Remigiusz Iwan z rynekobligacji.com,
niezależnego bloga o inwestowaniu w obligacje korporacyjne, stworzył
razem z Emilem Szwedą z obligacje.pl darmowy e-book „Jak zacząć inwestować w obligacje korporacyjne”.
To solidna dawka podstawowej, praktycznej wiedzy na temat polskiego rynku obligacji korporacyjnych. Przeczytałem z przyjemnością.
To solidna dawka podstawowej, praktycznej wiedzy na temat polskiego rynku obligacji korporacyjnych. Przeczytałem z przyjemnością.
W rozmowie przez e-mail Remigiusz
powiedział mi kiedyś, że „warto mieć trochę obligacji korpo w
portfelu”. Ta opinia rzuciła mi się mocno w oczy.
Po pierwsze, dlatego że nie utrzymuję w tej chwili żadnych oszczędności bezpośrednio w obligacjach firm i „jakoś żyję”. Po drugie, byłem drobnym (5000 zł) obligatariuszem firmy deweloperskiej Gant i na własnej skórze przećwiczyłem, że obligacje korporacyjne nie mają nic wspólnego z depozytem bankowym i mogą być znacznie bardziej ryzykowne niż akcje przy ograniczonym potencjale zysków.
Po pierwsze, dlatego że nie utrzymuję w tej chwili żadnych oszczędności bezpośrednio w obligacjach firm i „jakoś żyję”. Po drugie, byłem drobnym (5000 zł) obligatariuszem firmy deweloperskiej Gant i na własnej skórze przećwiczyłem, że obligacje korporacyjne nie mają nic wspólnego z depozytem bankowym i mogą być znacznie bardziej ryzykowne niż akcje przy ograniczonym potencjale zysków.
Z tego powodu „wyzwałem Remigiusza
na pojedynek”. Pierwszą szarżę przeprowadzam ja, Remigiusz ją
odpiera i kontratakuje, potem ja mogę spróbować z jeszcze jedną
szarżą, a potyczkę kończy Remigiusz. Każde posunięcie musi
zmieścić się w max. 200 słowach.
Czy rzeczywiście warto mieć część
oszczędności w obligacjach korporacyjnych?
Drogi Remigiuszu,
Nie mogę nie zacząć od moich
doświadczeń z obligacjami firmy Gant. Dawno pogodziłem się ze
stratą tych pieniędzy. Bezlitośnie rozliczyłem też swoje głupie decyzje z 2012 roku, np. kierowanie się wysokim
oprocentowaniem (11%) czy tym, że była to znana mi marka.
Pozostaje jednak niesmak po tym, co
stało się po ogłoszeniu upadłości przez Gant. W praktyce nie
istniały żadne procedury, które umożliwiały komunikację
obligatariuszy ze spółką czy dochodzenie swoich zobowiązań.
Trzeba to jasno zestawić z systemem
bankowym, który jest jednak „otulony” przez Bankowy Fundusz
Gwarancyjny. Spójrzmy na deponentów i obligatariuszy upadłego SK Banku – jedni zachowali swoje oszczędności do 100 tysięcy euro,
drudzy stracili wszystko.
Ten rozkład zysku i ryzyka jest taki
sobie. Zyski są generalnie ograniczone kuponem (oprocentowaniem), a
istnieje realna możliwość utraty całego kapitału. Przy akcjach
mam również realną szansę utraty całego kapitału, ale za to
potencjał wzrostu wartości firmy jest bardziej otwarty.
Podsumowując, pewnie mam trochę
alergię po Gancie, ale nie posiadam bezpośrednio obligacji
korporacyjnych, ponieważ:
- nie zapewniają bezpieczeństwa kapitału porównywalnego do depozytów bankowych,
- akcje wydają się w długim terminie lepszym rodzajem „wzrostowej” inwestycji w zdywersyfikowanym, rozważnie prowadzonym portfelu oszczędności
Czy rzeczywiście uważasz, że
obligacje korporacyjne mają swoje miejsce w każdym portfelu
oszczędności?
Kontratak
Drogi Michale,
Też miałem nieudaną inwestycję w
obligacje korporacyjne. Uratowała mnie dywersyfikacja. Również
analizowałem przyczyny porażki – wpadek mogliśmy uniknąć
zachowując zdrowy rozsądek. W odróżnieniu od Ciebie postanowiłem
zmodyfikować strategię i działać dalej.
Piszesz, że rozkład zysku i ryzyka
taki sobie. Tutaj fundamentalnie się różnimy.
