Nie ma instrumentów
finansowych pozbawionych ryzyka rozumianego jako zmienność wyceny oraz możliwość straty części lub całości inwestycji, jakkolwiek
byśmy takich nie pożądali. Obligacje skarbowe i korporacyjne
uchodzą za bezpieczniejsze niż akcje, ale to w żadnym wypadku nie
oznacza, że nie występuje w nich ryzyko.
W rzeczywistości można
z łatwością zidentyfikować kilka czynników, które stanowią
zagrożenie dla naszej inwestycji w obligacje. Chodzi przede
wszystkim o ryzyko stopy procentowej, ryzyko inflacji, ryzyko
niewypłacalności oraz ryzyko rynkowe.
Skąd się biorą i na
czym polegają te zagrożenia? Czy występują w przypadku wszystkich
obligacji w jednakowy sposób? Czy i jak można się przed nimi
uchronić?
Obligacje – szybkie
wprowadzenie
Obligacja to dłużny
papier wartościowy – kontrakt pomiędzy emitentem, który pożycza
pieniądze na sfinansowanie swoich wydatków, a obligatariuszem,
który udziela pożyczki. Emitentami obligacji mogą być państwa,
przedsiębiorstwa, miasta czy jednostki samorządu terytorialnego.
Inwestorami mogą być osoby prywatne oraz instytucje (np.
towarzystwa funduszy inwestycyjnych, towarzystwa emerytalne, itp.).
Emitent obligacji
podejmuje się regularnej wypłaty odsetek oraz zwrotu początkowej
wartości obligacji (w przypadku obligacji kuponowych) lub zwrotu
pełnej wartości obligacji (w przypadku obligacji zerokuponowych
sprzedawanych z dyskontem). Tak czy inaczej, inwestor otrzymuje stały
dochód oraz – na zakończenie – zwrot zainwestowanych pieniędzy.
Oprocentowanie
obligacji (tzw. kupon) może być stałe (np. 6% rocznie) lub zmienne
(np. stopa inflacji w poprzednim roku + 2% marży).
Tutaj artykuł o
ważnych różnicach pomiędzy inwestowaniem w obligacje samodzielnie (i trzymaniem ich do daty wykupu) i za pomocą funduszu inwestycyjnego.
1. Ryzyko stopy
procentowej
Jedną z zalet
inwestowania w obligacji jest ich przewidywalność. Od początku
wiemy, na jaki kupon możemy liczyć, kiedy dochody trafią na nasze
konto i kiedy otrzymamy zwrot początkowej wartości obligacji. Jeśli
trzymamy obligację do dnia wykupu, możemy liczyć na stały, pewny
dochód.
Problem polega na tym,
że o ile oprocentowanie obligacji jest stałe, rynkowa stopa
procentowa nieustannie się zmienia w odpowiedzi na takie czynniki
jak inflacja, etap cyklu koniunkturalnego czy polityka monetarna i
fiskalna państwa.
Na przykład – możemy
dzisiaj zainwestować w 5-letnie obligacje ze stałym oprocentowaniem
4,5% w skali roku. Na tle dzisiejszych rynkowych stóp procentowych
to naprawdę przyzwoity wynik – krótkoterminowa stopa rynkowa
wynosi 2,5% i mniej więcej tyle płacą średnio polskie banki za
roczne depozyty.
Tyle że rynkowe stopy
procentowe na pewno się przez pięć lat zmienią, bardzo
prawdopodobne że wzrosną z rekordowo niskich poziomów. Jeśli
wzrosną np. do ok 4-5%, nagle dzisiejsze 4,5% będzie kompletnie
nieatrakcyjne, bo nowe obligacje będą oferowały dużo lepszy
kupon.
Wpływ ryzyka stopy
procentowej widać na rynku wtórnym obligacji, gdzie inwestorzy
sprzedają i kupują wyemitowane wcześniej papiery.
Zasada jest prosta i
niezmienna – jeśli stopy procentowe wzrastają (lub tego
spodziewają się w przyszłości inwestorzy), ceny obligacji na rynku wtórnym spadają. Jeśli stopy procentowe spadają (lub tego
spodziewają się w przyszłości inwestorzy), ceny obligacji na
rynku wtórnym rosną.
