Wyobraźmy sobie cukierka, który jest
zawinięty w dwa albo trzy grube papierki. Taka jest mniej więcej
struktura funduszy inwestycyjnych, które lokują środki uczestników
w inne fundusze inwestycyjne. Cukierkiem są bazowe aktywa
inwestycyjne (np. akcje, obligacje czy instrumenty pochodne), a
papierkami jest kilka warstw funduszy inwestycyjnych składających
się na detaliczny fundusz otwarty dla końcowego klienta.
To jest kolejny artykuł z serii o
opłatach w polskich, detalicznych funduszach inwestycyjnych.
Przeczytanie poprzednich może ułatwić przetworzenie tego.
Napisałem w nich między innymi o tym, jak działają opłaty za zarządzanie dzielone między TFI oraz dystrybutora jednostek oraz
jaki wpływ na rentowność inwestycji mają w dłuższym okresie stałe opłaty od aktywów.
W tym artykule chciałbym się
przyjrzeć funduszom funduszy. W jaki sposób pobierane są na nich
opłaty? Jaka część aktywów trafia w trakcie roku do instytucji
finansowych, które organizują, promują i sprzedają te narzędzia
do oszczędzania?
Fundusz funduszy to dość luźne
pojęcie. W tym artykule będę je stosował w odniesieniu do
otwartych funduszy inwestycyjnych, na których aktywa składają się
wyłącznie lub głównie inne fundusze inwestycyjne (tradycyjne,
indeksowe lub notowane na giełdzie ETF-y).
Jako specyficzną formę funduszy
funduszy będę traktować także ubezpieczeniowe fundusze kapitałowe (UFK) z oferty ubezpieczycieli życiowych (np. Generali, Axa,
Skandia, Open Life, PZU, ING Życie, Aegon czy Aviva), które lokują
100% środków w otwarte fundusze inwestycyjne.
Nie każdy fundusz funduszy działa tak
samo. Spotkałem się już z następującymi mechanizmami:
- tzw. master feeder (polski fundusz
lokuje środki uczestników w jednostki jednego zagranicznego
funduszu źródłowego, najczęściej prowadzonego przez firmę z tej
samej lub zaprzyjaźnionej grupy kapitałowej, tak działają np.
Investor Rosja, Skarbiec JP Morgan Global Strategic Bond czy ING (L)
Japonia)
- fundusz wielu funduszy zagranicznych
(polski fundusz lokuje środki uczestników w jednostki kilku
zagranicznych funduszy, tak działają np. Noble Fund Africa and
Frontier, BPH Globalny Żywności i Surowców czy PKO Akcji Rynków
Wschodzących)
- fundusze wielu funduszy polskich
(polski fundusz lokuje środki uczestników w jednostki kilku
polskich funduszy, tak działają np. subfundusze ING Konto
Funduszowe SFIO w ING Banku Śląskim, subfundusze BGŻ SFIO dostępne
m.in. w BGŻ Optima czy subfundusze db Funds FIO dostępne w m.in. w
Deutsche Banku)
- fundusze cyklu życia (polski fundusz
lokuje środki uczestników w jednostki kilku polskich lub
zagranicznych funduszy i odpowiada dodatkowo za wdrożenie strategii
cyklu życia, tak działają np. subfundusze PKO Zabezpieczenia Emerytalnego oraz
ING Perspektywa)
W przypadku polskich funduszy
lokujących środki w zagranicznych funduszach polskie towarzystwo
może dodatkowo zabezpieczyć ryzyko walutowe za pomocą instrumentów
pochodnych, które stają się częścią aktywów funduszu. Hedging
walutowy to sekret wyjątkowych wyników funduszy akcji japońskich
(w Polsce ING (L) Japonia oraz PKO Akcji Rynku Japońskiego) w
ostatnich latach – polscy inwestorzy nie odczuli osłabiania się
japońskiego jena do złotówki, tylko wzrost wartości japońskich akcji.
Nie każdy fundusz funduszy musi
lokować wszystkie środki w jednostki innych funduszy. W skład ich
aktywów mogą wchodzić również akcje czy obligacje nabyte
bezpośrednio na rynkach. Takie pozycje znajdziemy między innymi w
aktywach BPH Globalny Żywności i Surowców (na koniec grudnia
2014r. ok. 43% środków ulokowane było w jednostki innych funduszy,
a ok. 5% w akcje, np. polskich spółek Duon, Serinus oraz PCC
Rokita) oraz Noble Fund Africa and Frontier (na koniec grudnia 2014r. prawie 90% aktywów to jednostki innych funduszy, ale są też akcje
rumuńskiej spółki Electrica).
