Dwie osoby mogą
ulokować dokładnie takie same oszczędności w jednostki dokładnie
tych samych funduszy inwestycyjnych, a po umorzeniu ich po miesiącu,
roku czy kilku latach otrzymać od towarzystwa zwrot zupełnie innej
kwoty. Różnice mogą być naprawdę znaczące.
Nie będą się brały
ze stopy zwrotu aktywów składających się na fundusze. Ta będzie
identyczna w każdym przypadku. Będą się brały przede wszystkim z
różnych poziomów oraz typów opłat, które pobierane są przez
dystrybutorów funduszy inwestycyjnych. Innym ważnym źródłem
będzie status podatkowy naszej inwestycji.
Proponuję
przeprowadzić następujący eksperyment: sprawdźmy, jak poradziło
sobie kilka różnych inwestycji jednorazowych opartych na
jednostkach tych samych funduszy, ale zorganizowanych w inny sposób
i wykonanych za pośrednictwem innego sprzedawcy. Chcę w ten sposób
odpowiedzieć sobie na pytanie, czy ma znaczenie, gdzie i jak kupuję
jednostki funduszy inwestycyjnych.
Rentowność inwestycji
na pewno pomniejszą opłaty, przede wszystkim stała opłata za
zarządzanie oraz jednorazowa opłata dystrybucyjna, ale także
ewentualne opłaty za konwersje, zamiany oraz umorzenie jednostek.
Niedawno opisałem w szczegółach, jak to działa na przykładzie mojego ubezpieczenia na życie z funduszami inwestycyjnymi.
Realne stopy zwrotu
pomniejszają również koszty podatkowe, np. podatek Belki od zysków
(jeśli były) przy konwersji do innego funduszu oraz podatek Belki
od zysków (jeśli były) na zakończenie inwestycji.
Wynik inwestycji zależy
również od naszych decyzji dotyczących alokacji oszczędności,
np. kiedy i co kupujemy, kiedy i co sprzedajemy. Niektórzy
pośrednicy udostępniają mniej lub bardziej formalne wsparcie w
procesie decyzyjnym, chociaż konsekwencje i odpowiedzialność
zawsze ponosi klient. Poza tym nie każdy produkt finansowy daje
dostęp do takiej samej liczby funduszy na takich samych zasadach.
Większość towarzystw funduszy inwestycyjnych pozwala jednak
lokować oszczędności w ramach tzw. funduszy parasolowych z
wydzielonymi subfunduszami, np. akcyjnymi, mieszanymi czy dłużnymi.
Fundusze parasolowe to bardzo praktyczne (i mocno niedocenione) narzędzie do oszczędzania.
Eksperyment pierwszy –
ING TFI (od lipca 2015 NN TFI)
Umówmy się, że w
kwietniu 2014 roku pięciu klientów rozpoczęło projekty
oszczędnościowe, na które przez ostatni rok składały się (dla
ułatwienia) w 100% albo jednostki funduszu ING Obligacji albo funduszu ING (L)
Globalny Spółek Dywidendowych. Pierwsza (i jak dotąd jedyna)
wpłata wynosiła 10 tysięcy złotych.
Pierwszy nabył
jednostki w oddziale ING Banku Śląskiego.
Drugi nabył jednostki
w ramach ubezpieczenia na życie i dożycie ze składką jednorazową
Compensa FlexiPlus w zakładzie ubezpieczeń Compensa.
Trzeci nabył jednostki
przez platformę internetową NN TFI 24.
Czwarty nabył
jednostki przez platformę internetową Supermarket Funduszy
Inwestycyjnych w mBanku.
Piąty nabył jednostki
przez IKE Plus w NN TFI (wcześniej ING TFI) przez platformę internetową NN TFI 24.
Sprawdźmy, jak radzą
sobie te na pierwszy rzut oka identyczne inwestycje po roku od startu
(na podstawie wycen od 9 kwietnia 2014r do 9 kwietnia 2015r). Pod
uwagę musimy wziąć:
a) opłaty
dystrybucyjne i inne
b) kategorię jednostek
powiązaną z opłatami za zarządzanie
c) obowiązki i
ograniczenia dla klienta wynikające z umowy
Na pierwszy ogień
proponuję sprawdzić, jak zachował się przez ostatni rok portfel
złożony w 100% z jednostek funduszu ING Obligacji u naszych pięciu
klientów (kliknij, żeby powiększyć).
