Od pewnego czasu
dominuje przekonanie, że z racji niskich stóp procentowych i niskiej rentowności polskich obligacji skarbowych, dla rynku akcji nie ma i
przez jakiś czas nie będzie ciekawej alternatywy. Dla mniej
doświadczonych inwestorów najprostszym, najwygodniejszym i
najbardziej dostępnym (choć nie jedynym) sposobem uczestniczenia w
tym rynku są polskie fundusze akcyjne.
Co więcej – bez
problemu znajdziemy zwolenników teorii, że przy długim horyzoncie
inwestycyjnym (np. 5 lat i więcej) dla akcji nie ma konkurencji nie
tylko teraz, ale praktycznie nigdy.
Czy wobec tego
zainwestowanie całych oszczędności w fundusze akcyjne to dobry
pomysł? Czy da się to zorganizować tak, żeby nie narazić się na
ryzyko wysokich, bolesnych strat w czasie trwania inwestycji?
Podział oszczędności
Nie – nie warto
inwestować całych oszczędności w fundusze akcyjne. Tak naprawdę,
nie warto inwestować całych oszczędności w żaden instrument
finansowy, szczególnie obarczony ryzykiem (rozumianym jako zmienność
jego wyceny). Od kondycji naszych finansów osobistych zależy zbyt
wiele, żeby stawiać na szalę wszystkie oszczędności.
W ogóle, warto spojrzeć na swoje finanse z najszerszej możliwej perspektywy. Po
pierwsze – część naszych pieniędzy służy nie do inwestowania,
tylko do obsługi spraw bieżących. Te środki powinny być do
natychmiastowej dyspozycji na najbardziej płynnych rachunkach oszczędnościowych lub lokatach jednodniowych. Bez względu na
atrakcyjność ich oprocentowania względem innych form lokowania
pieniędzy.
Po drugie – kolejna
część oszczędności powinna służyć za poduszkę bezpieczeństwa
na wypadek pogorszenia się naszej sytuacji finansowej. Większość
z nas nie ma gwarancji zatrudnienia do końca świata, nie trudno
wyobrazić sobie przedłużającą się chorobę lub inne nagłe
potrzeby własne czy rodziny. Do obsługi tego typu wydatków
najlepiej nadają się rachunki oszczędnościowe, lokaty terminowe,
obligacje skarbowe i bezpieczne fundusze inwestycyjne (np.pieniężne).
Po trzecie – fundusze
inwestycyjne, w tym akcyjne, to tak naprawdę inwestycja pośrednia.
Stajemy się za ich pośrednictwem właścicielami aktywów
finansowych (np. akcji, obligacji, kontraktów terminowych, itp.).
Zdrowym objawem jest jednak dążenie do stworzenia lub zgromadzenia
również twardych aktywów, a nie tylko poleganie na rynkach
finansowych.
To mogą być
nieruchomości, przedmioty kolekcjonerskie, szlachetne metale i
trunki, ale też własny biznes, projekt czy przedsięwzięcie, które będzie przynosić dodatkowy dochód.
Właściwie najlepiej
zaczynać inwestowanie właśnie od inwestycji bezpośrednich, a nie
pośrednich w aktywa finansowe. Dlaczego? Ponieważ pracując nad
własną firmą, produktem, usługą, projektem czy innym
przedsięwzięciem możemy lepiej zrozumieć, skąd się bierze ich
wartość, jak ją budować i chronić. Po takim wstępie łatwiej
nam będzie oceniać inne firmy (których akcje chcemy kupić) czy
prawdziwą kondycję i potencjał gospodarki (które są skorelowane
z wynikami funduszy akcyjnych).
Fundusze inwestycyjne
należą moim zdaniem do czwartego i ostatniego segmentu naszych
oszczędności – portfela inwestycyjnego. To kompletnie
indywidualna sprawa, w jakich proporcjach podzielimy nasze
oszczędności między te cztery segmenty. Niektórzy nie chcą
słyszeć ani o własnych przedsięwzięciach, ani o ryzykownych
inwestycjach i skupiają się wyłącznie na pierwszych dwóch
elementach tej układanki. Też dobrze. Wcale nie uważam, że
całkowite unikanie ryzyka (biznesowego i inwestycyjnego) to złe
rozwiązanie – trzeba tylko dostosować do tego podejścia swoje
wybory, o czym pisałem tutaj i tutaj.
Czy warto zbudować
cały portfel inwestycyjny w oparciu o fundusze akcji?