Jak działają fundusze funduszy?
Przyjrzyjmy się strukturze funduszu
inwestującego w jednostki innego funduszu. Na poziomie bazowym
znajdują się jakieś aktywa inwestycyjne (np. akcje czy obligacje).
To nasz „cukierek”. Ich utrzymanie generalnie nic nie kosztuje –
za posiadanie akcji czy obligacji nie jest pobierana opłata za
zarządzanie. Koszty występują jednorazowo w momencie transakcji
kupna i sprzedaży.
W te aktywa środki klientów lokuje
jakiś polski lub zagraniczny fundusz inwestycyjny. Może być to
fundusz aktywnie zarządzany, indeksowy lub notowany na giełdzie
ETF. Za utrzymanie środków w tych funduszach firmy zarządzające
aktywami pobierają stałą opłatę od aktywów. To pierwszy
„papierek” na naszym „cukierku”.
W jednostki tych funduszy środki
klientów lokuje polski fundusz inwestycyjny. Za utrzymanie środków
w tych funduszach polskie TFI pobiera kolejną warstwę opłaty za
zarządzanie. To kolejny „papierek”.
Tak można sobie wyobrazić cały
proces. Polskie TFI kupuje jednostki jakiegoś funduszu
inwestycyjnego, który kupuje jakieś aktywa finansowe stanowiące
„pracującą bazę” całej inwestycji:
Tak to wygląda dla funduszu Noble Fund
Africa and Frontier:
Czyli klient polskiego TFI prowadzącego
fundusz funduszy otrzymuje coś, co wygląda mniej więcej tak – na
samym dnie znajdują się produktywne aktywa inwestycyjne „zawinięte”
najpierw w pierwszy fundusz (lub kilka funduszy), a potem w drugi
fundusz:
A jeśli oszczędzamy za pośrednictwem
ubezpieczycieli życiowych na tzw. polisach inwestycyjnych dochodzi
jeszcze jeden „papierek” i jeszcze jedna warstwa opłat. Chodzi o
dodatkowe opłaty od aktywów dla ubezpieczycieli organizujących
ubezpieczenia inwestycyjne (więcej szczegółów). W tym przypadku narzędzie nazywa się
ubezpieczeniowy fundusz kapitałowy (UFK).
Tak można sobie wyobrazić cały
proces. Zakład ubezpieczeń (np. Generali, Skandia, Aegon) lokuje
100% środków w fundusz inwestycyjny lub jakiś fundusz funduszy.
Tak wygląda cały proces dla ubezpieczeniowego funduszu
kapitałowego, który lokuje 100% w jakiś fundusz funduszy.
Tak to wygląda dla Open Life – Noble
Fund Africa and Frontier UFK oraz Skandia – Noble Fund Africa and
Frontier UFK, dwóch ubezpieczeniowych funduszy kapitałowych, które
lokują 100% środków w fundusz funduszy Noble Fund Africa and
Frontier:
Czyli klient otrzymuje w tym przypadku
„cukierka” w trzech grubych „papierkach”. Produktywne aktywa
są „zawinięte” w kilka zagranicznych funduszy, w polski fundusz
funduszy, a na końcu w ubezpieczeniowy fundusz kapitałowy:
Jak pobierane są opłaty w funduszach
funduszy i na UFK?
Za każdą warstwę „papierków”
będziemy musieli zapłacić. Każdy z funduszy tworzących końcowy
produkt, czy to „czysty” fundusz funduszy czy ubezpieczeniowy
fundusz kapitałowy, będzie pobierać stałą opłatę za zarządzanie
aktywami.
Przyjrzyjmy się temu na naszym
dotychczasowym przykładzie, czyli funduszu Noble Fund Africa and
Frontier. Ile musi w praktyce zapłacić polski klient detaliczny,
żeby jego oszczędności miały szansę uczestniczyć we wzroście
akcji firm z Afryki i innych krajów we wczesnej fazie rozwoju?