Sprawdźmy też, jak
zachował się w tym czasie portfel złożony w 100% z jednostek
funduszu ING (L) Globalny Spółek Dywidendowych u naszych pięciu
klientów (kliknij, żeby powiększyć).
To przykłady zaledwie
pięciu różnych „ścieżek”, którymi klienci mogą wchodzić w
posiadanie jednostek tych dwóch funduszy. W praktyce może być ich
wielokrotnie więcej, np. polisy inwestycyjne innych ubezpieczycieli
życiowych z inną strukturą opłat czy pracownicze programy
emerytalne z jeszcze niższymi opłatami za zarządzanie niż na IKE
Plus i IKZE Plus. Ich końcowy efekt byłby jeszcze inny niż te
przedstawione powyżej.
Najważniejsze, co chcę
powiedzieć to że ten sam funduszy inwestycyjny kupiony w inny
sposób lub w ramach innego produktu finansowego może prowadzić do
różnych wyników ze względu na inną strukturę opłat i status
podatkowy.
Z drugiej strony warto
od początku rozumieć charakterystykę każdego z przedstawionych
powyżej „ścieżek” oszczędzania, szczególnie ich
ograniczenia. To, że na IKE Plus końcowa wartość inwestycji netto
jest (hipotetycznie) najwyższa nie oznacza, że jest to najlepsze
rozwiązanie dla każdego.
Jeśli chodzi o IKE, od
razu trzeba dodać dwie informacje. Właściciel rachunku jest
ograniczony rocznymi limitami wpłat (w 2015 jest to 11 877zł) –
nie da się chronić przed podatkiem Belki dowolnej kwoty
oszczędności. Druga sprawa jest jeszcze ważniejsza. Wypłaty z IKE
nie będą skutkować naliczeniem podatku Belki wyłącznie, jeśli
oszczędzaliśmy w ten sposób co najmniej przez pięć lat i
skończyliśmy 60 rok życia. Jeśli nie spełnimy tych warunków i
zażądamy zwrotu lub częściowego zwrotu środków, towarzystwo
standardowo naliczy podatek Belki od zysku.
To sprawia, że IKE
Plus kompletnie nie nadaje się do:
- dużej jednorazowej inwestycji (np. 300 tysięcy złotych)
- krótkoterminowej inwestycji (np. na pół roku czy dwa lata)
Najlepiej sprawdzi się
w przypadku klientów zainteresowanych regularnym oszczędzaniem,
przez kilka czy kilkanaście lat, na długofalowe cele, np. prywatną
emeryturę czy przyszłość dzieci. Dlatego oprócz zalet związanych
z brakiem opłat dystrybucyjnych, niższą opłatą za zarządzanie
podwyższającą stopy zwrotu czy też obecnością tarczy
podatkowej, trzeba też brać po uwagę charakterystykę
indywidualnego konta emerytalnego, np. roczne limity wpłat czy
warunki ostatecznego zwolnienia podatkowego. Na jeszcze innych zasadach działa IKZE, z innym rocznym limitem wpłat, możliwością
odpisania składki od podstawy opodatkowania z bieżącej pracy oraz
opodatkowaniem wypłat 10% ryczałtem.
IKE i IKZE Plus w ING TFI można założyć przez internet.
IKE i IKZE Plus w ING TFI można założyć przez internet.
Jeśli chodzi o
oszczędzanie w funduszach inwestycyjnych w ramach ubezpieczenia na
życie w stylu Compensa FlexiPlus, rentowność inwestycji
pomniejszać będą dodatkowe, stałe opłaty dla zakładu
ubezpieczeń. To potężna erozyjna siła – obliczyłem to dla własnej polisy tego typu ze składką regularną. Dodatkowo warto
pamiętać o kosztach wcześniejszego wycofania się z umowy. W
produkcie Compensa FlexiPlus klient otrzymałby 91,5% wartości
polisy, gdyby zamknął ją po pierwszym roku. Na mojej polisie
inwestycyjnej byłoby to – uwaga, uwaga – 2% wartości polisy.