Możemy to obliczyć:
Przyjmijmy, że do
wzięcia są obligacje ze stałym oprocentowaniem 5% w skali roku na
pięć lat i coroczną wypłatą kuponu. Kupujemy je za 1 tysiąc
złotych. Podstawiamy dane do wzoru na obecną wartość – wszystko
się zgadza, przy stopie procentowej 5% rocznie, pięciu kuponach po
50zł oraz zwrocie 1000zł na zakończenie inwestycji, jest ona w tej
chwili warta 1000zł.
Sprawdźmy ile byłaby
warta, gdyby dostępna stopa rynkowa była wyższa, np. 6%. Okazuje
się, że mając w portfelu obligacje na 5% w czasie, gdy można na
rynku dostać papiery o rentowności 6%, inwestor de facto traci
pieniądze. Obecna cena jego obligacji będzie niższa niż ich
wyjściowa wartość.
A teraz odwróćmy
sytuację – ile byłaby warta ta inwestycja, gdyby dostępna stopa
rynkowa była niższa, np. 4%. Mając w portfelu obligacje ze stałym
oprocentowaniem 5% w skali roku w momencie, gdy na rynku można
dostać tylko papiery o rentowności 4%, dodatkowo zarabiamy na
wzroście ceny obligacji. Będzie ona wyższa niż wyjściowa wartość
(w tym przypadku 1000zł).
W jaki sposób można
obserwować ruchy stóp procentowych? Za ustalanie krótkoterminowych
stóp procentowych odpowiada w Polsce Rada Polityki Pieniężnej przy
Narodowym Banku Polskim – jest to wskaźnik, którego zmiany warto
śledzić. Jeśli chodzi o długoterminową rentowność obligacji,
ustala ją rynek w swobodnym handlu obligacjami – np. rentowność
polskich dziesięciolatek to w tej chwili ok 4,35% (wobec
krótkoterminowej stopy referencyjnej na poziomie 2,5%).
W tym momencie warto
zestawić wykres rentowności polskich obligacji przez ostatnie 5 lat
(która przez większość czasu spadała) z wykresem wyników
jednego z funduszy obligacji (który przez większość czasu
zarabiał). Warto zwrócić uwagę, że w okresach, gdy rentowność
rośnie (np. od maja 2013 roku), ceny jednostek funduszy obligacji
spadają.
Jak się chronić przed
ryzykiem stopy procentowej? Mniej wrażliwe na zmiany cen są
obligacje o zmiennym oprocentowaniu. Dlaczego? Ponieważ w mechanizm
naliczania odsetek wbudowany jest dynamiczny wskaźnik, np. inflacja
czy WIBOR, który regularnie dostosowuje się do zmian na rynku.
Mniejszą wrażliwość na zmiany cen mają również obligacje o
krótkim terminie wykupu i wysokim kuponie.
Dla klientów funduszy
obligacyjnych najlepszą strategią w okresie rosnącej rentowności
obligacji (czyli spadających cen jednostek funduszy obligacji) jest
przeniesienie środków do funduszy pieniężnych, które lokują
środki w bonach skarbowych, obligacjach o zmiennym kuponie i innych
aktywach mniej wrażliwych na ryzyko stopy procentowej.
2. Ryzyko inflacji
W podobny sposób jak
ryzyko stopy procentowej wpływa na wycenę obligacji ryzyko
inflacji. Jeśli inflacja wzrasta, wcześniej wyemitowane obligacje
stają się coraz mniej atrakcyjne. Inflacja zjada coraz więcej z
ich realnej stopy zwrotu, a nowi emitenci muszą już w warunkach
swoich obligacji uwzględniać nowe warunki rynkowe.
Działa to oczywiście
również drugą stronę – jeśli inflacja spada, obligacje
wyemitowane wcześniej z wyższymi kuponami stają się coraz
bardziej atrakcyjne. Dlaczego? Realna stopa zwrotu z tej inwestycji
rośnie.
3. Ryzyko reinwestycji
Ten rodzaj ryzyka
działa w odwrotnym kierunku niż ryzyko stopy procentowej. Jeśli
inwestujemy w obligacje wypłacające regularny kupon (np. co trzy
miesiące), będziemy otrzymywać stały dochód, który być może
będziemy chcieli dalej inwestować. Możemy go oczywiście
skonsumować, ale reinwestując zyski napędzamy przecież procent składany.