W wersji pierwszej spójrzmy na
„czysty” fundusz Noble Fund Africa and Frontier. Towarzystwo
Noble Funds pobiera maksymalnie 4% aktywów rocznie w opłacie za
zarządzanie. Ale do tego dochodzą koszty utrzymania funduszy
źródłowych (np. Renaissance Sub-Saharan Fund, JB Multistock Africa
Focus Fund czy Wisdom Tree Middle East Dividend Fund), w tym koszty
transakcyjne. Ile to wszystko razem kosztuje?
Zajrzyjmy do kluczowych informacji dla
inwestorów (KIID), jednego z obowiązkowych dokumentów, które
muszą publikować regularnie polskie fundusze. Dowiemy się z niego,
że tzw. opłaty bieżące w funduszu Noble Fund Africa and Frontier
wyniosły w 2014 roku 5,94% bazowych aktywów funduszu. Około 4% to
opłata za zarządzanie dla Noble Fund, a reszta to przede wszystkim
opłaty dla funduszy źródłowych.
A co jeśli ktoś lokował środki
przez ubezpieczeniowy fundusz kapitałowy Noble Fund Africa and
Frontier w zakładzie ubezpieczeń Skandia czy Open Life? Wtedy musi
jeszcze doliczyć koszty utrzymania swojej polisy. W starych
ubezpieczeniach unit-linked normą były opłaty od aktywów na
poziomie 2-4% w skali roku. Obliczyłem, że dla mojej polisy było to w 2014 roku ok. 3,5% rocznie. Czyli gdybym w 2014 utrzymywał
oszczędności w ubezpieczeniowym funduszu kapitałowym Noble Fund
Africa and Frontier, bazowe aktywa inwestycyjne byłyby obciążone
opłatami w wysokości ok. 9,5% aktywów rocznie.
Innymi słowy, musiałyby wypracować w
2014 roku jakieś 10% zwrotu, żebym ja zobaczył na swoim UFK
dokładnie taką samą kwotę jak dwanaście miesięcy wcześniej.
Musiałyby zarobić 10%, żebym ja przez rok wyszedł na zero.
Przy okazji – zachęcam do zapoznania
się z eksperymentem myślowym, w którym sprawdziłem, jakie wyniki osiągnąłby wybitny inwestor Warren Buffet przez ostatnie dziesięć lat, gdyby jego aktywa inwestycyjne były obciążone opłatami od aktywów na poziomie 2-7% rocznie.
W długim terminie nawet opłaty rzędu
3-4% w skali roku zostawiają olbrzymi ślad na końcowym wyniku
inwestycji. A co dopiero opłaty rzędu 6-10% w skali roku obciążające
różne inkarnacje Noble Fund Africa and Frontier.
Przyznaję, że ten fundusz należy do
wyjątkowo drogich w utrzymaniu. Żeby pokazać trochę pełniejszy
obraz, zebrałem informacje o opłatach za zarządzanie i łącznych opłatach
bieżących w kilkunastu różnych funduszach funduszy różnego
typu. Ostatnia kolumna pokazuje szacunkowe, łączne koszty dla
kogoś, kto lokuje w ten fundusz oszczędności przez ubezpieczenie
unit-linked (tzw. polisę inwestycyjną) z rocznymi opłatami od
aktywów na poziomie 3%. Jeśli ktoś uważa, że są za wysokie,
niech doda 2% albo 1%. Opłaty na polisach mogą się od siebie
bardzo różnić. Ja przyjmuję 3% w skali roku, bo to odpowiada
opłatom na mojej, nie najgorszej i nie najstarszej umowie
(szczegóły).
Wyniki a opłaty
W poprzednich artykułach pokazywałem,
że stałe opłaty od aktywów, jakkolwiek się nie nazywają,
pomniejszają rentowność inwestycji. Polecam ich lekturę, żeby zbudować jakąś intuicję dotyczącą erozyjnej roli opłat od
aktywów (artykuł o opłatach za zarządzanie, o wynikach 12 polskich funduszy akcji oraz „teście” Warrena Buffeta). Polecam
również artykuł sprzed ponad roku o opłatach na polisach inwestycyjnych.
Trudno nie dostrzec wpływu opłat od
aktywów w długim okresie. Niestety w krótkim okresie dla
inwestorów indywidualnych i ich „doradców” ważniejsze jest coś
innego – wyniki za ostatnie kilkanaście miesięcy czy kilka lat
oraz próby przewidzenia, który fundusz lub klasa aktywów „da
zarobić” w kolejnych miesiącach.