Na plus tego typu
narzędziom można zapisać to, że dają dostęp do funduszy wielu
towarzystw reprezentujących różne klasy aktywów w jednym miejscu,
a konwersje między nimi mogą być darmowe i nie skutkują
naliczeniem podatku Belki. Niektóre z polis gwarantują również
wypłatę (poza wartością jednostek na polisie) niewielkiego
świadczenia na wypadek śmierci ubezpieczonego, np. w Compensa
FlexiPlus jest to 10% jednorazowej składki. Trudno nazwać to
prawdziwą ochroną ubezpieczeniową, ale zaznaczmy, że przy zakupie
jednostek w oddziale banku czy przez platformy internetowe (w tym w
ramach IKE Plus) nie ma żadnych dodatkowych świadczeń.
Słabo wypada zakup
jednostek funduszy w „okienku” bankowym. W niektórych
przypadkach może prowadzić do gorszego wyniku niż oszczędzanie na
polisie inwestycyjnej. Głównym problemem są jednorazowe opłaty
dystrybucyjne, szczególnie przy niewielkich wpłatach do funduszy
akcyjnych.
Opłaca się za to
nauczyć obsługi platform internetowych samych towarzystw lub innych
dystrybutorów. Omijamy w ten sposób opłaty dystrybucyjne, za
konwersje, zamiany i umorzenia jednostek. Dla końcowego wyniku
naszych hipotetycznych klientów nie będzie miało znaczenia, czy
otworzyliśmy zwykły rejestr funduszu przez ING TFI 24 czy przez
Supermarket Funduszy Inwestycyjnych mBanku. I tu, i tu będziemy
nabywać tę samą kategorię jednostek, z tymi samymi opłatami za
zarządzanie, bez opłat dystrybucyjnych i innych, bez górnych
limitów wpłat, a na zakończenie inwestycji będziemy musieli
bezwzględnie zapłacić podatek Belki od zysku.
Różnica na korzyść
NN TFI 24 polega na tym, że oferuje więcej subfunduszy w funduszu
parasolowym ING TFI SFIO (niektóre z jakiegoś powodu nie są
dostępne w SFI mBanku). Różnica na korzyść SFI mBanku polega na
tym, że w jednym miejscu mamy dostęp również do funduszy
parasolowych wielu innych towarzystw.
Eksperyment drugi –
Aviva Investors TFI
Zmieńmy towarzystwo na
Aviva Investors TFI i zwiększmy kwotę jednorazowej inwestycji do 12
tysięcy złotych. Sprawdźmy wyniki trzech klientów.
Pierwszy nabył
jednostki funduszu Aviva Investors Polskich Akcji przez platformę
banku BGŻ Optima.
Drugi nabył jednostki
funduszu Aviva Investors Polskich Akcji w ramach ubezpieczenia na
życie Skandia Grand.
Trzeci nabył jednostki
funduszu Aviva Investors Polskich Akcji przez platformę BossaFund
prowadzoną przez dom maklerski Banku Ochrony Środowiska.
I znowu – nie
twierdzę, że oszczędzanie u pośrednika typu BossaFund (czyli na
nisko-kosztowej platformie internetowej) jest najlepszym rozwiązaniem
dla wszystkich. W BGŻ Optima zdarzają się okresy promocji, kiedy
bank nie pobiera opłaty dystrybucyjnej, a na dodatek dodaje
możliwość założenia promocyjnej lokaty z wysokim oprocentowaniem
wszystkim, którzy zakupią jednostki. Do 29 maja tego roku trwa
właśnie taka promocja dla funduszy Aviva Investors TFI (z lokatą
na 5,5% w skali roku na trzy miesiące).
Mnie osobiście do
nabywania funduszy przez BGŻ Optima zniechęca to, że bank z
jakiegoś powodu selekcjonuje subfundusze z oferty różnych
towarzystw. O ile w BossaFund dostępne jest wszystkie 15 subfunduszy
z funduszu parasolowego Aviva Investors FIO, w BGŻ Optima dostępne
jest tylko 10 (nie kupimy tutaj między innymi Aviva Investors
Dłużnych Papierów Korporacyjnych).
Wyobrażam sobie, że
ktoś może mieć ważne powody, żeby oszczędzać również w
formie ubezpieczenia inwestycyjnego. Nie mam z tym problemu, jeśli
rozumie, co robi, ile za to płaci i jakie są praktyczne alternatywy
dla tego rozwiązania (np. zwykły fundusz parasolowy).