Wiemy już, że nie
warto wkładać całych oszczędności w fundusze akcyjne. Ale skoro
jesteśmy już zabezpieczeni na innych frontach (sprawy bieżące i
nagłe wypadki), może powinniśmy całość środków przeznaczonych
na inwestycje ulokować w funduszach akcji?
To niestety bardzo
złożone pytanie. Jest sporo argumentów na tak i sporo argumentów
na nie.
1) akcje jako klasa
aktywów w długim terminie zazwyczaj wygrywa z gotówką i
obligacjami
Potencjał rynku akcji
najlepiej widać w długim terminie – mimo olbrzymiej zmienności i
wrażliwości na kaprysy inwestorów, akcje potrafiły zarobić
właścicielom o wiele więcej niż inne aktywa finansowe. W jaki
sposób? Poprzez wypłatę dywidend oraz aprecjację (= wzrost)
ceny.
Niestety ani jedno, ani
drugie nie jest gwarantowane – nawet w długim terminie.
Przyjrzyjmy się wynikom funduszu Legg Mason Akcji za okres pięciu
lat w kilkudziesięciu pięcioletnich okresach w latach 1999-2013. Użyjemy
do tego tzw. kroczących stóp zwrotu (dane: Bossafund).
Pokazują one nie tylko
stopę zwrotu dla jednego okresu (np. styczeń 2005 – styczeń
2010), ale dla kilkudziesięciu takich kombinacji (np. styczeń 2005
– styczeń 2010, luty 2005 – luty 2010, marzec 2005 – marzec
2010, itd.). Dzięki temu możemy zaobserwować, jak radził sobie
fundusz w różnych pięcioletnich okresach.
Jak sobie radził?
- w najlepszych pięciu latach wypracował 353,80% (po opłatach),
- w najgorszych pięciu latach stracił 35,44%,
- średnio w trakcie pięciu lat wypracował 89,21%
Najlepszy wynik udało
się osiągnąć nielicznym szczęściarzom, najgorszy nielicznym
pechowcom. Przeciętny inwestor w przeciętnym pięcioletnim okresie
pomiędzy styczniem 1999 a majem 2013 zarobił 89,21%.
- w najlepszych pięciu latach wypracował 66,99%,
- w najgorszych pięciu latach wypracował 14,48%,
- średnio w trakcie pięciu lat wypracował 32,88%
- w najlepszych pięciu latach wypracował 69,10%,
- w najgorszych pięciu latach wypracował 19,51%,
- średnio w trakcie pięciu lat wypracował 30,97%
Co z tego wynika?
Fundusze akcji wypracowują średnio najwyższe stopy zwrotu, ale są
obarczone największą zmiennością i zagrożone ryzykiem straty.
Statystyczna szansa na ponadprzeciętne zyski rośnie wraz z
długością naszego horyzontu inwestycyjnego oraz obniżaniem się poziomu startowego naszej inwestycji (rozumianej jako początkowa cena jednostki).
2) fundusze akcyjne
wymagają cierpliwości i strategii
Jedyne, czego możemy
być pewni lokując oszczędności w funduszach akcyjnych, to
zmienność ich wyceny. Dla bardziej nerwowych inwestorów
przyzwyczajonych np. do gwarantowanych lokat bankowych czy obligacji
skarbowych jest to często zjawisko nie do zrozumienia, a obawa przed
zobaczeniem na koncie mniejszej kwoty niż wpłaciliśmy
paraliżująca.
Mówienie, że
wystarczy kupić jednostki funduszu akcyjnego i przeczekać gorsze
czasy, jest jednak trochę niebezpieczne. Oprócz cierpliwości
potrzeba jest też jakaś strategia, dzięki której będziemy
wiedzieć, co zrobić, jeśli wystąpią przejściowe straty lub
szybkie i duże zyski.
Strategii
inwestycyjnych jest nieskończona ilość – kilka podstawowych, np.
rebalancing, uśrednianie cen czy inwestowanie w zgodzie z cyklami koniunkturalnymi, opisałem w poprzednich wpisach.
Krótko mówiąc: nie
polecam funduszy akcyjnych, jeśli nie wiemy, co i jak chcemy za ich
pomocą osiągnąć. Obietnica wysokich stóp zwrotu jest na pewno
atrakcyjna, ale działając bez planu drastycznie obniżamy
prawdopodobieństwo ich osiągnięcia – nawet w długim okresie.
3) fundusze akcyjne
będą nas absorbować i wodzić za nos
Czy nam się to podoba,
czy nie, pieniądze budzą w nas intensywne emocje. Wizja zarobienia
na oszczędnościach krotności tego, co oferują banki na depozytach, może być
upajająca. Rzeczywistość na pewno nie pokryje się z wizją w stu
procentach.
