Moja żona jest ode
mnie o rok starsza, ale oszczędzanie na prywatną emeryturę ma w
głębokim poważaniu. Nic a nic jej to nie obchodzi. I ma rację!
Dlaczego wczesna
trzydziestolatka miałaby ustawiać wysoki priorytet dla czegoś, co
wydarzy się za kilkadziesiąt lat? Dlaczego miałaby żyć odległą
przyszłością, gdy jest tysiąc ważniejszych rzeczy, które dzieją
się na bieżąco i absorbują nas – również finansowo – tu i
teraz? Chociażby „ogarnianie” dwójki małych dzieci i domu,
dbanie o swoją pozycję zawodową, dalszą edukację, zdrowie,
wypoczynek, itp.
Ale gdy zwierzyła mi
się, że chciałaby regularnie odkładać po 100zł miesięcznie dla
każdego z naszych dwóch synów, tylko nie wie, jak to najlepiej
zorganizować, nie zastanawiałem się długo. Przy tego typu
kilkunastoletnim celu grzechem byłoby nie wykorzystać korzyści
podatkowych powiązanych z indywidualnym kontem emerytalnym.
Poleciłem jej założenie IKE, na które co miesiąc będzie trafiać
(co najmniej) 200zł „dla dzieci”.
W jakiej instytucji
finansowej założyliśmy mojej żonie indywidualne konto emerytalne
i dlaczego? Jakimi kryteriami się kierowaliśmy?