Cóż, jeśli akcje afrykańskie
zanotują w jakimś roku 30% wzrostu (co na rynkach akcyjnych nie
jest wcale niewyobrażalne), 6-10% opłat od aktywów w różnych
inkarnacjach Noble Fund Africa and Frontier nie będzie dotkliwe.
Dlaczego? Ponieważ nawet lokując oszczędności w ubezpieczeniowe
fundusze kapitałowe powiązane z tym funduszem klient zarobi w tym
roku 20%.
Z tego powodu wysokie opłaty w
funduszach akcji amerykańskich, europejskich, azjatyckich czy
japońskich wydają się dzisiaj nieważne, ponieważ przez ostatnie
lata te rynki wypracowywały bardzo atrakcyjne stopy zwrotu. Klient
nie odczuwa wpływu tych opłat, szczególnie zestawiając swoje
wyniki z oprocentowaniem lokat bankowych czy funduszy mniej
rentownych rynków.
Tak samo wygląda sytuacja z funduszami
globalnych obligacji. Od kilkunastu lat w krajach rozwiniętych
spadają stopy procentowe, a to idealne warunki dla obligacji jako klasy aktywów. Stopy zwrotu są wysokie i – co bardzo ważne –
niespecjalnie zmienne. Z tego punktu widzenia 2,7% opłat bieżących
rocznie w funduszu światowych funduszy obligacji Pioneer Obligacji
Strategicznych nie ma znaczenia.
Jeśli ktoś uważa, że potrafi
osiągać co roku 15-20% stopy zwrotu na bazowych aktywach
inwestycyjnych i utrzymywać swoje oszczędności tylko i wyłącznie
na „wygrywających” rynkach i w topowych klasach aktywów, być
może opłaty od aktywów rzędu 5-8% nie robią na nim wrażenia.
Wciąż ponad 10% rocznie zostaje w jego kieszeni.
Nie należę do tej grupy. Uważam, że
konsekwentne przewidywanie trendów na rynkach jest bardzo trudne.
Nikt nie zna przyszłości. Nie mamy kontroli nad rynkami. Potrafią
zaskakiwać nawet bardzo doświadczonych inwestorów. Jeden z
legendarnych inwestorów Warren Buffet osiąga stopy zwrotu bliższe
10-12% w skali roku i – jak obliczyłem w tym artykule – nawet 2%
opłaty od aktywów rocznie w skali roku mocno zdemolowałoby
rentowność jego inwestycji. Skąd się bierze w nas lub w naszych
„doradcach” przekonanie, że potrafimy alokować kapitał
skuteczniej niż chociażby Warren Buffet?
W każdym razie, w krótkim okresie
możemy nie dostrzegać wpływu opłat od aktywów, ponieważ
jesteśmy skupieni na krótkoterminowych wynikach i/lub emocjach
związanych z aktywną spekulacją. Ale jedynymi wynikami, które tak
naprawdę się liczą, są wyniki w długim okresie. A w długim
okresie wpływ opłat od aktywów jest nie do przeoczenia.
Czy warto korzystać z funduszy
funduszy?
Fundusze funduszy to bardzo niespójna
grupa. Są wśród nich gotowe strategie inwestycyjne, np. fundusze cyklu życia ING Perspektywa czy PKO Zabezpieczenia Emerytalnego o rozsądnym poziomie opłat i praktycznym, nieangażującym charakterze. Te pierwsze są dostępne dla klientów indywidualnych z
obniżoną o 25% opłatą za zarządzanie dzięki IKE i IKZE Plus w NN TFI (wcześniej ING TFI) – to jeszcze bardziej obniża koszty i daje dostęp do korzyści podatkowych (więcej szczegółów o ulgach podatkowych i większa recenzja IKE Plus i IKZE Plus).
Fundusze funduszy zagranicznych to
praktyczne narzędzia dające dostęp do stosunkowo trudno dostępnych
z Polski rynków i klas aktywów na całym świecie. Występują
między nimi duże różnice w poziomie opłat bieżących. Nie każdy
fundusz pobiera prawie 6% w wersji czystej, jak Noble Fund Africa and
Frontier, i dodatkowe 1-4% w wersji UFK. Z niektórych z nich da się
skorzystać przy opłacie zbliżonej do 2% w skali roku (np. na IKE i IKZE w NN TFI - wcześniej ING TFI). To wciąż dużo i inwestorzy w długim okresie na
pewno to odczują, ale to i tak bez porównania mniej niż 6-10% w
droższych rozwiązaniach.