Tak czy inaczej, biorąc
pod uwagę koszty każdej z opcji, na najwyższą wartość końcową
inwestycji może liczyć klient posiadający jednostki funduszu przez
platformę BossaFund. Fundusze Aviva Investors TFI są również
dostępne na takich samych zasadach w SFI mBanku.
Eksperyment trzeci –
Franklin Templeton
Na koniec spójrzmy na
dwie ścieżki, którymi możemy wejść w posiadanie wyróżniającego
się funduszu obligacji światowych Templeton Global Total Return PLN
hedged (z zabezpieczonym ryzykiem kursowym).
Pierwszy klient nabywa
jednostki tego funduszu za pośrednictwem Deutsche Banku.
Drugi klient nabywa
jednostki tego funduszu w ramach ubezpieczenia na życie Skandia
Grand.
Wartość inwestycji brutto po pierwszym roku jest praktycznie identyczna. Problem z polisą polega na tym, że stałe opłaty dla ubezpieczyciela będą pobierane również w kolejnych latach (2,7% aktywów w drugim roku, potem 1,35% aktywów). Opłata dystrybucyjna w Deutsche Banku została naliczona tylko raz.
Wartość inwestycji brutto po pierwszym roku jest praktycznie identyczna. Problem z polisą polega na tym, że stałe opłaty dla ubezpieczyciela będą pobierane również w kolejnych latach (2,7% aktywów w drugim roku, potem 1,35% aktywów). Opłata dystrybucyjna w Deutsche Banku została naliczona tylko raz.
Z drugiej strony klient
ubezpieczyciela może korzystać z konwersji do wielu innych
funduszy. Może też tworzyć portfel złożony z kilku funduszy
utrzymując w każdym z nich niewielkie kwoty. W Deutsche Banku takie
posunięcia byłyby niemożliwe. O ile mi wiadomo, zagraniczne
towarzystwa funduszy inwestycyjnych nie prowadzą funduszy
parasolowych (jak ING TFI czy Aviva Investors TFI), więc utrudnione
i kosztowne byłoby również zamienianie jednostek wewnątrz
funduszy towarzystwa Franklin Templeton.
Podsumowanie
Dystrybutorzy i
partnerzy towarzystw funduszy inwestycyjnych mają prawo ustalać i
nakładać na klientów dodatkowe warstwy opłat, np. dystrybucyjną
czy za administrację polisy inwestycyjnej. To sprawia, że osoby
lokujące takie same kwoty w takich samych funduszach mogą zakończyć
inwestycję z różnym wynikiem.
Wygodnie i tanio można
oszczędzać w funduszach inwestycyjnych przez duże, nisko-kosztowe
platformy internetowe, np. Supermarket Funduszy Inwestycyjnych mBanku
czy BossaFund, a także platformy internetowe niektórych towarzystw
(np. NN TFI, NobleFunds, LeggMason). To prosty sposób, żeby
uniknąć opłat dystrybucyjnych, za konwersję, zamianę oraz
umorzenie jednostek, które obniżają rentowność inwestycji.
Jeśli dodatkowo możemy
i chcemy „opakować” nasze oszczędności funduszowe w IKE lub
IKZE (rozumiejąc ich zasady), zyskamy na ochronie inwestycji przed
podatkiem Belki od zysków kapitałowych. NN TFI stworzyło specjalną, tańszą kategorię jednostek dla rejestrów IKE i IKZE zakładanych przez internet – to dodatkowo podwyższa rentowność
tych typowo długoterminowych inwestycji.
Nie jestem zwolennikiem
nabywania jednostek funduszy inwestycyjnych w oddziałach banków i u
pośredników finansowych, jeśli wiąże się to z naliczeniem
opłaty dystrybucyjnej oraz brakiem dostępu do panelu internetowego.
Nie dosyć, że drożej, to jeszcze niewygodnie.
