sobota, 5 października 2013

Czy inwestowanie w spółki dywidendowe to dobry pomysł dla długoterminowego inwestora?

Dywidendy to obok zysków kapitałowych najważniejszy powód, żeby w ogóle inwestować w akcje spółek giełdowych. Z założenia – firmy, którym powierzamy kapitał, mają przynosić zysk i w jakiejś perspektywie zacząć się nim dzielić z akcjonariuszami. Przyjmując, że nigdy nie sprzedamy akcji, to właśnie z dywidend, a nie różnicy między ceną kupna i sprzedaży, będzie pochodził nasz ewentualny zwrot.

Rola dywidendy w całym mechanizmie udziałowych papierów wartościowych jest tak duża, że to właśnie o ich przyszłą wartość oparte są najważniejsze wzory, za pomocą których analitycy i eksperci z branży finansowej próbują wyceniać na bieżąco akcje.

Czy warto inwestować w spółki dywidendowe? Czy to dobry pomysł dla inwestorów zainteresowanych inwestowaniem na emeryturę lub inne odległe cele?

Co to jest dywidenda?

Inwestowanie w spółki dywidendowe
Dywidenda to nic innego jak wypłata przez spółkę na rzecz akcjonariuszy części zysku. Jeśli firma wypracowała zysk, może podzielić się z nim z właścicielami akcji. Zazwyczaj do akcjonariuszy nie trafia cały zysk, tylko jego część – reszta finansuje bieżącą działalność i rozwój spółki.

W Polsce dywidendy wypłacane są najczęściej raz w roku, na dużo bardziej dojrzałym pod tym względem rynku amerykańskim spółki płacą swoim akcjonariuszom co kwartał. Stosunek wypłaconej w danym roku dywidendy do aktualnej ceny akcji nazywa się stopą dywidendy.

Kwota wypłaconej dywidendy jest odpisywana od rynkowej wartości firmy. Z kasy spółki ubywa jednorazowo np. 100 milionów złotych, co daje – powiedzmy – 1zł na akcję. Właśnie tyle odcięte zostanie od giełdowego kursu spółki. Z kolei na rachunek inwestycyjny akcjonariuszy trafi gotówka (wartość dywidendy na akcję razy ilość posiadanych akcji minus podatek, chyba że inwestujemy przez IKE lub IKZE).

Uwaga, uwaga – firmy mogą, ale nie muszą dzielić się zyskiem. To nie jest obowiązek podobny do wypłaty odsetek przez emitenta obligacji.

To ważna różnica między inwestowaniem w obligacje i akcje. W pierwszym przypadku mamy zapisany w umowie harmonogram spłaty odsetek oraz wyjściowej kwoty pożyczki – jeśli emitent będzie wypłacalny, mamy zagwarantowany stały dochód. W przypadku akcji kupujemy tylko i aż obietnicę wzrostu wartości firmy (potencjalne zyski kapitałowe) oraz możliwe, ale nie gwarantowane, płatności dywidend w przyszłości, jeśli firma będzie przynosić zyski.

Co więcej – nie ma żadnej gwarancji, że jeśli w tej chwili firma wypłaca dywidendy, będzie to robić również za rok, dwa lub dziesięć. Może wykorzystać zyski do finansowania swojej działalności, rozwoju, przejęć, itp., może też nie przynosić przez jakiś okres zysków.

Co to jest spółka dywidendowa?

Spółka dywidendowa to spółka, która regularnie dzieli się ze swoimi akcjonariuszami zyskiem – w sposób przewidywalny wypłaca dywidendy.

Idealna spółka dywidendowa dzieli się zyskiem co roku od wielu lat, a na dodatek nominalna wartość zysku wypłacanego akcjonariuszom rośnie z roku na roku.

W USA, gdzie tradycja wypłacania dywidend jest znacznie dłuższa niż historia całego rynku kapitałowego w Polsce, są firmy, które od ponad 25 lat co roku zwiększają kwotę dywidendy na akcję – nazywa się je często Dividend Aristocrats, a ich akcje uchodzą za przewidywalne źródło stałego dochodu. Wśród nich są takie marki jak Procter & Gamble, Coca-Cola czy Exxon-Mobile.