I teraz – jeśli
stopy procentowe lub rentowność obligacji spadają, będziemy
zmuszeni reinwestować środki po coraz niższych stawkach. Nie dosyć
że wypracują niższe zyski, to narażą się dodatkowo na wyższe
ryzyko stopy procentowej w przyszłości.
Jak sobie radzić z tym
ryzykiem? Profesjonalni inwestorzy zwiększają swoje zaangażowanie
w obligacjach długoterminowych wtedy, gdy spodziewają się spadku
stóp procentowych, a gdy te są niskie preferują raczej obligacje o
krótkim czasie trwania.
Podobnie działają
zresztą lokaty bankowe – depozyty długoterminowe są bardziej atrakcyjne wtedy, gdy spodziewamy się w przyszłości niższej inflacji i niższych stóp procentowych. Dlaczego? Ponieważ
wypracują wyższą realną stopę zwrotu.
W czasie rosnącej
inflacji i rosnących stóp procentowych rozsądniej jest nie wiązać
się na zbyt długo.
4. Ryzyko
niewypłacalności emitenta
W momencie emisji
obligacji wszystkie strony działają w dobrej wierze – emitent
chce sfinansować zyskowny projekt i oddać pieniądze z odsetkami, a
inwestor chce w bezpieczny sposób ulokować z zyskiem swój kapitał.
Niestety życie
gospodarcze nie jest perfekcyjne - projekty potrafią przynosić
straty, rządy państw i zarządy firm popełniają błędy,
założenia co do zachowania klientów się nie sprawdzają, wpływy
z podatków są niższe niż planowano, a od czasu do czasu zaskakuje wszystkich czarny łabędź. Każdy emitent może
mieć problemy ze spłatą odsetek oraz wartości wyjściowej
obligacji.
Ryzyko niewypłacalności
jest najniższe w przypadku państw. Dlaczego? Ponieważ to
podstawowe instytucje społeczne bez których trudno sobie wyobrazić
codzienność. Mogą one zawsze podwyższyć podatki lub wyemitować
pieniądze, żeby spłacić długi.
Nie każde państwo na
świecie obdarzone jest tym samym zaufaniem przez inwestorów.
Obligacje USA, Niemiec, Japonii czy Szwajcarii uważane są za mniej
ryzykowne niż obligacje Polski, Rosji, Turcji, Brazylii czy Węgier.
Przekłada się to na niższą rentowność amerykańskich czy
niemieckich papierów dłużnych w stosunku do obligacji krajów
rozwijających się.
Ryzyko niewypłacalności
jest dużo ważniejszym czynnikiem przy ocenie obligacji
przedsiębiorstw, choć da się znaleźć wiele firm stabilniejszych
niż nie jedno państwo. Rentowność ich obligacji będzie więc
stosunkowo niska, ale na pewno nie tak niska jak rentowność
najbezpieczniejszych amerykańskich, niemieckich czy szwajcarskich.
Zakłócenia w wypłacie
odsetek lub spłacie wyjściowej wartości obligacji to nie problem
teoretyczny. Sam jestem właścicielem niewielkiej ilości obligacji firmy deweloperskiej Gant i od ok. pół roku nie otrzymuję kuponów
ze względu na podbramkową sytuację przedsiębiorstwa.
Ryzyko niewypłacalności
przejawia się wyższym kuponem oferowanym w emisji pierwotnej (dla
Ganta było to 11% rocznie) oraz spadkiem cen obligacji na rynku
wtórnym, gdy to ryzyko się ujawni. W tej chwili mógłbym sprzedać
papiery Ganta za ok. 80% ich ceny wyjściowej – tylko przy takiej
zniżce ktokolwiek byłby chętny na ich zakup.
Oczywiście jeśli
sytuacja finansowa firmy się poprawi, ja i inni inwestorzy otrzymamy
należne odsetki oraz zwrot zainwestowanego kapitału w pełnej
wysokości. Jeśli się poprawi.
5. Ryzyko rynkowe
To chyba najmniej
precyzyjny rodzaj ryzyka spośród wszystkich, które działają na
dłużne papiery wartościowe. Chodzi o ogólny sentyment
inwestycyjny dominujący w chwili obecnej na rynku. Załamanie lub
euforia w stosunku do tej czy innej klasy aktywów jest w stanie na
chwilę lub na dłużej wywołać znaczne wahania wycen bez związku z fundamentalnymi cechami tych aktywów.