Obligacje korporacyjne moim zdaniem są
idealnym pomostem między lokatami, a akcjami, dokładnie możesz
sobie założyć, ile chcesz zarobić. Typowo jest to obecnie 5-6
procent w skali roku, o ile unikniesz wpadki. Piękno rynku obligacji
to wybór do portfela takich emitentów, którzy pomogą Ci pobić
rynek (to znajdziesz w naszym poradniku).
Odnośnie punktów wymienionych przez
Ciebie:
„obligacje nie zapewniają
bezpieczeństwa lokat” - oczywiście, że nie, za to możesz
właśnie liczyć na dodatkowe 2-3 procenty rentowności.
„akcje to lepszy rodzaj wzrostowej
inwestycji” - czy to nie mit z tym otwartym potencjałem? Ile
średniorocznie zarobisz na akcjach, 6-8%? Wreszcie jaką część
swojego kapitału jesteś w stanie ulokować w akcje? Ja pamiętam
2000-2001 rok, 2008 rok i powiem Ci, że więcej niż 20% kapitału w
akcjach raczej nigdy nie będę miał. Mając zdywersyfikowany
portfel obligacji raczej takie sztormy Cię ominą.
Problem z obligacjami jest taki, że
inwestorzy patrzą na rynek poprzez upadki śmieciowych emitentów, a
to jest margines. Jeżeli wybierzesz normalnych emitentów obligacji,
to żaden z nich w ciągu roku nie powinien upaść, a jeżeli
zastosujesz dywersyfikację, czyli np. na 1 emitenta max 2% portfela,
to upadek będzie Ci niestraszny.
Michał, jesteś pewny, że nie masz
obligacji korporacyjnych w swoim portfelu?
Szarża druga
Drogi Remigiuszu,
Tak, jestem pewien, że nie mam żadnych
obligacji korporacyjnych bezpośrednio. Fundusze to inna sprawa –
od razu lokujemy oszczędności w zdywersyfikowany portfel aktywów.
Zresztą, ciekawe jest to, że to
właśnie fundusze obligacji korporacyjnych (Idea Premium czy Copernicus Dłużnych Papierów Korporacyjnych) zaliczały w ostatnich latach mega wtopy. Czy to przypadkiem nie pokazuje, że ten
rynek jest bardzo trudny nawet dla profesjonalistów?
Jest to również rynek znacznie
młodszy niż nawet rynek akcji w Polsce. A to oznacza, że dramaty,
które pamiętasz jako akcjonariusz z 2000-2001 czy 2008, z prostego
powodu ominęły rynek obligacji korporacyjnych – jeszcze go nie
było. W sumie nie wiemy, jak będzie reagować cały rynek w obliczu
systemowych turbulencji w gospodarce polskiej czy światowej.
Przypuszczam, że będzie to co najmniej tak samo brutalny reality
check dla inwestorów.
Myślę, że dotknąłeś sedna sprawy
z podziałem oszczędności między klasy aktywów. Dla mnie
dobranie, a potem dostosowywanie alokacji do indywidualnych potrzeb, możliwości i ograniczeń to absolutny początek wszystkiego.
I w kontekście takiego
zdywersyfikowanego, prywatnego funduszu inwestycyjnego, na który
składają się też depozyty bankowe i akcje, również przez
fundusze, nie mam w sumie problemu z ulokowaniem części
oszczędności nawet bezpośrednio w obligacje wybranych firm.
Podkreślam: części, w wybrane.
Finał pojedynku
Drogi Michale,
Tak, Ty i Czytelnicy Twojego bloga
macie obligacje korporacyjne w swoich portfelach, nierzadko te same,
co ja. Masz OFE, masz fundusze dłużne, a tam prawie wszędzie są
obligacje korporacyjne.
Różnica jest taka, że Ty płacisz
funduszowi opłatę za zarządzanie i kupowanie tych obligacji (nawet
i 30% zysku z obligacji), a ja ją wypłacam sobie.
Podział między klasy aktywów, czy
dywersyfikacja w ramach jednej klasy. Cieszę się, że jesteśmy
zgodni w tym temacie. Pisałem o tym artykuł na blogu.
To właśnie dywersyfikacja jest
powodem, dla którego napisałem, że każdy inwestor powinien mieć
obligacje w swoim portfelu. Może to być 5 czy 20 procent całego
portfela, to zależy od profilu ryzyka. Ważne, aby dobrze tym
produktem zarządzać. Uważam, że warto zacząć przygodę z
obligacjami ostrożnie, potem okaże się, że bez obligacji życie
nie jest już takie ciekawe :).