Fundusze funduszy polskich (np. BGŻ
SFIO, DB Funds FIO, niektóre subfundusze TFI Skarbiec czy ING Konto
Funduszowe SFIO) to propozycja dla tych, którzy chcą powierzyć
zarządzającym dobór różnych funduszy do jednego portfela, a sami
chcą tylko wybrać profil ryzyka. Za taką gotową strategię też
trzeba oczywiście dodatkowo zapłacić. Każdy powinien we własnym
zakresie ustalić, czy w jego przypadku warto, np. czy jest w stanie
obsługiwać tańsze alternatywy bez robienia sobie krzywdy.
Wśród najważniejszych alternatyw
trzeba wymienić:
a) samodzielne prowadzenie portfela
inwestycyjnego opartego o aktywa finansowe notowane na rynkach w
Warszawie, np. akcje spółek publicznych, obligacje skarbowe,
obligacje korporacyjne, przez rachunek maklerski,
b) samodzielne lokowanie oszczędności
w fundusze ETF notowane w Warszawie (dostępne są trzy) przez
rachunek maklerski,
c) samodzielne lokowanie oszczędności
w funduszach ETF notowanych na zagranicznych giełdach przez rachunek
maklerski z dostępem do zagranicznych rynków (np. w DM BOŚ, DIF
Broker, DeGiro czy SaxoBank)
d) alternatywą dla funduszy funduszy
polskich jest samodzielne prowadzenie jednej lub kilku inwestycji w
funduszu parasolowym (np. przez BossaFund lub SFI mBanku) lub poza
nim.
Tutaj wszystkie artykuły na temat polis inwestycyjnych, funduszy inwestycyjnych oraz prywatnej emerytury.
Zapraszam do zapisywania się na bezpłatny, e-mailowy tygodnik Moja Przyszła Emerytura – co niedzielę podsumowanie tygodnia, zapowiedzi oraz coś ekstra.
Lubię gdy w artykułach pojawiają się liczby. Z matematyką i liczbami trudno dyskutować.
OdpowiedzUsuńNatomiast przyjąłeś kilka założeń, które mogą znacząco wpłynąć na odbiór artykułu. I które chciałbym wskazać. Szczególnie w kontekście opakowania funduszy w formie polisy inwestycyjnej.
Wiem, temat rzeka - głównie z powodu (skądinąd błędnego) przekonania, że inwestowanie w polisach musi oznaczać blokadę kapitału lub wysokie opłaty likwidacyjne. Zapewniam - nie musi. Ale - proponuję tę kwestię pozostawić i skupić się na samych opłatach.
1. Przyjąłeś do ostatniej tabelki poziom opłat w polisie na poziomie 3%. W rzeczywistości średni koszt polisy to około 2%. Napisałem 3 lata temu poradnik porównujący ponad 80 takich produktów. Inwestor, który dobrze szukał mógł inwestować w produkt z kosztem 0,9% w skali roku (dawne produkty Nordea z ponad 100 funduszami). Produkt, który posiadasz to bardzo stary produkt Skandii, dodatkowo z niską składką inwestycyjną i (jak dobrze pamiętam w wersji bezskładkowej, która powiększa koszty do maksymalnej wysokości).
Czyli opłaty można było uwzględnić na poziomie chociaż 2%.
2. Pokazałeś wpływ opakowania w formie polisy funduszy krajowych TFI. I - co gorsza - funduszy krajowych TFI inwestujących w zagraniczne fundusze. Zabrakło informacji o czystych funduszach zagranicznych dostępnych w polisach inwestycyjnych. Tych, które pobierają nie 4% rocznie, ale ich wewnętrzne opłaty są najczęściej niższe niż 2%. Jeżeli na to nałożymy koszt polisy na poziomie 1,5% do 2% ... to okazuje się, że suma opłat jest niższa niż funduszu zagranicznego z oferty krajowego TFI (z reguły 4% plus koszt funduszu zagranicznego).
Czyli przy inwestowaniu na rynkach zagranicznych mamy sumę kosztów polisy na poziomie 4% kontra funduszy 'krajowych TFI' na poziomie 5,5-6%.
Myślę, że warte wyjaśnienia i omówienia.
Każde miejsce do inwestowania jest dobre - o ile jest dobrze dobrane, a inwestor wie i rozumie jak z niego korzystać.
