Czy moje wyniki
inwestycyjne są dobre czy słabe w porównaniu z innymi inwestorami?
Czy ryzyko, które podejmuję lokując oszczędności w
niegwarantowane klasy aktywów, jest odpowiednio wynagradzane? Czy
moje aktywne zarządzanie portfelem funduszy lub akcji daje efekt
lepszy niż pasywna alokacja aktywów lub inwestowanie w główne
indeksy? Czy moje decyzje inwestycyjne przyczyniają się do
realizacji moich celów finansowych?
Jeśli mamy jasny punkt
odniesienia w swoich inwestycjach, dużo łatwiej będzie nam
odpowiedzieć na te i wiele innych ważnych pytań. Dlatego uważam,
że warto mieć dobrze zdefiniowany benchmark (lub kilka benchmarków)
nawet jeśli nikt tego od nas nie wymaga.
Jesteśmy przecież
inwestorami indywidualnymi i teoretycznie możemy robić, co nam się
żywnie podoba (w przeciwieństwie np. do mocno regulowanych funduszy
inwestycyjnych) – nie śledzić precyzyjnie swoich wyników, nie
porównywać się z nikim i ogólnie żyć w przekonaniu, że
jesteśmy wyjątkowi. Mimo tego jestem zdania, że trzymanie się
jasnych punktów odniesienia to super ważny element procesu
inwestycyjnego. Dlaczego?