Przepraszam, że nie rozwijam
negatywnych wątków, zdecydowałem skoncentrować się na pozytywach
rynku obligacji. O ryzyku piszę na blogu, chętnie też osobno
rozwinę tematy przez Ciebie zasygnalizowane. Zresztą właśnie po
to stworzyliśmy poradnik, aby wszystkie wątpliwości rozwiewać i
przede wszystkim edukować.
Michał, jeżeli masz zdolności do
selekcji emitentów akcji, to tym bardziej selekcji emitentów
obligacji korporacyjnych, nie warto poddawać się po 1 transakcji.
---
Zachęcam do zapoznania się z innymi artykułami na temat obligacji korporacyjnych, funduszy inwestycyjnych oraz inwestowania na emeryturę.
Warto również przejrzeć inne narzędzia wspomagające oszczędzanie i inwestowanie.
---
Zachęcam do zapoznania się z innymi artykułami na temat obligacji korporacyjnych, funduszy inwestycyjnych oraz inwestowania na emeryturę.
Warto również przejrzeć inne narzędzia wspomagające oszczędzanie i inwestowanie.
Zapraszam do zapisywania się na bezpłatny, e-mailowy tygodnik Moja Przyszła Emerytura – co niedzielę podsumowanie tygodnia, zapowiedzi oraz coś ekstra.
obligacje korporacyjen czyste zlodziejstwo cwaniaczki zarabiaja to pierwszej wpadki ktora wam zabierze to coa macie i nie tylko co zarobicie fachowiec gra,m na demo czyli teoretycznie i wacek frajer
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarz. Opinia wzięła się z jakichś własnych doświadczeń?
UsuńPozdrawiam, proszę wracać!
GPW, PKN Orlen, Alior Bank, Bank Pocztowy to są między innymi emitenci obligacji. Nie nazywałbym ich czystym złodziejstwem i cwaniaczkami.
UsuńNie wiem do końca o co chodziło Tobie z tym "gra na demo", ja inwestuję realne pieniądze w obligacje korporacyjne. Pozdrawiam
Ekhem... Panie Remigiuszu! Sorry, ale bądźmy poważni! Taki PKN Orlen owszem, raczej nie upadnie, ale obligi ma na 3,24% brutto, więc to taki średni interes. Wśród banków można trafić więcej, ale tutaj robi się już gęsto - SK BANK poległ i posiadacze jego obligacji stracili 100% kasy. Warto było ryzykować dla 5,3-5,9% rentowności brutto?
UsuńW obligacjach korporacyjnych jak ma być z tego kasa, to musi być ryzyko. Duże ryzyko, bo jak emitent zaczyna tonąć, traci się zwykle wszystko. I zawsze można wtopić, nawet jak się uważa i nie inwestuje w "no name" (kto mógł przypuszczać, że Gant się wywali? to był jeden z wiodących devów!). I nie ma co mówić, że mądrzy inwestorzy nie zaliczają wpadek, bo wśród zarządzających TFI chyba skończone głupki nie siedzą, a na obligach SK BANKU grubo przejechał się np. Allianz TFI (wsadził w nie ponad 8 mln zł pieniędzy klientów). Imho jest to zabawa dla ryzykantów, a ryzyko większe niż na akcjach.
z17 (z17@gazeta.pl)
Ooops, Remigiusz, no i doigrałeś się ;)
Usuńz17 to tajna broń tego bloga ;) Nie pozwala do żadnych inwestycji / sposobów lokowania oszczędności podchodzić z nadmiernym entuzjazmem. I w sumie chyba słusznie - hurraoptymizm nie jest przydatnym narzędziem przy podejmowaniu decyzji o alokacji oszczędności.
Pozdrowienia!
Z17
UsuńJak chcesz mieć więcej niż na lokacie, to musi być ryzyko, nie ma wyjścia. Kwestia jak je oszacować. Przykłady upadłości można wymieniać i w obligacjach i akcjach.
Na obligacjach możesz zarabiać i na oprocentowaniu i na zmianie kursów i na debiutach. Taki PKN0420 jest kwotowany na 107% obecnie, co oznacza, że w 2,5 roku oprócz odsetek mogłeś zarobić dodatkowe 7 pkt. proc. Wiem, stała stopa i długi okres, ale to przykład. Podobnie na obligacjach Aliora, Banku Pocztowego, Cyfrowego Polsatu, oprócz tego, że zarabiasz więcej niż na lokacie to możesz mieć jeszcze zyski ze zmian cen obligacji.
