Żałuję, że nie ja to wymyśliłem.
Przeczytałem kiedyś o podziale ludzi
na akcje i obligacje na popularnym blogu o długoterminowym inwestowaniu prowadzonym przez dwójkę Hindusów. To genialne
porównanie.
Akcje to – generalnie – osoby o
zmiennych dochodach, chętne do angażowania się w niepewne, ale
perspektywiczne przedsięwzięcia i akceptujące duże wahania
zawodowej „koniunktury”.
Obligacje to – generalnie – osoby o
stałych dochodach, z bardziej przewidywalną pracą, niezbyt dobrze
znoszące niepewność, jeśli chodzi o sprawy zawodowe.
To, czy prywatnie jesteś akcją czy
obligacją, może pomóc ci zrozumieć, jak powinieneś lokować
oszczędności, żeby osiągnąć równowagę między kapitałem ludzkim (praca) a finansowym (oszczędności).
O akcjach i obligacjach
To porównanie może być w Polsce mało
czytelne. Wiedza o tym, czym są i jak działają akcje i obligacje
nie jest powszechna. Większość z nas nauczyła się intuicyjnie
rozumieć chyba tylko depozyty bankowe. Żywe są halucynacje o tym,
że rynek akcji to „kasyno”, giełdy są po to, żeby na nich
„grać”, itp.
Jeśli ktoś tak rozumie akcje i
obligacje, nic nie wyniesie z tego porównania.
Akcje to udziały właścicielskie w
działających biznesach. W krótkim okresie ich cena jest pochodną
wielu rzeczy, ale w długim okresie przede wszystkim zysków, jakie
osiąga firma.
Obligacje to rodzaj długu – państwo,
instytucja lub firma pożycza od inwestorów (czyli nas) pieniądze i
na starcie deklaruje, jakie i kiedy zapłaci odsetki oraz kiedy
zwróci pożyczone pieniądze.
Akcje to „nieograniczony” potencjał
zysków, ale też większe ryzyko utraty kapitału w razie
niepowodzenia przedsięwzięcia oraz duża zmienność powiązana ze zmiennymi zyskami firmy.
Obligacje to stały, znany z
wyprzedzeniem dochód (ale ani grosza więcej) oraz mniejsze ryzyko
utraty kapitału.
Akcje i obligacje to oczywiście aktywa
finansowe – papiery wartościowe, które uprawniają do przepływów
pieniężnych, czyli odsetek (obligacje) oraz dywidend (akcje).
Co to ma wspólnego z ludźmi?
Jak się nad tym dobrze zastanowić to,
co robimy zawodowo, też uprawnia nas do przepływów pieniężnych.
Nie nazywają się odsetkami (jak przy obligacjach) czy dywidendami
(jak przy akcjach), tylko wypłatą.
Przez większość dorosłego życia
otrzymujemy je – najczęściej w miesięcznym rytmie – za
wykonaną pracę. Zdolność do zarabiania pieniędzy nazywa się
czasami kapitałem ludzkim.
Tak samo jak różnie można lokować
kapitał finansowy (akcje lub obligacje), różnie możemy dysponować
naszym kapitałem ludzkim.
Jedni wybierają lub trafiają do
stałej, stabilnej pracy, np. w roli księgowego, nauczyciela,
urzędnika, pracownika korporacji, pracownika służby zdrowia, itp. To obligacje.
Inni mają znacznie bardziej
urozmaiconą sytuację zawodową, np. za znaczną część ich
wypłaty odpowiadają premie za osiągnięcie wyników (handlowcy), rozwijają własne projekty, są
właścicielami małych firm lub freelancerami, którzy nie mają
gwarancji kolejnych zleceń czy zamówień. Ich dochody są zmienne,
czasami bardzo zmienne. To akcje.
Co z tego wynika?
Nie myślimy o sobie jako akcjach lub
obligacjach.
Gdybyśmy myśleli, być może trochę
bardziej docenilibyśmy znacznie kapitału ludzkiego w finansach
osobistych. Podjęcie wysiłku w kierunku zwiększenia swoich
dochodów z pracy to chyba najprostszy sposób, żeby polepszyć
swoją długoterminową sytuację finansową.
Nasz kapitał ludzki będzie dla nas
źródłem dochodów przez całe nasze produktywne życie. To
obligacja albo akcja o terminie 30-40 lat, jak nie więcej. Mamy
całkiem spory wpływ na to, jakie będzie generować przepływy
pieniędzy w tym czasie.
Druga konsekwencja jest chyba jeszcze
ważniejsza, a przy tym znacznie mniej oczywista.
Jeśli jestem obligacją (stałe i
przewidywalne dochody z pracy), być może w moich oszczędnościach
jest miejsce na trochę aktywów udziałowych. Dadzą mi szansę na
uczestniczenie w potencjalnych wysokich zyskach dla akcjonariuszy
działających biznesów, a jednocześnie dzięki stałym,
przewidywalnym dochodom nie muszę się aż tak martwić zmiennością
wyceny oszczędności. I tak w kolejnym miesiącu przyjdzie „pewna”
wypłata.
Jeśli jestem akcją (zmienne dochody o
otwartym potencjale), być może w moich oszczędnościach jest
trochę więcej miejsca na aktywa o stałym dochodzie. Będą źródłem
stabilności i przewidywalności w okresach, gdy w pracy będę
przechodził trudniejsze okresy, które – jako akcja – na pewno
będę przechodził.
Jest to jakiś sposób na osiągnięcie
równowagi. Ja osobiście bardzo cenię ten stan.