W Polsce dobrym punktem wyjścia do poszukiwań spółek dywidendowych jest indeks WIGdiv – skupia on trzydzieści firm notowanych na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie, które w miarę regularnie dzielą się ze swoimi akcjonariuszami zyskiem. Można wśród nich znaleźć przedstawicieli wielu sektorów gospodarki, od banków poprzez media po branżę budowlaną. Poniżej komponenty WIGdiv (stan na październik 2013r).

Jakie spółki wypłacają dywidendy?

Od pewnego czasu solidnymi płatnikami dywidend są przynoszące zyski spółki skarbu państwa – reperowanie budżetu państwa stało się do pewnego stopnia obowiązkiem firm takich jak PZU, PKO czy KGHM, a przy okazji korzystają też inni akcjonariusze.

Kluczem do wpłaty dywidend są przede wszystkim stabilne zyski oraz stosunkowo zaawansowana faza rozwoju przedsiębiorstwa. Nie można ich oczekiwać od firmy skupionej w tej chwili na wzroście – wolne środki będzie ona wykorzystywać na dalsze inwestycje, np. ekspansję na nowe rynki.

Jeśli rozwój się powiedzie, niewykluczone że w przyszłości pojawią się także dywidendy. Przykład z amerykańskiego podwórka – przez kilkanaście lat firma Microsoft w ogóle nie dzieliła się z akcjonariuszami zyskiem, tylko go reinwestowała w siebie. W tym roku wydała na dywidendy 7,5 miliarda dolarów, co plasuje ją na czwartym miejscu na liście największych płatników dywidend na amerykańskiej giełdzie.

Zalety inwestowania w spółki dywidendowe

1. Olbrzymią zaletą spółek dywidendowych jest to, że generują względnie stały, pasywny dochód – ich akcje są źródłem gotówki, która pojawi się na naszym rachunku inwestycyjnym i będzie do naszej dyspozycji. Może służyć do sfinansowania bieżących potrzeb lub kolejnych inwestycji.

W tym sensie spółki dywidendowe mają swoje zalety zarówno dla osób, które liczą na dodatkowy dochód do wydania już teraz (np. obecnych emerytów) oraz długoterminowych inwestorów, którzy planują przeznaczać wypłacone przez przedsiębiorstwa zyski na kolejne inwestycje i w ten sposób napędzać wzrost swojego majątku.

Skutki reinwestowania dywidend widać wyraźnie na porównaniu dwóch popularnych indeksów giełdowych – WIG20 oraz WIG20TR. Ten pierwszy, chyba najbardziej rozpoznawalny w Polsce, to indeks cenowy – nie uwzględnia wypłat i reinwestycji dywidend największych polskich spółek przez lata. Z kolei WIG20 Total Return jest obliczany tak, jakby inwestor natychmiast po otrzymaniu dywidendy przeznaczał ją na dalszą akumulację akcji spółek z indeksu WIG20.

Czym się różni WIG20 od WIG Total Return

Stopa zwrotu WIG20 przez ostatnie trzy lata to ok. -9%, ale jeśli uwzględnimy reinwestowane dywidendy, będzie to ponad 8% na plusie. Nie jest to oszałamiający wynik, ale warto pamiętać, że ostatnie trzy lata były dla tego indeksu raczej trudne.

2. Czy można polegać na dywidendach jako dodatkowym źródle bieżących dochodów (np. na prywatnej emeryturze)? To super ciekawe pytanie. Nasze dochody zawsze od czegoś zależą i nie są pewne.

Jeśli pracujemy, wszystko zależy od kondycji naszego pracodawcy lub naszej własnej firmy. Dochody mogą się nagle zmniejszyć na skutek jakichś niepożądanych zmian (np. zwolnienia, redukcje płac, kłopoty z kontrahentami, itp.). Jeśli zakończyliśmy pracę zawodową, nasze dochody zależą od kondycji państwa – czy będzie w stanie na czas i w pełnej wysokości wypłacać w nieskończoność powszechne emerytury? Jeśli dysponujemy własnymi oszczędnościami, ich wartość również będzie zależeć od stabilności banków czy giełdy papierów wartościowych, gdzie ulokowaliśmy gotówkę. Nie ma nic absolutnie pewnego.