Oczywiście prędzej, czy później ktoś się wywali, wręcz jestem tego pewien. Kwestia w którym momencie wyjdziesz (z jaką stratą) i aby to było stosunkowo rzadkie.
SK Bank -nie śledziłem tego banku, z tego co kojarzę to jeden z funduszy inwestycyjnych banków spółdzielczych wcześniej zredukował na nim pozycję, to był wystarczający argument przeciw (ale tak jak piszę, nie mam pod ręką twardych liczb).
Gant - przeczytałem całe forum stockwatch o obligacjach tej spółki i wielu inwestorów już dużo wcześniej, niż ostatnia publiczna emisja, pisało o jej problemach. Do tego chwilę po tej emisji był raport audytora z dużymi uwagami i wtedy jeszcze można było się pozbyć tych obligacji w normalnych cenach.
Ja wiem, możemy sobie sypać przykładami w jedną i w drugą stronę, bo takie zawsze się znajdą.
Mówiąc szczerze, to aby z dużą pewnością mówić o zarabianiu bądź nie na obligacjach korporacyjnych, musiałyby minąć 2-3 cykle hossa bessa. Na razie patrząc na Indeks mBank PCBI:
https://obligacje.pl/pl/narzedzia/mbank-pcbi,data_od-2013_10_11,data_do-2016_10_10
patrząc na wyniki moje i kilku znajomych mi inwestorów, zarabianie na obligacjach korporacyjnych uznaję za jak najbardziej możliwe.
Jeszcze raz napiszę, z dużą pokorą podchodzę do tego rynku, tak samo, jak i do rynku akcji, "dzięki" któremu nie raz udawało mi się tarczę podatkową na kolejne lata budować.
W przypadku Catalyst denerwuje mnie ocenianie tego rynku przez pryzmat małych, ryzykownych emitentów, których w ogóle nie powinno na nim być.
"do rynku akcji, "dzięki" któremu nie raz udawało mi się tarczę podatkową na kolejne lata budować." - rozkosznie to ująłeś ;)
UsuńTaka myśl - nie sądzisz, że obligacje korporacyjne powinny być raczej porównywane do prywatnych pożyczek niż do depozytów bankowych? To porównanie nie tylko lepiej "wyłapuje" brak BFG, ale też skupia uwagę na istocie obligacji - to pożyczka dla drugiej strony. W interesie pożyczającego jest oszacowanie, czy udzielenie tej pożyczki nie zakończy się odmową spłaty czy innymi problemami w trakcie jej trwania.
Przy depozytach zakładamy jednak, że na pewno problemów nie będzie, a jeśli już, to rozwiąże je ktoś inny. Maszyna systemu bankowego sprawia na dodatek, że deponent może nawet nie mieć wrażenia, że komukolwiek coś pożycza.
Pozdrawiam, proszę wracać!
I jeszcze apropos tarcz podatkowych na kolejne lata - przy Gancie nie mogłem tego nawet od pewnego momentu sprzedać (zero transakcji) i skończyło się tym, że mam je do dzisiaj. Nawet korzyści podatkowych nie osiągnąłem.
UsuńMichał, nie wiem, do czego porównywać obligacje. Poradnik był pisany dla początkujących, a takie osoby z reguły wiedzą co to jest lokata, stąd taki a nie inny początek. Ale tam też jasno napisałem na I stronie w I rozdziale: "Chociaż obligacje i lokaty cechuje wiele podobieństw, są to dwa całkowicie różne produkty." A w kolejnym tłumaczyłem, czym się różnią: "Gdzie szukać różnic między obligacją a lokatą? Przede wszystkim w ryzyku i oprocentowaniu."
UsuńI chwałą Ci za to, że wchodzisz w temat głębiej, a nie pozostawiasz ludzi z wrażeniem że obligacje korporacyjne to takie lokaty bankowe na sterydach.
UsuńPozdrawiam, proszę wracać!
A z tymi korzyściami podatkowymi to rzeczywiście kiepski temat, że musisz czekać do zakończenia postępowania, a to może trwać latami jak w Gancie. Zostaje kombinowanie typu umowy cywilno - prawne sprzedaży obligacji.
UsuńPewnie ostatecznie Ci wyksięgują i stratę będziesz miał, ale kiedy? Na pewno powinno to być lepiej rozwiązane.
Dla mnie sprawa jest prosta. Oprócz lokaty i konta ror, wszystkie pozostałe sposoby lokowania pieniędzy są dla osób z określonymi preferencjami, podejściem, wiedzą, czyli nie ma czegoś takiego jak inwestycja dla każdego. Podobnie jest z obligacjami skarbowymi, korporacyjnymi, pożyczkami prywatnymi czy akcjami.