Moim zdaniem nie warto
inwestować w fundusze akcji więcej niż możemy na spokojnie
znieść. Ryzyko utraty całej sumy jest skrajnie niskie, ale nawet
tymczasowe spadki wielkości 20-30% mogą być wyjątkowo bolesne,
wywoływać frustrację i odciągać uwagę od innych ważnych rzeczy
(np. regularnej pracy). Nie ma się co dać zwariować – dlatego
lepiej, żeby ryzykowna część portfela inwestycyjnego była
umiarkowana i jej wahania (ani w jedną, ani w drugą stronę)
nie dezorganizowały nam życia codziennego.
Druga rzecz to sama
psychologia inwestowania. Zazwyczaj inwestorzy stają się
optymistami w momencie, kiedy ceny akcji jakiś czas rosną –
ostatni przykład to rynki Japonii i Turcji. Do niedawna pies z
kulawą nogą o nich nie myślał, ale po kilkunastu miesiącach
wzrostów zaczęły zwracać na siebie uwagę. Szkoda tylko że
olbrzymia część wzrostów jest już prawdopodobnie za nami, a im
drożej kupujemy, tym niższa oczekiwana stopa zwrotu i wyższe ryzyko korekt spadkowych i zmienności.
Na długi termin
najlepiej kupować w okresach pesymizmu i po przecenach. Raz na jakiś
czas pesymizm i przecena przybierają naprawdę monstrualne rozmiary
– tak było na przykład w latach 2008-2009. To z perspektywy czasu
idealne momenty na większe zakupy jednostek funduszy akcji.
Częściej mamy do
czynienia z krótszymi okresami pesymizmu i płytszymi przecenami –
to również dobre momenty do rozpoczęcia długoterminowych
inwestycji. Takie posunięcia wymagają niestety działania wbrew
naszym naturalnym emocjom – obawie o stratę, krytycznej ocenie
historycznych wyników funduszy, itp.
4) zostaw sobie pole
manewru
Dla mnie najważniejszym
argumentem przeciwko inwestowaniu zbyt dużych środków w fundusze
akcyjne jest to, że pozbywając się całkowicie gotówki lub innych
stabilnych aktywów odbieramy sobie pole manewru.
O co mi chodzi?
Powiedzmy, że przewiduję, że w najbliższych dwóch, trzech latach
fundusze akcji dadzą najlepiej zarobić. Nie mogę być tego pewien,
ale takie jest moje przekonanie. Mam do dyspozycji 10 tysięcy
złotych i chcę zainwestować w jeden z funduszy parasolowych dostępnych w Supermarkecie Funduszy Inwestycyjnych.
Czy lepiej kupić za
całą kwotę jednostki funduszy akcyjnych (np. 50% fundusz akcji
dużych spółek, 50% fundusz małych spółek), czy zostawić sobie
pole manewru w postaci jakiejś sumy w funduszu pieniężnym lub
obligacyjnym?
Każdy może postąpić
tu inaczej. Moja wersja wydarzeń byłaby taka – do funduszy
akcyjnych trafia większość kasy (np. 55-70% w zależności od
tego, jak silne jest moje przekonanie o prawdopodobieństwie wzrostów
z obecnych poziomów wycen na giełdzie), a reszta wędruje np. do
funduszu pieniężnego i robi za gotówkę, którą mogę w każdej chwili użyć.
Jeśli założony
scenariusz będzie się sprawdzał, mogę zyski i kapitał stopniowo
przenosić do funduszu pieniężnego w oczekiwaniu na absolutnie
naturalną zmianę koniunktury.
Jeśli założony
scenariusz nie będzie się sprawdzał i wystąpią przejściowe
spadki na giełdzie, będę miał w rezerwie gotówkę inwestycyjną
do okazyjnych zakupów w oczekiwaniu na cykliczną poprawę
koniunktury.
To podejście opiera
się na kilku założeniach:
- lepiej kupować, gdy jest relatywnie tanio na rynku akcji (np. historycznie, w stosunku do innych giełd, w stosunku do innych aktywów, itp.),
- lepiej kupować w okresach, które sprzyjają rynkom akcji (np. niskie stopy procentowe, końcówka spowolnienia gospodarczego, itp.)
- giełda jest cykliczna,
- giełda jest dla drobnego inwestora w krótkim terminie nieprzewidywalna,
Jestem pewien, że
wielu inwestorów, szczególnie z technicznym i krótkoterminowym
podejściem do rynku akcji, kompletnie nie zgodzi się z tą logiką,
szczególnie z pomysłem, żeby używać gotówki do uśredniania
strat.
