Proponuję, żeby
każdy, kto podpisuje umowę o ubezpieczenie na życie z
ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym, musiał najpierw zdać
egzamin z treści książki Magdaleny Szczepańskiej. Efektem byłby
skokowy spadek liczby nowych polis inwestycyjnych. Dlaczego?
Część w ogóle by przez nią nie przebrnęła – to ciężki, naukowy tom z mnóstwem prawniczego żargonu, który jest jednak niezbędny, żeby obiektywnie opisać to zjawisko. A ci, którzy by ją przeczytali i zrozumieli, byliby prawdopodobnie w większości totalnie zniechęceni konstrukcją tego rozwiązania finansowego.
Część w ogóle by przez nią nie przebrnęła – to ciężki, naukowy tom z mnóstwem prawniczego żargonu, który jest jednak niezbędny, żeby obiektywnie opisać to zjawisko. A ci, którzy by ją przeczytali i zrozumieli, byliby prawdopodobnie w większości totalnie zniechęceni konstrukcją tego rozwiązania finansowego.
Póki co w kwestii
tworzenia i marketingu polis inwestycyjnych jest bardzo dużo
swobody, a zakłady ubezpieczeń wraz z pośrednikami sprzedali do
tej pory ok. 5 milionów takich umów. Jest ich ponad pięć razy
więcej niż indywidualnych kont emerytalnych (ok. 800 tysięcy),
które mogą służyć podobnym celom, są mniej kosztowne, mniej
restrykcyjne, bardziej elastyczne i (w obecnej formie) korzystniejsze z punktu widzenia podatków. Jeszcze mniej jest indywidualnych kont zabezpieczenia emerytalnego.
Z tego, co wiem,
książka „Ubezpieczenie na życie z ubezpieczeniowym funduszem
kapitałowym” Magdaleny Szczepańskiej jest lekturą obowiązkową
na niektórych uczelniach ekonomicznych. Czy powinna mieć podobny
status również dla osób poszukujących optymalnych narzędzi do
gromadzenia długoterminowych oszczędności?
Ten artykuł to kolejna część niekończącego się cyklu [szerszy obraz].
Przyglądam się w nim spojrzeniu na świat i przekonaniom wpływowych ekonomistów, badaczy rynków, inwestorów, naukowców, myślicieli i praktyków. Nie szukam i nie promuję jednej prawdy objawionej. Uważam, że warto znać i czerpać z różnych sposobów myślenia o rzeczywistości wokół nas.
W tym, co czytam, oglądam i słucham, wyszukuję przydatne pojęcia i narzędzia, dzięki którym można sprawniej i świadomiej podejmować decyzje. Najbardziej interesują mnie względnie trwałe mechanizmy. Najmniej – bieżący szum informacyjny. Mam pragmatyczne podejście do wiedzy. Chcę wiedzieć, jak coś działa, dlaczego i co z tego dla mnie wynika.
We wcześniejszych artykułach przybliżyłem, jak widzą rzeczywistość ekonomiczną, w której przyszło nam żyć, między innymi Ray Dalio, John Bogle, William Bernstein, Nassim Taleb, Robert Shiller, Niall Ferguson, Benoit Mandelbrot, Sebastian Buczek, Hyman Minsky i Mohnish Pabrai.
Podstawowa terminologia
Bardziej formalna nazwa
na polisy inwestycyjne to ubezpieczenie na życie z ubezpieczeniowym
funduszem kapitałowym (UFK).
Mój pierwszy problem z
tym terminem polega na tym, że wewnątrz tego typu ubezpieczeń jest
zazwyczaj więcej niż tylko jeden UFK, więc bardziej adekwatna
byłaby w wielu przypadkach nazwa ubezpieczenie na życie z
ubezpieczeniowymi funduszami kapitałowymi.
Drugi problem polega na
tym, że świadczenia wypłacane są nie tylko na wypadek śmierci
właściciela polisy (ubezpieczenia na życie), ale też na wypadek
osiągnięcia przez niego określonego wieku (dożycie). Tak więc
wiele z nich to ubezpieczenia na życie i dożycie z
ubezpieczeniowymi funduszami kapitałowymi.