Dlaczego to piszę? Ponieważ stały dochód z akcji spółek dywidendowych działa na podobnych zasadach. Nie jest absolutnie pewny – zależy od kondycji i stabilności poszczególnych firm z naszego portfela. W okresach wysokich zysków przedsiębiorstw może być bardzo atrakcyjny. W okresach załamania gospodarczego, gdy wszyscy walczą o przetrwanie, może być znacznie skromniejszy.

Firmy takie jak PZU, KGHM, PKO, Impel, Forte, Novita i wiele innych konsekwentnie utrzymują stopę dywidendy na poziomach znacznie wyższych niż średnie oprocentowanie lokat bankowych czy obligacji skarbowych.

Nie ma gwarancji, że zawsze tak będzie, a spółki będą dobrze zarządzane i rentowne w nieskończoność, ale nie ma też gwarancji, że nie zniknie nasze stanowisko pracy, państwo nie będzie miało problemów z wypłacalnością czy nie wydarzy się jakiś inny ekonomiczny kataklizm. Receptą na ryzyko specyficzne dla jednej firmy, jest rozłożenie swojego portfela inwestycyjnego między kilka spółek dywidendowych różnej wielkości i z różnych sektorów gospodarki.

Wady inwestowania w spółki dywidendowe

Po pierwsze – przy inwestowaniu w akcje nie sposób całkowicie oddzielić części dochodowej (dywidendy) od części kapitałowej inwestycji (wahania wartości firmy, a co za tym idzie jej kursu). Kupując akcje nabywamy co prawda prawo do przyszłych dywidend, ale nie jesteśmy w stanie przewidzieć, czy cena którą płacimy za udziały jest na pewno atrakcyjna.

W najlepszym scenariuszu możemy nabyć akcje po niskich cenach i w kolejnych latach skorzystać nie tylko na wypłacie dywidend, ale również wzroście rynkowej wartości firmy. Tego typu okazje trafiają się zazwyczaj we wczesnej fazie rozwoju spółki lub w trakcie załamania gospodarczego, gdy niewielu inwestorów wierzy w jej przyszłość. Kupienie wtedy akcji oznacza podjęcie dużego ryzyka, za które jednak rynek potrafi wypłacić za jakiś czas hojną premię.

Przykład? W wrześniu 2008 roku – pod dramatycznej przecenie na polskiej i światowych giełdach – akcje koncernu wydobywczego KGHM można było kupić za niewiele ponad 20zł. Rynek wyceniał je na tyle przez kilka tygodni największego pesymizmu.

Jeśli ktoś miał na tyle wiary w przyszłość tej firmy, żeby kupować wtedy udziały, z samych dywidend wypłaconych w kolejnych latach odzyskał już ponad 55zł, a za każdą akcję dostałby dzisiaj od kupujących dodatkowo jakieś 120zł.

Dywidendy z KGHM - czy to się opłaca

W najgorszym scenariuszu może być dokładnie odwrotnie – akcje kupujemy po wysokich cenach na fali rynkowego optymizmu, a w kolejnych latach ich ceny oraz stopa dywidendy spadają. Efekt jest taki, że nasz kapitał jest zdecydowanie niższy i generuje niższe dochody niż prawdopodobnie zakładaliśmy.

Przykład? Powiedzmy, że w 2010r. ktoś decyduje się na kupno akcji spółki medialnej Agora, która została przez bessę przeceniona do ok. 20zł, ma historię dzielenia się z akcjonariuszami zyskiem i jest komponentem ówczesnego WIGdiv. Dzisiaj bilans tamtego posunięcia nie wypadłby najlepiej – wartość firmy nadal się kurczyła i dziś wynosi ok. 10zł na akcję, w 2012r. nie było zysku, więc rok później nie wypłacono żadnej dywidendy. Łącznie od 2010r. inwestorowi udało się odzyskać niecałe 2zł na akcje w dywidendach, a jego kapitał stopniał o połowę.