Mam też mocno mieszane
uczucia co do oszczędzania w ramach ubezpieczeń inwestycyjnych typu
unit-linked. To prawda, że dają dostęp do często imponującej
liczby funduszy inwestycyjnych, w tym zagranicznych, oraz pozwalają
wygodnie zarządzać całą inwestycją. Niektóre z nich mogą być
połączone z jakąś formą świadczeń ubezpieczeniowych lub dawać
możliwość dokupienia dodatkowej ochrony, np. na wypadek utraty
pracy. Dla kogoś, kto chce przede wszystkim gromadzić oszczędności,
ich druzgocącą wadą są wysokie koszty utrzymania, które
konsekwentnie pomniejszają rentowność inwestycji. Umowy potrafią
być skomplikowane i restrykcyjne, co sprawia, że część
nieprzygotowanych klientów porzuca je w trakcie, tracąc część
pieniędzy.
Moim zdaniem
najważniejsze, żeby:
- wiedzieć, czego oczekujemy od naszej inwestycji (ile będzie trwać, jaki jest jej cel),
- wiedzieć, jak chcemy działać (raczej bierna alokacja między klasy aktywów czy aktywne zarządzanie z dużą ilością zmian, jaka strategia inwestycyjna),
- dobrać odpowiednie narzędzie (z olbrzymiej ilości możliwych) do powyższych potrzeb porównując m.in. opłaty, status podatkowy oraz dostępne opcje inwestycyjne
- trzymać się swojego planu, ewentualnie go ulepszając
Tutaj wszystkie artykuły na temat polis inwestycyjnych, funduszy inwestycyjnych oraz prywatnej emerytury.
Zapraszam do zapisywania się na bezpłatny, e-mailowy tygodnik Moja Przyszła Emerytura – co niedzielę podsumowanie tygodnia, zapowiedzi oraz coś ekstra.
Od dawna wiadomo, że koszty to jest największy wróg w inwestowaniu. W dłuższym horyzoncie czasowym aktywnie zarządzane fundusze inwestycyjne nie są w stanie wygrać z rynkiem, a po odjęciu opłat za zarządzanie są 1,5-2% do tyłu w stosunku do tanich pasywnie zarządzanych funduszy indeksowych. W Polsce to będzie jeszcze więcej bo ze względu na mały rozmiar rynku i niewielką konkurencję opłaty z zarządzanie są u nas dużo wyższe nich w USA czy UK. Jeszcze gorzej jest w przypadku funduszy obligacji bo tam opłaty w rodzaju 1,5% potrafią zjeść większość zysku przy obecnych niskich zwrotach z obligacji na całym świecie. W 25 letniej perspektywie (a więc przy oszczędzaniu na emeryturę) to niby drobne 1,5-2% powoduje, że zysk z inwestycji wyniesie tylko 2/3 ze zwrotu jaki byśmy uzyskali inwestując niskokosztowo w cały rynek.
OdpowiedzUsuńJest dokładnie tak, jak Pan / Pani pisze. Pozdrawiam, proszę wracać!
UsuńZ góry przepraszam za temat nie do końca związany z artykułem, ale w przypadku oszczędzania w perspektywie 40 lat wydaje mi się co najmniej istotny. Załóżmy, że dzieje się sytuacja taka jak na Cyprze i Państwo kładzie łapę na naszych środkach bankowych / lokatach (co - w perspektywie kilkudziesięciu lat nie jest chyba nieprawdopodobne biorąc chociażby pod uwagę umorzenie obligacji w OFE). Co jednak w przypadku posiadania jednostek funduszy / ETFów w domach maklerskich - czy jest jakaś teoretyczna możliwość, że tak jak w przypadku lokat, rząd będzie w stanie spieniężyć te środki? Wydaje mi się, że posiadanie udziałów w największych funduszach firm takich jak Vanguard czy BlackRock posiadających łącznie aktywa o wartości > 7 trylionów USD jest jednak bezpieczniejsze od lokat, ale chciałbym poznać Twoje zdanie Michale.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dzięki za pytanie. Nie wiem, co wydarzy się przez najbliższe 40 lat i jak zmienią się w tym czasie regulacje prawne. Na pewno trzeba być przygotowanym na różne niespodzianki. Jak się nad tym dobrze zastanowić, to cały świat jest bardzo kruchym, niepewnym i wrażliwym miejscem, a ufanie, że jego instytucje przetrwają kolejne 40 lat to przejaw sporego optymizmu. Tylko jaka jest wobec tego optymizmu alternatywa?