W praktyce można się
też spotkać z innymi określeniami, np. ubezpieczenie unit-linked
(od ang. unit-linked insurance). Skąd taka nazwa? Wartość polisy
oraz przyszłych świadczeń jest oparta o wycenę jednostek
ubezpieczeniowych funduszy kapitałowych (units), w które właściciel
lokuje składki ubezpieczeniowe. Czyli ubezpieczenie unit-linked
oznacza ubezpieczenie połączone z jednostkami funduszy. Tak też
określa się je w krajach niemieckojęzycznych (die fondsgebundene
Versicherung).
Jeszcze inne określenia
na polisy inwestycyjne to program systematycznego oszczędzania, plan
inwestycyjny, plan oszczędnościowy, program regularnego
inwestowania, itp. To tylko i wyłącznie terminologia marketingowa,
którą można by zastosować także do wielu innych instrumentów
finansowych, gromadzenia złota czy jakichkolwiek innych aktywów.
A co to jest
ubezpieczeniowy fundusz kapitałowy? Jest to specjalny fundusz
inwestycyjny wydzielony przez zakład ubezpieczeń z jego całego
majątku. W praktyce ubezpieczyciele tacy jak Axa, Generali, Aegon,
Skandia, Aviva, Open Life, Compensa czy ING tworzą ubezpieczeniowe
fundusze kapitałowe z ogólnie dostępnych otwartych funduszy
inwestycyjnych. Jeśli chodzi o wycenę, działają one w dokładnie
taki sam sposób jak poza ubezpieczeniem, tyle że towarzystwo
ubezpieczeniowe pobiera dodatkową warstwę opłat.
W każdym razie przez
polisy inwestycyjne możemy lokować środki w fundusze inwestycyjne
i to z tej działalności ma pochodzić wzrost wartości naszego
konta. To nie ma nic wspólnego z lokatą bankową czy rachunkiem
oszczędnościowym. I to nie tylko z tego powodu.
Polisy inwestycyjne
wśród ubezpieczeń
Magdalena Szczepańska
przygląda się konstrukcji prawnej ubezpieczenia na życie z
ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym w kontekście innej
działalności ubezpieczeniowej. Sprawdza, czy umowa ubezpieczenia na
życie z UFK to naprawdę umowa ubezpieczenia. Jakie są jej wnioski?
Niejednoznaczne. Jej
zdaniem polisy inwestycyjne wywodzą się z tradycyjnych ubezpieczeń,
ale ich rozwój doprowadził do tak dużej odrębności, że w tej
chwili stanowią praktycznie osobną klasę umów. Nie są jednak
szczegółowo uregulowane i nie istnieje prawna definicja takiego ubezpieczenia, a ich istnienie opiera się w dużym
zakresie na swobodzie zawierania umów.
Mają co prawda
elementy umowy ubezpieczenia, takie jak strony ubezpieczenia,
przedmiot ubezpieczenia, świadczenia ubezpieczeniowe czy wypadki
ubezpieczeniowe powodujące powstanie roszczeń ubezpieczeniowych,
ale ubezpieczyciel nie przejmuje od ubezpieczającego żadnego
istotnego ryzyka. A to właśnie zabezpieczenie ryzyk jest istotą
działalności ubezpieczeniowej.
Elementy ubezpieczenia
występują w polisie inwestycyjnej tylko po to, żeby towarzystwo
ubezpieczeniowe mogło oferować produkt inwestycyjny/oszczędnościowy
konkurencyjny wobec tego, co proponują banki, towarzystwa funduszy
inwestycyjnych czy biura maklerskie.
I dokładnie tak jest
on sprzedawany klientom indywidualnym przez pośredników – jako
program systematycznego oszczędzania, plan inwestycyjny czy inny
praktyczny mechanizm gromadzenia kapitału.
Tylko że forma
ubezpieczenia nie oznacza tylko korzyści (np. możliwości darmowych
konwersji między funduszami z różnych parafii bez naliczania
podatku Belki, możliwość ustalenia uposażonych, itp.), ale też
poważne komplikacje dla właścicieli polisy. Te komplikacje dotyczą
między innymi dostępności środków, kosztów, naszych praw i
obowiązków czy formalnej komunikacji z ubezpieczycielem.
Jeśli ktoś podchodzi
do polisy inwestycyjnej jako prostego zamiennika lokaty, rachunku oszczędnościowego czy funduszu parasolowego, zupełnie ignoruje te
super ważne komplikacje (o których dalszej części).