5) w które fundusze
akcyjne inwestować
Nie mam tu nic
rewolucyjnego do powiedzenia. Jestem z tej szkoły, która stawia raczej na zróżnicowanie niż koncentrację. To drugie zawsze
przesuwa naszą inwestycję w kierunku hazardu albo zakładów
bukmacherskich.
Szczegóły
dywersyfikacji zależą oczywiście od nas. Osobiście dywersyfikuję
się na dwóch poziomach – po pierwsze inwestuję przez różne
towarzystwa, żeby zmniejszyć ryzyko nadziania się na duży błąd
zarządzających. Takie niestety się zdarzają. Po drugie –
inwestuję w różne rodzaje funduszy akcyjnych, najlepiej w ramach
jednego parasola.
Co rozumiem pod
pojęciem różnych rodzajów funduszy akcyjnych?
- fundusze uniwersalne (z dominacją dużych spółek, z benchmarkiem na WIG i WIG20),
- fundusze małych i średnich spółek (z benchmarkiem na mWIG40 i sWIG80),
- fundusze dywidendowe (inwestujące w spółki dzielące się regularnie swoim zyskiem, z benchmarkiem na WIGdiv),
- fundusze sektorowe (np. inwestujące w branżę budowlaną, finansową, itp.),
- fundusze zagraniczne (np. inwestujące w krajach BRIC, Europie Zachodniej, Rosji, itp.),
- inne fundusze (np. spółek wzrostowych, nowych spółek, itp.)
Jaki to ma sens? Nie
jestem w stanie precyzyjnie określić, jakie rynki, jakie sektory,
jakie indeksy i kiedy będą najkorzystniejszą inwestycją. Byłoby
cudownie, gdybym potrafił w sposób powtarzalny to przewidywać, ale
nie potrafię.
Taka szeroka
dywersyfikacja oznacza, że będę miał w portfelu (a najlepiej podjednym parasolem) fundusze, które będą się zachowywać trochę
inaczej. Nie zupełnie inaczej, bo wszystkie fundusze będą akcyjne,
ale trochę inaczej. Co to da?
Portfel powinien być
trochę bardziej stabilny, a mniejsza zmienność przekłada się na wyższe stopy zwrotu. Ostatnie miesiące to bardzo słabe wyniki
WIG20 – indeksu największych polskich spółek, ale mWIG40 i
sWIG80 radzą sobie całkiem nieźle. Jeśli posiadamy fundusze
wyspecjalizowane w każdym z tych segmentów rynku – nasz tegoroczny portfel
powinien wciąż być na plusie mimo ostatniego tąpnięcia na WIG20.
Zresztą to, że różne
fundusze inaczej rozkładają swoje wyniki w czasie można
wykorzystać w strategii równoważenia portfela, która zaleca, żeby
okresowo sprzedawać swoje najlepsze inwestycje i inwestować w te,
które mają tymczasowe problemy.
Można też zastosować
inne podejście do takiego zdywersyfikowanego parasola subfunduszy –
zainwestować w każdy dostępny wtedy, kiedy uznamy, że jest to
prawdopodobnie dobry okres na zakupy, a potem obserwować ich wyniki
i stopniowo wychodzić z każdego z nich wtedy, gdy przynosi
satysfakcjonujące zyski.
Wydarzy się to
najpewniej w różnym czasie, więc całość inwestycji będzie
bardziej elastyczna. Na przykład - powiedzmy - fundusz polskich małych i średnich
spółek będzie na miłym plusie za dziewięć miesięcy, fundusz
akcji rosyjskich za półtora roku, fundusz spółek budowlanych za
trzy lata, itp. Wtedy będzie najlepsza okazja do sprzedaży
jednostek i zainkasowania zysku lub reinwestowania ich w kolejny
fundusz.
Oczywiście to tylko
przykład wzięty z czubka głowy. Szczegóły alokacji oszczędności
między różne fundusze akcji oraz reszta strategii związanej z ich
obsługą to tylko i wyłącznie nasza odpowiedzialność.
Tutaj wszystkie
artykuły o funduszach inwestycyjnych, inwestowaniu długoterminowym
oraz strategiach inwestycyjnych.
Osobiście kupuję jednostki funduszy przez Supermarket Funduszy Inwestycyjnych mBanku
oraz platformę BGŻ Optima.
Warto również
przejrzeć inne narzędzia wspierające oszczędzanie i inwestowanie.
Zapraszam do
zapisywania się na bezpłatny, e-mailowy tygodnik Moja Przyszła Emerytura – co niedzielę podsumowanie tygodnia, zapowiedzi oraz coś ekstra.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
A co Ty sądzisz?