Agora - dywidendy

To dwa ekstremalne przypadki – inwestowanie w spółki dywidendowe można trochę „wygładzić” rozkładając inwestycję w czasie i uśredniając cenę zakupu. Istotna jest również staranna selekcja spółek, ale o tym dużo łatwiej mówić, niż zrobić. Post factum wszystko wydaje się oczywiste (np. KGHM był lepszą inwestycją w 2008r. niż Agora), ale w momencie podejmowania decyzji zawsze mamy do czynienia z niepewnością.

Tak czy inaczej – spółki dywidendowe to nie tylko stały dochód uzależniony od zysków firm oraz kondycji gospodarki, to również naturalne dla rynku akcji wahania wartości kapitału. Zmiany kursów akcji, które posiadamy, nie zawsze będą po naszej myśli – zawsze natomiast będą powodować silne emocje.

Typowy inwestor indywidualny ma udowodnioną naukowo skłonność do kupowania akcji na fali optymizmu (gdy są relatywnie drogie) oraz pozbywania się ich na fali zniechęcenia (gdy są relatywnie tanie). Konsekwencje tego zachowania mogą zachwiać całą strategią inwestowania w spółki dywidendowe dla stałego, długoterminowego dochodu.

Po drugie – hojnymi płatnikami dywidend są firmy o określonym profilu. To zazwyczaj spółki w zaawansowanym stadium rozwoju, często z mniej dynamicznych sektorów gospodarki (np. energetyka, przemysł wydobywczy, banki), a co za tym idzie z mniejszym potencjałem wzrostu wartości przedsiębiorstwa w przyszłości.

Zagrożeniem jest w tym kontekście możliwość ulokowania oszczędności w akcjach firmy schyłkowej, mało innowacyjnej, bez perspektyw rozwoju. Nawet jeśli dzisiaj wypłaca wysokie dywidendy, czy jest w stanie utrzymać lub zwiększyć ich wielkość w przyszłości? Co może się stać z wartością firmy i kursem akcji, jeśli przedsiębiorstwo nie ma wizji dalszego rozwoju?

W ostatnich latach na polskiej giełdzie najszybciej nabierały wartości nie spółki dywidendowe, ale ambitne, innowacyjne biznesy, np. producent gier CD Projekt czy operator pocztowy Integer. Inwestując wyłącznie w spółki regularnie oferujące wysoką stopę dywidendy, nie mamy szansy uczestniczyć w zyskach kapitałowych, które są udziałem tego typu mniejszych, bardziej dynamicznych przedsiębiorstw często związanych z nowymi technologiami i trendami w gospodarce.

Inwestowanie w spółki dywidendowe – podsumowanie

Dzielenie się zyskiem z akcjonariuszami jest wśród polskich spółek dużo powszechniejsze niż kilka lat temu – to objaw cywilizowania się rynku kapitałowego. Jeszcze pięć-dziesięć lat temu dominujące było przekonanie, że kapitał powinien płynąć tylko w jedną stronę – do firm, a inwestorzy niech zarabiają głównie na spekulacji cenami. Niech kupują taniej i sprzedają drożej. Dla przeciętnego inwestora to droga donikąd.

Daleko nam jeszcze do rynków o dłuższej tradycji i kulturze inwestowania w sektor prywatny, ale jest na polskim rynku rosnąca grupa firm, których polityka zakłada regularne dzielenie się z akcjonariuszami wypracowanym zyskiem.

Jeśli już rozważam inwestycję w konkretną spółkę, czego od pewnego czasu unikam jak mogę, bo stawiam na fundusze indeksowe, ETF-y oraz fundusze parasolowe, fakt, że wypłaca stabilne dywidendy uważam za wielki plus i ważne kryterium doboru.


2 komentarze:

  1. Bardzo dobry artykuł, miejmy nadzieję, że kultura inwestowania dywidendowego w Polsce będzie się rozwijać. Pamiętajmy też, że w dobie Internetu nie musimy ograniczać się do rynku Polskiego, często lepiej jest kupić porządną zagraniczną spółkę wypłacającą dywidendy kwartalnie. Aby rozszerzyć tematykę artykułu, polecam darmowy kurs video inwestowania dywidendowego na http://www.youtube.com/playlist?list=PLTHoMnA19z-L6Kwl3YdySBk81eMKZluLr
    Pozdrawiam,
    Wiesław

    OdpowiedzUsuń

A co Ty sądzisz?