Przy okazji warto też
wspomnieć, że ubezpieczenia na życie z ubezpieczeniowym funduszem
kapitałowym to bardzo niejednolita grupa ubezpieczeń. Mogą
występować w wersji ze składką regularną, składką jednorazową
lub ich kombinacją. Mogą zawierać także prawdziwą część
ochronną w postaci gwarantowanej sumy ubezpieczenia wypłacanej
uprawnionym na wypadek śmierci ubezpieczonego. Mogą zawierać
ubezpieczenie dodatkowe różnych innych negatywnych wydarzeń, np.
utraty pracy, poważnego zachorowania czy trwałego kalectwa.
Pomiędzy bezzwrotną
częścią składki, która pokrywa koszty ryzyka ubezpieczeniowego,
a częścią inwestycyjną, która buduje wartość polisy za
pośrednictwem ubezpieczeniowych funduszy kapitałowych, mogą być
bardzo różne proporcje.
Jeśli cała składka
jest bezzwrotna, bo pokrywa koszty ryzyka ubezpieczeniowego, mamy do
czynienia z polisą ochronną. Jeśli cała składka jest
inwestowana, mamy do czynienia z polisą inwestycyjną. Jeśli
składka jest dzielona pomiędzy oba te cele, mamy do czynienia z
polisą mieszaną.
Klient powinien dobrze
wiedzieć, czego mu potrzeba i co chce osiągnąć, żeby świadomie
wybrać właściwe narzędzie z praktycznie nieskończonych
możliwości. Niestety przy typowej sprzedaży nie działa to w ten
sposób – to pośrednik dobrze wie, co chce osiągnąć (prowizja),
a klient najczęściej działa pod wpływem komunikatów
marketingowych, materiałów promocyjnych i aktywnych technik
sprzedaży.
Konsekwencje opakowania
inwestycji w formę ubezpieczenia
Żeby towarzystwa
ubezpieczeniowe mogły konkurować z innymi instytucjami finansowymi
o oszczędności klientów, muszą oferować inwestycję w formie
ubezpieczenia. Nawet jeśli nie ma ono funkcji ochronnej, którą
przede wszystkim kojarzymy z działalnością ubezpieczeniową (jak
przy ubezpieczeniu samochodu czy domu), musi nosić cechy
ubezpieczenia.
To oznacza bardzo
specyficzny stosunek prawny między stronami oraz specyficzne prawa i
obowiązki.
Krótki test z
podstawowych terminów, bez których znajomości działamy w tej
branży po omacku.
1. Czym się różni
ubezpieczyciel, ubezpieczający, ubezpieczony i uprawniony?
2. Co to są podmiot i
przedmiot ubezpieczenia?
3. Co to jest wypadek
ubezpieczeniowy i jakie ma znaczenie dla ubezpieczonego?
4. Jakie świadczenia
ubezpieczeniowe występują w ubezpieczeniach na życie z
ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym
Jestem ciekawy, na ile
z tych absolutnie kluczowych pytań jest w stanie odpowiedzieć
przeciętny właściciel polisy inwestycyjnej lub klient właśnie
składający swój podpis na umowie? Ze swojego doświadczenia wiem,
że momencie sprzedaży moja uwaga skupiona była na innych sprawach
(np. bonusy od banku, dostępność opcji inwestycyjnych, wygoda inwestowania przez jedną platformę, itp.) i
dopiero dużo później dotarły do mnie wszystkie konsekwencje
związane z formą ubezpieczenia tej inwestycji.
I żeby było jasne –
to nie są tylko negatywne konsekwencje (choć moim zdaniem te
dominują). Po stronie plusów trzeba zapisać możliwość
ustalenia przez właściciela polisy osoby uprawnionej do świadczeń
ubezpieczeniowych na wypadek jego śmierci. To bez wątpienia może
uporządkować kwestię dziedziczenia środków, jeśli ktoś tego
potrzebuje.
Inny plus to parasolowa
konstrukcja ubezpieczeniowych funduszy kapitałowych. Dzięki temu
możemy dokonywać konwersji jednostek bez pomniejszania ich wartości
o podatek od dochodów kapitałowych (tzw. podatek Belki). To
faktyczna (choć uwarunkowana osiągnięciem zysku z transakcji)
korzyść podatkowa polegająca na odroczeniu podatku Belki w czasie.