Dzięki za komentarz, nie za bardzo chce mi się po raz kolejny dyskutować z ideologią sprzedawców ubezpieczeń unit-linked. W tekście zaznaczyłem, skąd bierze się 3% i że jeśli ktoś uważa tę wartość za wysoką, niech podstawi sobie 2% albo 1%. Kompletnie nie pisałem nic o blokowaniu pieniędzy - nie o tym jest ten artykuł, ale rozumiem, że nie przeoczysz żadnej szansy, żeby zamieszać ludziom w głowach na temat tzw. polis inwestycyjnych, nawet jeśli sprawia to, że komentarz jest częściowo nie na temat.
UsuńCo do funduszy zagranicznych towarzystw przez UFK - to generalnie prawda. Dla jaj sprawdziłem sprawozdania wszystkich UFK dostępnych u mojego ubezpieczyciela. Zgadnij, co z nich wynika. W pierwszej dziesiątce funduszy o największych aktywach jest tylko jeden UFK lokujący środki w fundusze zagraniczne (Templeton Global Total Return), reszta to polskie fundusze (np. Union Investment i Legg Mason). Czyli z punktu widzenia przeciętnego właściciela tego typu polisy mówisz o możliwości, z której niewiele osób nawet korzysta.
Nie mówiąc o tym, że jeśli dysponujesz wiedzą i kapitałem, żeby lokować oszczędności na zagranicznych rynkach, możesz zrobić to za pomocą zagranicznych funduszy ETF przez biura maklerskie (więcej na końcu tekstu). Opłaty od aktywów na poziomie 0,2-0,5% w skali roku. Najlepsze jest to, że przy tego typu opłatach mniej ważna staje się to mityczne aktywne zarządzanie funduszami, które promujesz jako domyślną formę działania. Można spokojniej utrzymywać gdzieś oszczędności w długim terminie, ponieważ nie przejadają ich opłaty od aktywów. Nie trzeba podejmować DODATKOWEGO ryzyka związanego z aktywną spekulacją.
Cóż Remigiusz, musimy pogodzić się z tym, że inaczej patrzymy na cały problem. Czasami mam wrażenie, że Ty i całe środowisko sprzedawców polis inwestycyjnych promujecie antylogikę i antymatematykę oszczędzania. Wiem, że mieszkamy w tym samym mieście - musimy się kiedyś spotkać i spisać protokól rozbieżności ;)
Moim zdaniem, jeśli obecnie polski inwestor ma dostęp do ETFów akcji globalnych, w których całkowity, roczny poziom opłat to 0,2% - 0,3%, a dzięki któremu mamy bardzo szeroką dywersyfikację na różne rynki i waluty, to, o ile nie jesteśmy przekonani, że wiemy lepiej niż cały rynek które branże/kraje będą się szybciej niż ten globalny rynek rozwijały, to takie fundusze załatwiają sprawę inwestowania dla 95% długoterminowych inwestorów. Próby typowania pojedynczych spółek czy krajów to moim zdaniem ruletka, no chyba, że mamy dostęp do informacji, do których nie mają dostępu inni inwestorzy (a raczej zarządzający funduszami hedgingowymi czy osoby obracające się w kręgach osób mających wpływ na politykę).
Usuńwitam , a ja mym pytanie czy dalej mozna zalozyc konto ike plus ing przez internet bez problemow czy sie cos zmienilo, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNadal można - może Pan / Pani to zrobić przechodząc przez ten odnośnik Pozdrawiam, proszę wracać!
