Procent
składany to chyba jeden z najczęściej powtarzanych argumentów za
regularnym i długoterminowym oszczędzaniem. Najkrócej mówiąc,
ten sposób naliczania odsetek sprawia, że po pewnym czasie (np.
roku) zaczynamy otrzymywać również odsetki od odsetek, a nie tylko
początkowego kapitału. W długim terminie to olbrzymia siła napędzająca wartość naszych oszczędności (lub długów).
O
ile zawsze rozumiałem efekt procentu składanego, często
porównywanego do kuli śnieżnej, dla bezpiecznych oszczędności
(np. lokat bankowych czy rachunków oszczędnościowych), nie mogłem
pogodzić się z używaniem tego terminu w odniesieniu do inwestycji
obarczonych wahaniami kapitału. A robią to niestety notorycznie
doradcy finansowi szukający klientów na produkty typu polisy inwestycyjne czy plany systematycznego inwestowania w towarzystwie
funduszy inwestycyjnych.
Jak
się ma procent składany do wahań wartości kapitału w czasie,
które charakteryzują akcyjne fundusze inwestycyjne czy portfele
akcji spółek giełdowych? Jak porównać zwroty z tych inwestycji
do tradycyjnych lokat bankowych czy obligacji skarbowych?