Co ważne – konwersje nie skutkują naliczeniem tego podatku nawet jeśli zamieniamy jednostki funduszu jednego towarzystwa (np. Skarbiec) na jednostki funduszu innego towarzystwa (np. Franklin Templeton). Poza ubezpieczeniem musielibyśmy ten podatek zapłacić. Innymi słowy – wszystkie ubezpieczeniowe fundusze kapitałowe dostępne w ramach naszego ubezpieczenia na życie, a często jest to kilkadziesiąt i więcej funduszy kilkunastu towarzystw, to jeden wielki parasol.
Ubezpieczyciele dostarczają też naprawdę zaawansowanej infrastruktury do zarządzania swoim kapitałem. Możemy wykonywać kilka typów operacji, korzystać z aplikacji internetowych i mobilnych, automatyzować swoje decyzje, realizować praktycznie dowolne strategie inwestycyjne, itp. To kolejny głos na tak.
Co ważne – konwersje nie skutkują naliczeniem tego podatku nawet jeśli zamieniamy jednostki funduszu jednego towarzystwa (np. Skarbiec) na jednostki funduszu innego towarzystwa (np. Franklin Templeton). Poza ubezpieczeniem musielibyśmy ten podatek zapłacić. Innymi słowy – wszystkie ubezpieczeniowe fundusze kapitałowe dostępne w ramach naszego ubezpieczenia na życie, a często jest to kilkadziesiąt i więcej funduszy kilkunastu towarzystw, to jeden wielki parasol.
Ubezpieczyciele dostarczają też naprawdę zaawansowanej infrastruktury do zarządzania swoim kapitałem. Możemy wykonywać kilka typów operacji, korzystać z aplikacji internetowych i mobilnych, automatyzować swoje decyzje, realizować praktycznie dowolne strategie inwestycyjne, itp. To kolejny głos na tak.
Ale i tak ciekawsze są
negatywne konsekwencje. O kosztach polis inwestycyjnych i ich
erozyjnym wpływie na wartość inwestycji pisałem kilka tygodni temu w osobnym artykule.
Inna kwestia to
dostępność pieniędzy, która jest regulowana w umowie
ubezpieczenia inaczej niż na rachunku oszczędnościowym czy
rejestrze funduszy inwestycyjnych. W ubezpieczeniach na życie z
ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym towarzystwo ubezpieczeniowe
ma obowiązek wypłaty pełnej sumy ubezpieczenia lub wartości
polisy tylko w dwóch przypadkach (wypadkach ubezpieczeniowych):
a) śmierci
ubezpieczonego (świadczenie trafia do osób uprawnionych)
b) dożycie określonego
w umowie wieku, kiedy ustaje „ochrona ubezpieczeniowa”
W tego typu umowach są
jeszcze dwie inne możliwości skorzystania z naszych oszczędności,
których można użyć rzeczywiście w każdym czasie. Chodzi o tzw.
całkowity wykup lub częściowy wykup. Obie operacje są okupione
bardzo wysokimi opłatami, w pierwszych latach do 100% zgromadzonych
oszczędności, więc w rzeczywistości nie dają dostępu do
pieniędzy. To mało atrakcyjne, bardzo kosztowne wyjścia awaryjne.
Po stronie
ubezpieczonego (klienta) jest za to bezwzględny obowiązek opłacania
składki w takiej wysokości i przez taki okres, jakie znajdują się
w umowie. Do czasu wystąpienia wypadku ubezpieczeniowego lub
zażądania wykupu, ubezpieczający musi regulować składkę i nie
może liczyć na żadne świadczenia pieniężne ze strony
ubezpieczyciela.
Co to oznacza w
praktyce? Po pierwsze – nie ma tu w ogóle mowy o elastyczności,
jeśli chodzi o wpłaty czy dostęp do pieniędzy. To nie jest
rachunek oszczędnościowy, to nie jest otwarty fundusz inwestycyjny,
to nie jest IKE czy IKZE. To jest przymus inwestowania pod rygorem
pewnej utraty mniejszej lub większej części naszych pieniędzy.
Po drugie –
przyjrzyjmy się następującej sytuacji: jeśli ubezpieczyciel ma
obowiązek wypłaty świadczeń tylko w przypadku śmierci
ubezpieczonego lub dożycia określonego w umowie wieku, co się
dzieje w sytuacji istotnych trudności życiowych właściciela
polisy w trakcie jej trwania?