OdpowiedzUsuńDobrze powiedziane.
UsuńInna sprawa, że te wszystkie bardziej zaawansowane narzędzia mają służyć osiąganiu celów finansowych. Nie ma sensu lokować oszczędności w obligacje korporacyjne, akcje czy pożyczki prywatne, jeśli niczemu to nie służy.
Nie wiem, czy się zgodzisz, ale zbyt często rynki i aktywa finansowe są traktowane jak hobby albo jakaś gra, a nie narzędzie do osiągania przyziemnych celów typu ochrona pieniędzy przed konsumpcją i inflacją czy zabezpieczenie środków na przyszłe wydatki, bliskie i dalsze.
Jak się widzi ten związek między oszczędnościami a rozłożonymi w czasie wydatkami, trochę łatwiej dobrać odpowiednie narzędzia (klasy aktywów) do wyzwań, jakie przed każdym indywidualnie stoją.
Pozdrawiam, proszę wracać!
Myślę że zbyt wiele osób zaczynając z obligacjami korporacyjnymi za bardzo patrzy na oprocentowanie i za bardzo wierzy w zapewnienia. W pewnym sensie lepiej na obligacje korporacyjne przechodzić z akcji niż z lokat bo ma się już większe doświadczenie w ocenie ryzyka i budowie portfela.
UsuńDzięki, pozdrawiam, proszę wracać!
UsuńPrzeciętny klient nie jest takim znawcą rynków finansowych jak choćby Remigiusz Iwan, więc kupując obligacje korporacyjne - gra na loterii.
OdpowiedzUsuńA już szczególnie nie jest to droga do gromadzenia oszczędności na emeryturę. Nie można wystawiać na ryzyko swojej przyszłości lokując w nieprzewidywalne instrumenty.
Mój przykład:
Od 2013 roku mam IKE w banku (również w SK Banku do momentu upadłości) i z gromadzonego kapitału emerytalnego, nie utraciłem ani złotówki. W przeciwieństwie do emitentów obligacji, upadłość banku nie jest straszna bo można dokonać przelewu transferowego do kolejnego banku z aktualnie najwyższym oprocentowaniem.
Ponieważ uważam, że dopuszczany limit wpłat na IKE jest za niski by zgromadzić tam liczące się środki i na emeryturze mieć pełne zabezpieczenie materialne w niepewnych czasach, dodatkowo poza IKE dokupuję akcje dużych spółek dywidendowych. I mimo, że na dziś "straciłem" około 30% wartości tego portfela (moim zdaniem to przemijające ryzyko polityczne), liczę iż w ciągu 30 lat będę miał możliwość odzyskać włożony kapitał, a jako bonus co roku odbieram dywidendy. Do tej pory corocznie zwrot wynosił pomiędzy 3,1% a 4,8% zainwestowanej kwoty. Ze względu na mniejsze ryzyko całkowitej utraty kapitału, akcje dużych spółek wydają się być mniej ryzykowne niż obligacje korporacyjne.
Pozdrawiam
Dzięki za komentarz!
UsuńPozdrawiam, proszę wracać!
Możemy tak się szachować argumentami w jedną i w drugą stronę :). Dla jasności - nikogo nie naganiam na obligacje korporacyjne, zawsze podkreślam, że inwestowanie w nie wiąże się z ryzykiem i każdy podejmuje decyzje samodzielnie.
UsuńNa IKE masz lokaty i nic nie straciłeś - super, o to chodzi w lokatach.
Stosujesz dopalasz w postaci akcji spółek dywidendowych, na których jesteś 30% stratny. Pytanie, czy jeżeli część ze środków ulokowanych w spółki dywidendowe ulokowałbyś w spółki płacące odsetki od obligacji to ryzyko Twojego portfela by wzrosło? 4-5% rocznie możesz mieć od Cyfrowego Polsatu, Kruka, czy Alior Banku. Oczywiście tutaj kapitał też możesz stracić, ale czy ryzyko jest większe niż na akcjach? nie wiem.
Dzięki Remigiusz, że ciągle monitorujesz wątek. Jak widzisz, ludzie chcą rozmawiać o obligacjach korporacyjnych.
UsuńMyślę, że masz rację z tym komponentem obligacyjnym jako "balastem" w stosunku do bardzo zmiennych akcji w normalnych okolicznościach i przy większych, stabilniejszych, "jakościowych" emitentach.
Pozdrowienia, proszę wracać!