją lub obligacją)?

3 komentarze:

  1. Swietne porownanie, jak sie glebiej nad tym zastanowic, to sa ludzie "akcje" i ludzie "obligacje". Moze lepiej to bedzie zrozumiec Polakom gdy porownamy ich do ludzi "akcji" - przedsiebiorczych i dzialajacych na wlasny rachunek, z wyplata miesieczna uzalezniona od wlasnego wkladu, wysilku, pomyslowosci itp. Natomiast ludzie "obligacji" to pracownicy starego ukladu gdzie miesieczna pensja jest ustalona i bardzo maly wplyw maja na ich zmiennosc (cala panstwowa budzetowka, policjanci, urzednicy itp.). Oczywiscie jest to podzial na biale i czarne , a pomiedzy istnieje 50 odcieni szarosci Greya (tu troche pojechalem :-).

    Jesli chodzi o mnie to 70% mam stalego dochodu z pracy, niewiele sie zmieniajacego oraz 30% z wlasnego biznesu ksiegowo - komputerowego, a wiec jestem gdzies blizej "obligacji" anizeli "akcji" i wynika to z mojego charakteru bardziej introvertyka / analityka anizeli osoby umiejacej ogarniac wszystko lacznie z ludzmi. Pozdrawiam z Kanady - Krystian

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz.

      Też myślałem o tych "odcieniach szarości" i wydaje się, że porównanie dałoby się utrzymać. Są ludzie, którzy bardzo sprawnie rozwijają swój kapitał ludzki i zawodowy - to akcje wysokiej jakości ("quality stocks"), są ludzie, którzy mają nieregularne i w większej skali niskie dochody, prowadzące ich w coraz większe zadłużenie - to takie spółki groszowe ("penny stocks") albo obligacje w fazie niewypłacalności.

      Można by się jeszcze pobawić w takie porównania.

      Mi to porównanie pomaga zachować równowagę między kapitałem ludzkim (bardzo zmienna akcja) a oszczędnościami, które nastrajam raczej konserwatywnie. No i po przemyśleniu tematu jestem pewien, że kluczem do większych zmian na lepsze w mojej sytuacji jest wzmocnienie / przeorganizowanie kapitału ludzkiego, a nie manipulowanie oszczędnościami.

      Pozdrawiam, proszę wracać!

      Usuń
  2. Ciekawy artykuł. Szkoda, że dopiero teraz miałem przyjemność go przeczytać. Porównanie do akcji i obligacji zaintrygowało mnie i uświadomiło jak zmieniają się pokolenia. Mo ojciec z pewnością byłby ''obligacją''. Miał stałą pracę fizyczna, ustalona pensję i liczbę godzin koniecznych do przepracowania każdego miesiąca. Ja natomiast porównałbym się teraz z czystym sumieniem do akcji. Moje zarobki zalezą od wkładu pracy lub pomysłów, bo mm też dochody pasywne. Jednakże sam kontroluje dochody, wydatki, godziny pracy.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

A co Ty sądzisz?