Powiedzmy, że w umowie
deklarujemy, że co miesiąc przez siedem lat będziemy uiszczać
składkę ubezpieczeniową w wysokości 350zł. W piątym roku
wydarza się coś, co kompletnie zmienia naszą sytuację finansową
– poważna choroba, kalectwo, trwała utrata pracy, depresja,
cokolwiek. Nie jesteśmy w stanie regulować kolejnych składek,
ponieważ nasze dochody się drastycznie zmniejszyły, za to pojawiły
się większe potrzeby bieżące.
Czy w takiej sytuacji
ubezpieczyciel będzie miał wobec nas jakieś obowiązki? Jeśli nie
mamy ubezpieczeń dodatkowych, tylko cała składka jest inwestowana,
nie ma żadnych obowiązków. Tylko śmierć ubezpieczonego lub
dożycie określonego wieku powoduje powstanie takiego obowiązku.
Nie mamy więc w praktyce dostępu do pełnej wartości polisy czy
jakichkolwiek innych świadczeń.
Co możemy wtedy
zrobić? Złożyć żądanie całkowitego lub częściowego wykupu i
ponieść jego koszty lub nadal obciążać swój bieżący
budżet obowiązkową składką ubezpieczeniową i czekać na
powstanie obowiązku wypłaty świadczenia ubezpieczeniowego po
stronie ubezpieczyciela (śmierć lub dożycie).
Jako że polisy
inwestycyjne bywają zawierane na kilkanaście czy kilkadziesiąt
lat, z czego przez kilka lub kilkanaście zobowiązujemy się opłacać
regularną składkę, wystąpienie w tym czasie jakiegoś nieobjętego
ubezpieczeniem negatywnego wydarzenia (choroby, utraty pracy, itp.)
wcale nie jest takie nieprawdopodobne. Szczególnie w przypadku osób
w średnim wieku i starszych.
Gdyby takie wydarzenie
miało miejsce, obowiązkowa składa ubezpieczeniowa staje się
sporym obciążeniem, a ubezpieczyciel nie ma obowiązku wypłaty
żadnych świadczeń. Napisałem pytanie do towarzystwa, w którym
prowadzę swoją polisę, jakie są wtedy możliwości. Odpowiedź:
całkowity wykup, częściowy wykup lub zawieszenie opłacania
składek na rok (do odrobienia w późniejszym czasie). Jestem
pewien, że są sytuacje, w których żadne z tych posunięć nie
rozwiązuje życiowego problemu właściciela polisy.
Spytałem się niedawno
pośrednika finansowego, jak mam traktować tę cechę planów
systematycznego oszczędzania ubranych w ubezpieczenie na życie z
UFK. Odpowiedź: jako dodatkowe ryzyko inwestycyjne.
Czyli – w pewnych
sytuacjach – czysta polisa inwestycyjna nie tylko nie daje żadnej
ochrony przed trudnymi sytuacjami życiowymi (np. choroba, poważne
zawirowania zawodowe, itp.), ale może być dodatkowym obciążeniem
dla budżetu i dodatkowym ryzykiem, ponieważ nie daje dostępu do
pełnych oszczędności i nie usuwa obowiązku opłacania kolejnych
składek.
Przyznaję, że jest to
zdumiewająca konstrukcja jak na produkt wykorzystujący formę
ubezpieczenia, którego podstawową cechą jest jednak zmniejszanie,
a nie dodawanie różnych ryzyk. Jeśli dodać do tego sposób
sprzedaży polis inwestycyjnych niedoświadczonym i nieświadomym
dodatkowych ryzyk i obciążeń klientom, moim zdaniem mamy zgrzyt na całego.
Tym bardziej że, jak
wyczytałem w książce Magdaleny Szczepańskiej, „bezinteresowne
służenie klientom jest prawnym obowiązkiem zakładu ubezpieczeń”,
wszystkie zawierane z nim kontrakty powinny mieć status „najwyższego
zaufania", a jako strona profesjonalna umowy powinien wskazać
wszystkie negatywne konsekwencje umowy dla klienta. Wiele praktyk
związanych z tymi produktami, zarówno po stronie konstruowania
umów, jak i ich sprzedaży, nie ma nic wspólnego z ideałami branży
ubezpieczeniowej i może budzić uzasadnione wątpliwości.