Powiedzmy, że jakiś
kraj rozwijający się ma kłopoty z obsługą swojego zadłużenia
(jak wcześniej zdarzyło się to m.in. Rosji, Argentynie czy Grecji). Na globalnym rynku, którego wszyscy jesteśmy uczestnikami
– czy to nam się podoba, czy nie – możemy być pewni, że
odczujemy je również na polskich obligacjach.
Dlaczego? Ponieważ dla
międzynarodowych inwestorów należymy do tej samej kategorii –
jesteśmy krajem rozwijającym się. Wystąpienie ryzyka w jednym z
nich zwiększa w oczach inwestorów prawdopodobieństwo wystąpienia
takiego samego ryzyka w innych i to musi znaleźć odzwierciedlenie w
cenach obligacji krajów rozwijających się.
W tej chwili na rynkach finansowych ważnym czynnikiem ryzyka jest aktywność banków centralnych krajów rozwiniętych, które interwencyjnie skupują własne obligacje. Chodzi o tzw. quantitative easing w USA, Japonii czy Wielkiej Brytanii. Celem tych programów jest zbicie długoterminowych stóp procentowych i utrzymywanie rentowności obligacji na sztucznie niskich poziomach, żeby stymulować gospodarkę tanim pieniądzem.
Do 2008r. głównym narzędziem polityki monetarnej banków centralnych było wpływanie na krótkoterminowe stopy procentowe, więc programy skupu obligacji długoterminowych są eksperymentem na olbrzymią skalę, którego wszystkich skutków dla rynków finansowych (w tym obligacji) nie da się przewidzieć.
W tej chwili na rynkach finansowych ważnym czynnikiem ryzyka jest aktywność banków centralnych krajów rozwiniętych, które interwencyjnie skupują własne obligacje. Chodzi o tzw. quantitative easing w USA, Japonii czy Wielkiej Brytanii. Celem tych programów jest zbicie długoterminowych stóp procentowych i utrzymywanie rentowności obligacji na sztucznie niskich poziomach, żeby stymulować gospodarkę tanim pieniądzem.
Do 2008r. głównym narzędziem polityki monetarnej banków centralnych było wpływanie na krótkoterminowe stopy procentowe, więc programy skupu obligacji długoterminowych są eksperymentem na olbrzymią skalę, którego wszystkich skutków dla rynków finansowych (w tym obligacji) nie da się przewidzieć.
Tutaj wszystkie
artykułu o inwestowaniu w obligacje, inwestowaniu na emeryturę oraz
prostej matematyce finansowej.
Warto również
przejrzeć różne narzędzia wspierające oszczędzanie i inwestowanie.
w dobie śmiesznie oprocentowanych lokat inwestycje w obligacje korporacyjne są bardzo interesującą propozycją...
OdpowiedzUsuńJest to na pewno jedna z możliwości - pozdrawiam, proszę wracać!
Usuńinwestycje w obligacje korporacyjne to normalne okradanie ludzi - patrz Cash Flow lub Europejski Fundusz Hipoteczny - klasyczni złodzieje
OdpowiedzUsuńCo się stanie w sytuacji, gdy ktoś zainwestuje w 10 obligacje skarbowe a w ciągu tego okresu zmieni się waluta z PLN na EURO? Jakie będą przeliczniki, jakie stopy zwrotu?
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe pytanie - zresztą nie jedyne dotyczące możliwego przejścia na euro - na które nie znam jednak dokładnej odpowiedzi. W tej chwili kraje strefy euro emitują własne obligacje, czyli np. niemieckie mają inne warunki niż hiszpańskie czy greckie. Oprocentowanie jest w każdym przypadku uzależnione od warunków rynkowych. Pozdrawiam, proszę wracać.
UsuńMyślę, że jednostki zostaną tak samo przeliczone ze złotówek na euro jak lokaty w bankach :)
OdpowiedzUsuńBo dlaczego miałoby być inaczej?
Pojawia się też pytanie inne:
Czy to przyciągnie nowych inwestorów i ceny funduszy pójdą ciut w górę?
Kto wie jak to się działo w krajach, które przeszły na euro?