Będę od początku
szczery – osobiście nie mam ani złotówki zainwestowanej w
fundusze stabilnego wzrostu, zrównoważone, mieszane, aktywnej
alokacji, absolutnej stopy zwrotu, cyklu życia i tym podobne. To, co
łączy wszystkie te rodzaje funduszy, to obecność różnych klas aktywów w jednym produkcie. Innymi słowy – są to hybrydy akcji,
obligacji skarbowych, obligacji korporacyjnych, gotówki, itp. w
różnych proporcjach i o różnym celu inwestycyjnym.
Z jakiegoś powodu
fundusze mieszane są jednak bardzo popularne wśród inwestorów
indywidualnych. Wydaje mi się, że za część ich magii odpowiadają
budzące zaufanie nazwy (stabilny wzrost, równowaga, absolutna stopa
zwrotu). Zresztą przyznaję, że w przeszłości zdarzało mi się
miewać jednostki tego typu funduszy.
Czy warto inwestować w
fundusze stabilnego wzrostu i zrównoważone? Dlaczego sam
zdecydowałem się z nich zrezygnować? Co proponuję zamiast nich?