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńad rem. postu Autora i polemiki p, Remigiusza; przeprowadziłem pewien ekspetyment - porównałem pewne modele, aby w kliniczny sposób sprawdzić które narzędzie przyniesie największe dochody w długim okresie. Oto założenia (z którymi można polemizować - ale generalnie starałem się o ich urealnienie):
Okres oszczędzania: 30 lat
Składka miesięczna: 100zł
Zakładana, długoletnia stopa zwrotu z giełdy: 7%
Do porówniania biorę następujące narzędzia, łącznie z OFE (chodzi mi tylko i wyłącznie o porównianie modelowe)
a) OFE: opłata administracyjna 1.75% składki + 0.54% za zarządzanie od aktywów
b) ETF fundusz indeksowy na WIG20: prowizja maklerska 0.39% min. 3zł + 0.5% za zarządzanie
c) TFI polskie fundusze akcyjne: opłata za zarządzanie 3.5% rocznie; zgodnie z wyliczeniami Autora w poprzednim poście, 12 wybranych funduszy akcyjnych średnio "pobiło rynek" o 0.7% - biorę to pod uwagę w obliczeniach; podatek Belki co rok ze względu na zmianę funduszy
d) TFI "w parasolu" polskie fundusze akcyjne: j.w. ;ale podatek Belki na koniec oszczędzania
e) UFK inwestujące w TFI polskich funduszy akcyjnych: opłata administracyjna 10zł/mies.+ opłata za zarządzanie 2%; założenie: doradcy, poprzez odpowiedni dobór funduszy, potrafią pobić rynek jeszcze 2x lepiej niż zarządzajęcy TFI - czyli premia za zarządzanie będzie 1.4% w UFK + 0.7% w TFI
Oto wyniki eksperymentu - stan konta i zysk po 30 latach oszczędania (zaokrąglone do 1,000)
OFE:zysk 72,000
ETF: zysk 57,000; w przypadki opakowania w IKE 71,000; w przypadku IKZE 78,000
TFI: zysk 26,000
TFI parasolowe: zysk 29,000; w przypadki opakowania w IKE 36,000; w przypadku opakowaia w IKZE 40,000
UFK: zysk 18,000
Jestem mocno poruszony rezultatami - bo jak już pisałem w innym komentarzu, 4 lata temu, skutecznie sprzedano mi 2 polisy UFK ("na szczęście" tylko 10 letnie...)
(Michał, jeżeli chcesz to mogę podesłać 'excela' z wyliczeniami do weryfikacji - ale cyfry nie kłamią)
Pozdrawiam,
Marcin
Hej, znasz mój email, wyliczenia z przyjemnością przejrzę. Pozdrawiam, proszę wracać!
UsuńWitam
UsuńStawiam, że obecnie ludzie maja większą świadomość w inwestowaniu i omijają polisy. Chętnie zobaczyłbym wykres słupkowy sprzedaży polis w latach... Niestety większość ludzi ma "stare" polisy w opłatą za administrowanie 3-4% rocznie od wartości rachunku. Na tą chwilę muszą tam zarządzać i czekać aż zostaną uwolnieni z opłaty likwidacyjnej (jak dotąd jeden sprzedawca to zrobił)...
Fantastyczny komentarz, nowa ideologia sprzedawców polis inwestycyjnych jest taka, że średnia opłat jest już niższa, tyle że ma to znaczenie wyłącznie dla nowych klientów, a starzy podpisywali kilkunasto i kilkudziesięcioletnie umowy, przy czym opłaty na poziomie 3-4% aktywów rocznie były normalnością. Zresztą nawet w nowych rozwiązaniach przy niskich składkach (a na takie stać zdecydowaną większość klientów), opłaty są nadal niebanalne - nawet 2-3% w skali roku, to majątek przez kilkanaście lat.
UsuńJestem też zainteresowany statystykami trwających i zakończonych umów o tzw. polisy inwestycyjne. W tej chwili w debacie o niej nie ma żadnych faktów. Jedna grupa to fanatyczni sprzedawcy, którzy uznają je za ósmy cud świata, ponieważ zostali do tego "zaprogramowani" przez prowizje od sprzedaży, a druga grupa widzi tylko skrajnie negatywne przypadki, powtarza emocjonalne hasła i ogólnie się nakręca. Z checią podjąłbym się badania trwających i zakończonych umów np. o unit-linki pod kątem ich przeciętnego wyniku, zestawienia z głównymi punktami odniesienia (jak oprocentowanie lokat, indeksy giełdowe czy proste portfele z alokacją w fundusze akcji i obligacji). Chętnie dowiedziałbym się, np.:
- czy polisy z dostępem do większej ilości funduszy pozwalają statystycznemu właścicielowi osiągać wyższą stopę zwrotu niż z mniejszą liczbą funduszy,
- czy polisy samoobsługowe są statystycznie korzystniejsze niż polisy zarządzane "odgórnie"
Takich pytań jest wiele. Fantastyczne jest to, że nie znamy na nie odpowiedzi. Nikt tego nie zbadał. Dane nie są otwarte. Dlatego wszyscy mogą "udowodnić" wszystko pisząc jakieś niestworzone historie na temat polis inwestycyjnych, a sprzedawcy opowiadają, co chcą i nikt nie jest tego w stanie zweryfikować.
Pozdrawiam, proszę wracać!