Jeśli jesteś obligacją i wszystkie
oszczędności trzymasz w aktywach o stałym dochodzie, w zasadzie
nie dajesz sobie żadnych szans na uczestniczenie w wyższych zyskach
możliwych dzięki podejmowaniu ryzyka biznesowego. To oczywiście
nic złego. I twój kapitał ludzki, i twoje oszczędności są
bardzo „konserwatywne”.
Jeśli jesteś akcją i wszystkie lub
większość oszczędności trzymasz w aktywach udziałowych,
będziesz targany niebywałymi emocjami związanymi z wahaniami
koniunktury oraz wyceny twoich oszczędności. To oczywiście nic
złego, jeśli wiesz jak to przetrwać. I twój kapitał ludzki, i
twoje oszczędności będą bardzo „agresywne”.
Ja tam wolę równowagę. Dlatego jako
typowa akcja (samozatrudniony freelancer bez gwarancji dochodu choćby
miesiąc w przód) nie przesadzam z akcjami w swoim portfelu
oszczędności. Mimo względnie młodego wieku oraz rosnącej
wiedzy na ich temat. Na życzenie czytelnika opisałem kiedyś w szczegółach swoje podejście.
To porównanie pomogło mi też
zrozumieć, że muszę trochę popracować nad przesunięciem się w
stronę obligacji.
Moje dochody z pracy powinny być
bardziej stabilne i przewidywalne. Muszę je ustabilizować na
satysfakcjonującym poziomie. Zmniejszyć za to ilość niepewności / ryzyka, które
nie przynosi mi żadnych korzyści, a mocno mnie stresuje.
Posłuchaj - to do Ciebie
Zastanawiam się, czy to porównanie ma dla Was sens i czy jest pomocne:
- jesteś akcją czy obligacją?
- bierzesz to pod uwagę planując i lokując swoje oszczędności?
- robisz coś, żeby podwyższyć swój kapitał ludzki (być lepiej płacącą sobie akcją lub obligacją)?
----
Tutaj wszystkie artykuły o psychologii oszczędzania i inwestowania, finansach osobistych i bezpiecznym oszczędzaniu.
Tutaj wszystkie artykuły o psychologii oszczędzania i inwestowania, finansach osobistych i bezpiecznym oszczędzaniu.
Warto przejrzeć narzędzia finansowe wspomagające oszczędzanie i inwestowanie.
Zapraszam też do zapisywania się na bezpłatny, e-mailowy tygodnik Moja Przyszła Emerytura – co niedzielę podsumowanie tygodnia, zapowiedzi oraz coś więcej.
Swietne porownanie, jak sie glebiej nad tym zastanowic, to sa ludzie "akcje" i ludzie "obligacje". Moze lepiej to bedzie zrozumiec Polakom gdy porownamy ich do ludzi "akcji" - przedsiebiorczych i dzialajacych na wlasny rachunek, z wyplata miesieczna uzalezniona od wlasnego wkladu, wysilku, pomyslowosci itp. Natomiast ludzie "obligacji" to pracownicy starego ukladu gdzie miesieczna pensja jest ustalona i bardzo maly wplyw maja na ich zmiennosc (cala panstwowa budzetowka, policjanci, urzednicy itp.). Oczywiscie jest to podzial na biale i czarne , a pomiedzy istnieje 50 odcieni szarosci Greya (tu troche pojechalem :-).
OdpowiedzUsuńJesli chodzi o mnie to 70% mam stalego dochodu z pracy, niewiele sie zmieniajacego oraz 30% z wlasnego biznesu ksiegowo - komputerowego, a wiec jestem gdzies blizej "obligacji" anizeli "akcji" i wynika to z mojego charakteru bardziej introvertyka / analityka anizeli osoby umiejacej ogarniac wszystko lacznie z ludzmi. Pozdrawiam z Kanady - Krystian
Dzięki za komentarz.
UsuńTeż myślałem o tych "odcieniach szarości" i wydaje się, że porównanie dałoby się utrzymać. Są ludzie, którzy bardzo sprawnie rozwijają swój kapitał ludzki i zawodowy - to akcje wysokiej jakości ("quality stocks"), są ludzie, którzy mają nieregularne i w większej skali niskie dochody, prowadzące ich w coraz większe zadłużenie - to takie spółki groszowe ("penny stocks") albo obligacje w fazie niewypłacalności.
Można by się jeszcze pobawić w takie porównania.
Mi to porównanie pomaga zachować równowagę między kapitałem ludzkim (bardzo zmienna akcja) a oszczędnościami, które nastrajam raczej konserwatywnie. No i po przemyśleniu tematu jestem pewien, że kluczem do większych zmian na lepsze w mojej sytuacji jest wzmocnienie / przeorganizowanie kapitału ludzkiego, a nie manipulowanie oszczędnościami.
Pozdrawiam, proszę wracać!
Ciekawy artykuł. Szkoda, że dopiero teraz miałem przyjemność go przeczytać. Porównanie do akcji i obligacji zaintrygowało mnie i uświadomiło jak zmieniają się pokolenia. Mo ojciec z pewnością byłby ''obligacją''. Miał stałą pracę fizyczna, ustalona pensję i liczbę godzin koniecznych do przepracowania każdego miesiąca. Ja natomiast porównałbym się teraz z czystym sumieniem do akcji. Moje zarobki zalezą od wkładu pracy lub pomysłów, bo mm też dochody pasywne. Jednakże sam kontroluje dochody, wydatki, godziny pracy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam