Ta historia nie będzie oryginalna, ale
i tak warto ją opisać. Odezwała się do mnie pani Aldona z prośbą
o poradę:
“Witam Panie Michale, znalazłam Pana blog poszukując informacji o funduszach stabilnego wzrostu.
Chciałabym prosić Pana o jakieś wskazówki, co mam zrobić. Dwa lata temu, będąc w banku, wyłączyłam kompletnie umysł i podpisałam umowę wykupując jednostki uczestnictwa funduszu Noble Fond Stabilnego Wzrostu Plus w Getin Banku na dużą kwotę – 70 tysięcy złotych.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że się na tym kompletnie nie znam, a opłaty pobierane przez bank są ogromne 3 % na wstępie i za prowadzenie 3,5 procent i pewnie za coś jeszcze...
Już wiem, że im dłużej to mam, straty są większe. Cena za jednostki uczestnictwa na dzień 1 czerwca br. to 141,69zł, co w przemnożeniu na liczbę jednostek, które mam, daje zaledwie 69403,77zł.
Proszę mi napisać, czy powinnam z tego zrezygnować i stracić teraz, czy czekać na jakiś dogodniejszy moment? Dogodniejszy czyli jaki? Co Pan by zrobił na moim miejscu, mając taki bubel?”
Co się przydarzyło pani Aldonie?
Kupiła jednostki całkiem dobrego funduszu stabilnego wzrostu w jeden z najgorszych możliwych sposobów.
Kupiła jednostki całkiem dobrego funduszu stabilnego wzrostu w jeden z najgorszych możliwych sposobów.
Pisałem o tym jakiś czas temu w
szczegółach – to, gdzie i jak nabywamy fundusze inwestycyjne ma wielkie znaczenie. Dwie osoby mogą startować z taką samą kwotą
oszczędności w gotówce, którą zamieniają na jednostki tego
samego funduszu, ale na zakończenie inwestycji, po takim samym
czasie, będę posiadać inną kwotę pieniędzy.
Gdyby ktoś chciał zgłębić ten
temat, zapraszam do artykułu sprzed kilkunastu miesięcy – to bardzo praktyczna wiedza.
Rozłóżmy przypadek pani Aldony na
części pierwsze, żeby jak najwięcej się z niego nauczyć.
1. Pani Aldona miała 70 tysięcy złotych w depozytach bankowych. Doradca w banku zaproponował zamianę oszczędności na jednostki funduszu Noble Fund Stabilnego Wzrostu Plus.
2. Pani Aldona nabywa jednostki za 67 899,95zł. To daje 489,828 jednostek (przy cenie z dnia 8 lipca 2014 w wysokości 138,62 za jednostkę).
3. Za nabycie jednostek swojego funduszu Noble Fund TFI pobiera opłatę w wysokości 3% kwoty (2 100,04zł), która natychmiast wędruje w całości do pośrednika – Getin Banku.
4. Zgodnie z wyceną z 9 czerwca 2016
jednostki pani Aldony są warte 69 349,84zł.
Tak by wyglądało to, co stało się w
lipcu 2014 z oszczędnościami pani Aldony, na prostym schemacie:
Killerem tej inwestycji jest oczywiście
opłata manipulacyjna za nabycie jednostek za pośrednictwem doradcy
w banku. Do funduszu na starcie trafiło o 3% mniej oszczędności
niż wpłaciła pani Aldona.
Ten koszt może być tym bardziej
bolesny, że da się go w prosty sposób uniknąć. Jednostki Noble
Fund Stabilnego Wzrostu Plus można było nabyć w lipcu 2014 roku w
kilku miejscach bez ponoszenia opłaty za nabycie (chociażby bezpośrednio w Noble Funds TFI lub na
internetowych platformach Supermarket Funduszy Inwestycyjnych mBanku
czy BossaFund, które jakiś czas temu porównywałem).
Czysto teoretycznie, sprawdźmy, jaka
byłaby wartość inwestycji pani Aldony w fundusz Noble Fund
Stabilnego Wzrostu Plus, gdyby nabycie jednostek nie wiązało się z
kosztami (czyli całe 70 tysięcy złotych trafiało do funduszu).
bez opłaty za nabycie | z opłatą za nabycie | |
---|---|---|
liczba jednostek | 504,977 | 489,829 |
opłata za nabycie jednostek | 0zł | 2100zł |
wartość inwestycji 9.06.2016 | 71494,73zł | 69349,84zł |
Najważniejsza wiadomość – pani Aldona nie byłaby na stracie. Emocje na pewno byłyby mniejsze.
Wynik wciąż nie byłby zachwycający
– stopa zwrotu na poziomie zaledwie 2,1% przez prawie dwa lata to
znacznie gorzej niż zwykła lokata bankowa. Ale znacznie lepiej niż
strata i poczucie, że zostało się wprowadzonym w maliny przez
doradcę.
Co z podatkiem od zysków kapitałowych?
Nie jestem tego do końca pewien, ale
sposób, w jaki pani Aldona nabyła jednostki jest także
nieoptymalny z punktu widzenia podatku od dochodów kapitałowych.
Muszę to jeszcze potwierdzić w samym
TFI, które jest odpowiedzialne za odprowadzenie podatku Belki, ale
najprawdopodobniej, gdyby pani Aldona zdecydowała się dzisiaj
zakończyć swoją inwestycję (zamienić jednostki z powrotem na
gotówkę w banku) zapłaciłaby ok. 275zł podatku Belki.
Jak to? Przecież rozpoczynała
inwestycję z kwotą 70 tysięcy złotych, a w tej chwili jej
jednostki są warte ok. 69 350zł.
To prawda. Tak wygląda sytuacja po jej
stronie. Ale TFI, które – przypominam – jest zobligowane do
odprowadzenia podatku – przydzieliło jej jednostki za ok. 67
900zł, a nie 70 tysięcy. 2 100zł trafiło w ramach opłaty za
nabycie do banku.
Tak jak mówię, jeszcze tego nie
sprawdziłem. Podejrzewam jednak, że z punktu widzenia TFI koszt
nabycia jednostek wynosi 67 900zł, a nie 70 tysięcy złotych.
Dlatego każda nadwyżka ponad 67 900zł będzie podlegać
opodatkowaniu.
Mogę się mylić. Jak tylko to ustalę
lub ktoś „wyprostuje mnie” w komentarzach podając podstawę
prawną lub własne doświadczenia, uzupełnię treść tego
artykułu.
Co dalej?
Pani Aldona prosiła mnie o poradę, co
robić dalej. W kolejnych e-mailach prosiła również o
ustosunkowanie się do zapewnień doradcy w banku, że najlepszą
decyzją jest czekanie, ponieważ Noble Fund Stabilnego Wzrostu Plus
to „fundusz na co najmniej trzy lata”.
Moje porady mogą wydawać się dla
czytelników wymijające lub niekonkretne, ale proszę mi wierzyć, że
dzielę się wszystkim, co wiem. Pani Aldonie odpisałem coś
takiego:
„Przykro słyszeć o Pani doświadczeniach z funduszami.
Noble Fund Stabilnego Wzrostu Plus to wbrew pozorom niezły fundusz w swojej klasie. Problem wziął się stąd, że zakupiła Pani jego jednostki u pośrednika, który pobrał dodatkowe opłaty za nabycie. To negatywnie wpłynęło na wynik.
Druga sprawa to nie najlepszy okres dla funduszy w ogóle przez ostatni rok-dwa.
Nie jestem zwolennikiem emocjonalnego porzucania inwestycji, które się kiedyś poczyniło.
Na starcie sprawdziłbym, czy zamknięcie tej inwestycji wiązałoby się z jakimiś kosztami.
W drugim kroku zastanowiłbym się, jaka jest alternatywa dla tej inwestycji. Co zrobiłbym, gdybym miał dzisiaj te 69 tysięcy złotych? Jaki byłby kolejny krok i dlaczego?
Sam w przeszłości popełniałem błędy dotyczące lokowania oszczędności. W jednym z artykułów przyglądam się jednej tego typu inwestycji w kontekście dalszych decyzji. Może znajdzie Pani w tym wpisie (szczególnie w drugiej części) jakąś inspirację i metodę myślenia o takich decyzjach.
Nie wiem, jakie będzie zachowanie tego funduszu w kolejnych latach. Tak jak powiedziałem - to ogólnie niezły fundusz i - jeśli nie będzie jakichś wielkich zawirowań na rynkach - powinien dawać klientom zarobić. Ale nie ma gwarancji.
Nie przywiązywałbym się zbyt mocno do myśli, że w okresie trzech lat na pewno wyjdzie Pani na swoje (w sensie wyciągnie więcej niż 70 tysięcy złotych).
Moim zdaniem kluczem przy podejmowaniu decyzji o kontynuacji lub zaprzestaniu inwestycji nie powinno być obstawianie, jaka będzie przyszłość jakiegoś funduszu, tylko odpowiedź na pytanie, czy potrzebuje Pani tych pieniędzy i czy ma Pani dla nich lepszą alternatywę. Ważna jest też odpowiedź na pytanie o koszty.”
Doradztwo dla zwykłych ludzi nie istnieje
Historie w stylu
pani Aldony z prośbą o poradę to najczęstsza kategoria e-maili,
jakie dostaję. Kilka kolejnych jest w kolejce do publikacji. W
każdym z nich ważną rolę odgrywa doradca finansowy, pracownik
banku lub agent ubezpieczeniowy.
Gdy je czytam,
zawsze fascynuje mnie, dlaczego ludzie, którzy korzystali z usług
doradców, nie wracają do nich, żeby rozwiązywać problemy i
wyjaśniać wątpliwości wokół produktów, które kupili pod
wpływem tych doradców.
Odpowiedź jest
prosta – wyczuwają, że to „doradcy” są źródłem ich
problemów.
Na tle wielu innych
historii (np. bezsensownie dobranych polis inwestycyjnych, fatalnych rad dotyczących IKZE) przypadek pani Aldony jest naprawdę łagodny.
Ale i tak wpisuje się w podobną kulturę doradztwa finansowego w
Polsce, w którym dominuje:
- brak zrozumienia potrzeb i sytuacji życiowej klienta,
- działanie pod wpływem krótkoterminowych planów sprzedażowych,
- lekceważenie opieki nad i relacji z klientem,
- bezlitosne wykorzystywanie niewiedzy i manipulowanie,
- działanie bez długofalowego, konsekwentnego planu,
- przypadek,
- rozbudzanie emocji,
- zamiatanie trudnych tematów pod stół,
- rozmywanie odpowiedzialności.
Przyjrzyjmy się po
raz ostatni temu, co przydarzyło się pani Aldonie przez pryzmat
porażki tego modelu doradztwa finansowego.
Pani Aldona
zgromadziła 70 tysięcy oszczędności. Doradca w banku przekonał
ją, żeby zamieniła je na jednostki funduszu Noble Fund Stabilnego
Wzrostu Plus. Bank skasował 3% prowizji i przez dwa lata otrzymywał
swoją część opłaty za zarządzanie funduszem.
Pani Aldona niewiele
wiedziała o funduszach i dała się prowadzić za rękę. Po dwóch
latach zaczęła poszukiwać informacji dotyczących wcześniej
pobranych opłat, obecnych stóp zwrotu i możliwych scenariuszy na
przyszłość.
Oczywiście od
początku nie było żadnej strategii działania czy planu
zakończenia inwestycji. To nie była część większej całości,
jeśli chodzi o finanse osobiste pani Aldony. Dzisiaj uważa, że w
ogóle tego typu inwestycji nie potrzebowała do szczęścia. Przeszkadza jej.
Desperacko poszukuje
informacji i porady w internecie. Od swojego doradcy słyszy tylko,
że trzeba czekać. Nie jest pewna nawet podstawowych faktów
dotyczących swojej inwestycji i nie wie, co robić dalej.
Czy jest jakakolwiek
wartość dodana, którą dostarczają tego typu doradcy? Nie tylko
nie ma żadnej wartości dodanej – jest mnóstwo wartości odjętej.
Tutaj wszystkie artykuły na temat funduszy inwestycyjnych oraz prywatnej emerytury.
Zapraszam do zapisywania się na bezpłatny, e-mailowy tygodnik Moja Przyszła Emerytura – co niedzielę podsumowanie tygodnia, zapowiedzi oraz coś ekstra.
Nie jestem doradcą inwestycyjnym, ale ja na miejscu pani Aldony nie wychodziłbym z tej inwestycji — o ile nie potrzebuje tych środków przez najbliższe kilka lat. Nawet uwzględniając tę niepotrzebnie pobraną prowizję strata wynosi obecnie tylko 1% — to bardzo dobry wynik, jak na ostatnie trudne 2 lata, przyznam szczerze, że ja na funduszach zawierających akcje w tym czasie straciłem więcej. Rzecz w tym, że ja w takich ryzykownych funduszach lokuję 1% moich oszczędności i już cała funduszowa część portfela (razem z obligacyjnymi i pieniężnymi 6% portfela) jest ciągle na plusie. Jeśli więc pani Aldona także w tym TFI ma 1% oszczędności, to strata 1% tego 1% zupełnie nie ma znaczenia; jeśli ma więcej — to pozostaje tylko kolejny raz przypominać o jajach i koszykach, ja swoje zasady dywersyfikacji przedstawiłem już tutaj http://www.mojaprzyszlaemerytura.pl/2012/08/trzeci-filar-emerytalny-podatki.html?showComment=1443036169251#c3915985156821676638
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarz!
UsuńPodpisuję się rękami i nogami pod strategią absolutnej stopy zwrotu z rozsądnym rozłożeniem między aktywami o zmiennej wycenie i większym potencjale oraz aktywami o stałej stopie zwrotu. To od kilku lat lokomotywa również moich oszczędności.
Pozdrawiam, proszę wracać!