Kilka ciekawych cytatów
i podsumowanie
Magdalena Szczepańska
jest doktorem prawa z Uniwersytetu Warszawskiego specjalizującą się
w prawie ubezpieczeniowym, więc jej opinie trudno uznać za
stronnicze. Jest autorytetem w branży. Co jeszcze pisze w pracy „Ubezpieczenie na życie z
ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym”?
O
opłatach likwidacyjnych w wysokości ok. 100% składek w pierwszych
latach obowiązywania polisy inwestycyjnej: „Opłata, której
wysokość odpowiada kwocie 2-letnich wpłaconych składek nie ma
uzasadnienia merytorycznego. Jej wysokość jest ustalana przede
wszystkim w związku z ponoszonymi przez ubezpieczyciela kosztami
akwizycji, w szczególności wysokością kosztów prowizji dla
pośrednika ubezpieczeniowego.”
O
złożoności całej konstrukcji i jej konsekwencjach: „Należy
podkreślić, że ubezpieczenie na życie z ubezpieczeniowym
funduszem kapitałowym jest produktem złożonym, wymagającym
określonej wiedzy z zakresu prawa i instrumentów rynku finansowego,
a także aktywności ubezpieczającego w zakresie określania
własnych potrzeb oraz analizy rzeczywistości ekonomicznej.”
O
tym do kogo są skierowane polisy inwestycyjne: „Tego rodzaju
ubezpieczenia nie są skierowane do osób aktywnie lokujących swoje
środki, ponieważ będą one raczej lokowały swoje aktywa
bezpośrednio w interesujące je instrumenty finansowe”.
To
rozwiązanie właściwe „dla osób, które zawarli już adekwatne
do swoich potrzeb ubezpieczenie tradycyjne”.
O
tym, kto ponosi ryzyko inwestycyjne: „Cechą immanentną
ubezpieczenia na życie z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym
jest to, że ryzyko lokaty ponosi ubezpieczający, co oznacza, że
zawierając umowę uwzględnia on możliwość straty w posiadanych
aktywach”.
Ma
więc ono „charakter inwestycyjny, a nie oszczędnościowy”.
Magdalena
Szczepańska kończy swoją książkę wnioskiem, że ubezpieczenia
na życie z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym wymagają
staranniejszej regulacji, być może nawet prawnej definicji tego
typu umowy (która w tej chwili nie istnieje). Cała konstrukcja
funkcjonuje w dużej mierze dzięki swobodzie zawierania umów i jest
dość dowolną hybrydą umowy ubezpieczenia i rozwiązań typowo
inwestycyjnych.
To
nie oznacza, że polisy inwestycyjne są nielegalne. Są legalne, a
dla pewnej grupy klientów są nawet funkcjonalne (sam taką posiadam), ale ich masowa
popularność w Polsce to totalne kuriozum – przejaw agresywności
pośredników finansowych, niskiego poziomu wiedzy o finansach wśród
klientów i gotowości branży finansowej (w tym ubezpieczycieli) do
naginania zasad dla zysku.
Niezadowoleni
klienci towarzystw ubezpieczeniowych zawiązali stowarzyszenie
Przywiązani do polisy i składają wspólnie z kancelarią prawną pozwy zbiorowe przeciw ubezpieczycielom. Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów uznał niektóre
zapisy z umów ubezpieczenia na życie z UFK różnych towarzystw za klauzule niedozwolone.
Efekt
jest taki, że ok. 5 milionów Polaków posiada wieloletnie,
ryzykowne, skomplikowane, restrykcyjne, kosztowne i kontrowersyjne z
punktu widzenia prawa ubezpieczenia na życie z ubezpieczeniowym
funduszem kapitałowym. Jednocześnie większość dorosłych Polaków
deklaruje, że nie chce inwestować na rynku i najchętniej lokuje
nadwyżki finansowe w banku. Ciekawe, jaki stosunek do inwestowania
ma pięć milionów właścicieli polis inwestycyjnych?
Książkę Magdaleny
Szczepańskiej „Ubezpieczenie na życie z ubezpieczeniowym
funduszem kapitałowym” przeczytałem za darmo za pomocą
internetowej aplikacji libra.ibuk.pl, do której dostęp uzyskałem w
publicznej Bibliotece Raczyńskich w Poznaniu. W internecie jest
kilka innych dużych prac Magdaleny Szczepańskiej o polisach
inwestycyjnych, np. tutaj, tutaj i tutaj.