UsuńUważam, że dywersyfikacja geograficzna to bardzo dobra praktyka, chociaż moją główną motywacją do inwestowania poza granicami Polski nie jest obawa o losy oszczędności w Polsce, tylko chęć uczestniczenia w globalnym rynku oraz szerokiego rozłożenia ryzyka. Polecam wcześniejszy tekst, który być może najlepiej ze wszystkich, które opisałem odnosi się do Twoich obaw http://www.mojaprzyszlaemerytura.pl/2015/01/glebokie-ryzyko-william-bernstein-rezencja.html
Pozdrawiam, proszę wracać!
Gratuluję ciekawego wpisu.
OdpowiedzUsuńMam jedną uwagę - polisa inwestycyjna (Skandia, Compensa) bardzo nie pasuje do tego porównania.
Jest oczywiste, że nie służy ona do zakupu jednego funduszu (szczególnie polskiego) i trzymanie w nim środków. Polisa inwestycyjna może być opłacalna, dla osób, które chcą w miarę aktywnie zarządzać portfelem, chcą go zdywersyfikować również zagranicznie, lub na różne TFI polskie.
I tylko w takiej konkurencji można je oceniać. Na razie ocenił Pan różne samochody osobowe i jeden dostawczy. Który będzie najgorszy na autostradzie??
Pozdrawiam
Jarek
Czyżby do komentowania moich wpisów wrócił niestrudzony "doradca" Jarosław? Miałem nadzieję, że zrozumiał Pan po ostatniej wymianie zdań pod wpisem sprzed ponad roku, że nie przejmę Pana toku myślenia.
UsuńCzy widzi Pan jakiś problem, żeby np. w jakimś funduszu parasolowym Aviva Investors TFI, ING TFI, MetLife TFI, Union Investment TFI, PZU TFI, PKO TFI czy Skarbiec TFI podzielić środki między kilka subfunduszy, w tym aktywów zagranicznych?
Jeden fundusz został dobrany do obliczeń po to, żeby je ułatwić.Tylko i wyłącznie.
Oczywiście sprzedawcom tego typu produktów zależy na tym, żeby ich z niczym nie porównywać. Po prostu są jak Ferrari na autostradzie i koniec rozmowy. W szczegóły się nie zagłębiajmy z jakiejkolwiek perspektywy.
NIe odmawiam Panu i innym sprzedawcom prawa do praktykowania tej formy "doradztwa" finansowego, nie stoję przed Pana biurem lub jakimkolwiek innym miejscem, gdzie "doradza" Pan swoim klientom i nie protestuję. Chciałbym otrzymać od Pana prawo pokazywania i porównywania tych (i innych produktów) z innej perspektywy oraz proponowania swoim czytelnikom alternatywnych sposobów myślenia i rozwiązań.
Pozdrawiam, proszę wracać.
PS. Od razu mówię, że jeśli kolejne komentarze będą po prostu odgrzewać stare kawałki i tkwić w tej samej koleinie ideologicznej, nie będę ich publikować.
mocne slowa Michal ale tak trzymaj , a ja mam pytanie czy to prawda zeby zaczac inwestowac w bossafund.pl trzeba sie udac do placowki osobiscie i podpisac umowe o konto ale jakie konto , a pozniej mozna otworzyc reszte przez internet i zaczac inwestowac i wlasnie tu najwazniejsza sprawa czy otwarcie takiej uslugi mam namysli otwarcia konta jest pobierana oplata 200zl jednorazowo za otwarcie konta ktore jest powiazane z bossafund do inwestowania , moze to ktos potwierdzic ze tak jest ze za otwarcie w bossafund zaplace 200zl, bede wdzieczny za odpowiedz i z gory dziekuje i pozdrawiam wszystkich
OdpowiedzUsuńJestem klientem tej platformy - umowę podpisałem w punkcie obsługi klienta domu maklerskiego BOŚ, który jest operatorem BossaFund. To nie jest konto bankowe. To jest konto techniczne wyłącznie do wpłat, które później możemy alokować do wybranych funduszy przez internet. Konto nic nie kosztuje. Podpisanie umowy również jest bezpłatne. Nie wiem, czy można to zrobić w 100% przez internet - wystarczy telefon na ich infolinię i masz odpowiedź.
UsuńPozdrawiam, proszę wracać!