Jedną z obiegowych
opinii na temat akcji jest to, że w długim terminie przynoszą
wyższe stopy zwrotu niż obligacje skarbowe, obligacje korporacyjne
czy instrumenty rynku pieniężnego. Dzieje się to przy większej
zmienności (które wielu utożsamia z ryzykiem), ale ostatecznie
akcjonariusze zarabiają na swoim kapitale więcej niż
obligatariusze czy deponenci na lokatach w bankach.
Współczesna historia
polskiego rynku finansowego, w tym giełdy, jest na tyle krótka, że
trudno wyciągać z niej zbyt daleko idące wnioski, ale jest sporo
materiałów na temat długoterminowego zachowania się różnych
papierów wartościowych w krajach rozwiniętych. Z tego zestawienia
wynika, że 100 dolarów zainwestowane w 1928 roku w główny indeks amerykańskiej giełdy byłoby dzisiaj warte
jakieś 255 tysięcy dolarów, podczas gdy ta sama kwota inwestowana
w 3-miesięczne bony skarbowe urosłaby do ok. 2 tysięcy dolarów, a
100 dolarów inwestowane w 10-letnie obligacje rządowe zamieniłoby
się w trochę ponad 6 tysięcy dolarów.
Znaczącą przewagę
papierów udziałowych nad dłużnymi w długim okresie na 16 rynkach
całego świata udokumentowało też w ważnej książce „Triumf optymistów” trzech profesorów z London School of Economics. Czy
to oznacza, że w długim okresie akcje zawsze drożeją i są
najlepszą klasą aktywów?