Tutaj wszystkie artykuły na temat polis inwestycyjnych, funduszy inwestycyjnych oraz prywatnej emerytury. Tutaj inne recenzje książek o finansach.
Zapraszam do zapisywania się na bezpłatny, e-mailowy tygodnik Moja Przyszła Emerytura – co niedzielę podsumowanie tygodnia, zapowiedzi oraz coś ekstra.
dziekuje za tekst. zbiezny z moja obserwacja tego typu produktow. mam tez taka juz prawie 5 lat z podobna skladka co panska wlasnie z powodu takiego jak poruszony czyli przekazanie bezproblemowe uposazonemu bo tak sie sklada ze to nie dzieci ani byla zona a jeszcze nie obecna zona. nadwyzke jednak odkladam na ike po pierwsze z powodu zbytniego skomplikowania mojej polisy a po drugie zeby zdywersyfikowac portfel. coz tego wyjdzie i tak nikt nie wie...
OdpowiedzUsuńDzięki za super komentarz! Życzę sukcesów inwestycyjnych. Pozdrawiam i proszę wracać!
UsuńWitam
OdpowiedzUsuńOd 2008 jestem w posiadaniu polisy Generali, składka ok 250zł miesięcznie (po indeksacji, zaczynałem od 200zł). W tej chwili polisa kosztuje mnie ok 50zł miesięcznie.. W 2018 będzie możliwy wykup 100% wartości polisy. W tej chwili składka podzielona jest na 5 funduszy, wszystkie akcyjne - bardzo wysokiego ryzyka. Czy warto zmienić na okres 4 lat na fundusze niskiego ryzyka? Na dzień dzisiejszy różnica między wartością składek opłaconych a aktualną wartością polisy wynosi ok 1600zł.. Zamierzam przenieść środki - zmienić formę oszczędzania bo w tym wydaniu niestety w moim przypadku to nie ma nic wspólnego z oszczędzaniem ale "mądry Polak po szkodzie" .. Czy przy przenoszeniu środków na IKE ponoszę jakieś opłaty?
Pozdrawiam
Witam, dzięki za pytanie. Jeśli chodzi o przeniesienie środków do funduszy niskiego ryzyka wraz ze zbliżaniem się momentu dostępności czy "potrzebności" pieniędzy, jest to jak najbardziej rozsądna taktyka. Dzięki temu stabilizujemy wartość polisy. Osobiście jestem zwolennikiem rozkładania takich operacji na etapy (np. po 10-20% podczas wzrostowych fal na rynkach, żeby konwertować po wyższych cenach), choć pewne znacznie ma też Pana przekonanie o tym, czy w najbliższych czterech latach da się dodatkowo zarobić w funduszach akcji. Ja nie znam łatwej odpowiedzi na to pytanie.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o koszty transferu do IKE - na pewno będzie do zapłacenia podatek Belki od dochodów, jeśli wartość polisy w 2018 będzie wyższa niż wartość wpłat. Wypłacona kwota trafi na Pana konto osobiste i będzie mógł Pan z nią zrobić, co uzna Pan za właściwe. Są konta IKE bez żadnych opłat za założenie i prowadzenie, więc tutaj może nie być żadnych kosztów.
Pozdrawiam, proszę wracać.
No właśnie, jak to jest z liczeniem podatku Belki w przypadku polisy inwestycyjnej?
UsuńJakiś czas temu postanowiłam wykupić swoją polisę i też mi się wydawało na logikę, że podatek zapłacę od różnicy pomiędzy wartością wykupu a sumą wpłat.
Ale Nordea pomniejszyła moje wpłaty o 5% (alokacja była 95%) i opłaty administracyjne i podatek pobrali znacznie wyższy!
Nie wspomnę, że nie udało mi się uzyskać od nich informacji ile jednostek, jakich funduszy po jakiej cenie umorzyli... ech.., ja polis inwestycyjnych nie polecam :(
Tym bardziej, że teoretycznie jednostki wzrosły o ok. 250-300 % przez 13 lat, a mój zysk z inwestycji brutto wyniósł 120%!!!
Może to kwestia szczęścia,.. ja w to nie wnikam.
OdpowiedzUsuń