Wszystkie
strategie inwestycyjne, które opisałem do tej pory są mechaniczne.
Oznacza to mniej więcej tyle, że – jeśli chcemy je konsekwentnie
stosować – nie kierujemy się w znacznym stopniu sytuacją na
rynku. Działamy mechanicznie, zgodnie z wcześniej przyjętym planem
opartym o pewne założenia.
Niektóre
z tych strategii mają mechanizmy obronne, które chronią nas przed
stratami początkowego kapitału w momencie spadków na rynku akcji.
Tak działają choćby strategia przenoszenia dochodów oraz
strategia utrzymywania wartości. Inne nie mają takich mechanizmów
i stosując je musimy liczyć się z możliwością okresowych strat
części kapitału. Tak działają na przykład strategia równoważenia portfela, strategia przenoszenia stałej liczby jednostek oraz strategia uśredniania ceny nabycia.
Strategie
oparte o cykle rynkowe różnią się od strategii mechanicznych tym,
że wymagają bieżącej analizy sytuacji oraz podjęcia prób
wyczucia rynku. Nie wystarczy trzymanie się powtarzalnego schematu.
Czy
rynki akcji i obligacji są przewidywalne?
Patrząc
wstecz każdy powie, że rynki są przewidywalne. Krach z lat
2008-2009 musiał się wydarzyć – akcje były zbyt drogie, indeksy
nie mogą rosnąć w nieskończoność, nie było podstaw do dalszych
wzrostów, itp. Uwielbiamy opowiadać historie, które spójnie
wyjaśniają przeszłość. Wszystko wydaje się wtedy takie
oczywiste. Jak w ogóle można było popełniać błędy?
Niestety
przewidywanie przyszłości jest już bez porównania trudniejsze.
Szczególnie tej najbliższej. Od kilku tygodni wszyscy trąbią o
idealnych warunkach do początku hossy na giełdzie, a tej jak na
złość nie ma.
Ale
to tylko krótkoterminowe frustracje, które przy inwestowaniu na długoterminowe cele (typu emerytura) są niczym więcej jak szumem
informacyjnym.
Co
do przewidywań długoterminowych opartych o historyczne dane też
trzeba zawsze mieć pewien dystans, bo gwarancji, że przeszłość
się powtórzy, nigdy nie mamy. Ale gospodarki oparte o wolny rynek rozwijały się do tej pory w rytmie cykli koniunkturalnych – po
latach szybkiego wzrostu następowało spowolnienie lub kryzys, który
potem płynnie przechodził w ożywienie i okres szybkiego wzrostu. I
tak w kółko.
Ostatni miesiąc na giełdzie papierów wartościowych w Wa-wie - indeks WIG20 |
Ostatnie kilkanaście lat na giełdzie papierów wartościowych - WIG20 |
Jak
inwestować w oparciu o cykle rynkowe?
Brzmi
to wszystko bardzo obiecująco jako model działania – kto nie
chciałby zarabiać w czasie wzrostów, a chronić swoje pieniądze
podczas spadków? Przecież w takich warunkach przyrost naszego
majątku byłby błyskawiczny!
Niestety
w praktyce dla drobnego inwestora identyfikowanie cykli
koniunkturalnych oraz dostosowywanie do nich cykli inwestycyjnych dla
swoich aktywów to olbrzymie wyzwanie. Dlaczego?
Po
pierwsze – wymaga wypracowanego warsztatu oraz dużej dyscypliny w
analizowaniu danych rynkowych, których jest cała masa. Nie do
ogarnięcia w szczegółach dla początkującego inwestora. Tym
bardziej, że są to tylko wskaźniki – jakieś sygnały, które
możemy odczytać z gospodarki. Możemy je źle zinterpretować,
wyciągnąć nieprawidłowe wnioski.
Pomiędzy
niektórymi wskaźnikami występowały w przeszłości zależności
(np. niskie stopy procentowe poprzedzały ożywienie gospodarcze).
Ale nie ma żadnej pewności, że scenariusz się powtórzy. Nie
wiemy też, kiedy zacznie się ożywienie, jak długie będzie, które
sektory gospodarki najbardziej na nim skorzystają, itp. Możemy
tworzyć modele przewidujące, jak rozwinie się sytuacja, ale one na
pewno nie pokryją się z rzeczywistością jeden do jednego. Na
korzystanie z takich narzędzi czas i pieniądze mają głównie
profesjonalni inwestorzy.
Tylko
że nawet najlepsze modele są ograniczone, nie uwzględniają
wydarzeń nieprzewidywalnych, np. kryzysów politycznych, różnego
typu katastrof i chyba najważniejszego – błędów ludzkich. A te
mogą kompletnie wykoleić każdy cykl. W tym kontekście polecam książkę Nassima Taleba „The Black Swan”.
Po
drugie - mali inwestorzy (jak ja) działają często bardzo emocjonalnie i nie odróżniają cyklu koniunkturalnego od cyklu
inwestycyjnego. A najlepsi inwestorzy wyprzedzają trochę resztę
rynku i działają na przekór dominującym nastrojom.
Kiedy
wszyscy biadolą, że nie ma pracy, że kryzys, że koniec świata i
z takimi nastrojami wyprzedają po najniższych cenach akcje czy
jednostki funduszy akcyjnych, jakaś grupa inwestorów podejmuje ryzyko i skupuje te aktywa. Kiedy wszyscy widzą tylko świetlaną
przyszłość i są gotowi inwestować w bardzo drogie aktywa, ta
sama grupa inwestorów będzie sprzedawać z zyskiem.
Są
to oczywiście dwie ekstremalne sytuacje, ale dobrze ilustrują cały
mechanizm oraz dylematy, przed którymi staje inwestor z ambicjami do
kierowania się cyklami koniunkturalnymi przy podejmowaniu decyzji
inwestycyjnych.
Czy
inwestowanie w oparciu o cykl koniunkturalny jest w zasięgu
przeciętnego inwestora?
Jestem
przekonany, że tak. Na pewno wymaga to jakiegoś obycia,
wypracowania swojego warsztatu pracy z danymi rynkowymi, wyrobienia
intuicji, filtrowania szumu informacyjnego oraz powszechnych na rynku emocji przez swoją wiedzę oraz przekonania. Nie sądzę, żeby
można było się tego nauczyć z jednego artykułu, jednej książki
czy jednego kursu dla początkujących inwestorów. Możliwe, że
trzeba co najmniej jeden taki cykl koniunkturalny i inwestycyjny
przeżyć na własnych pieniądzach.
Podstawowy
problem polega na tym, że o ile mechaniczne strategie można łatwo
opisać i wdrożyć w życie praktycznie w każdych warunkach,
podejście oparte o cykl inwestycyjny jest nieokreślone i obarczone
dużo większą niepewnością.
Na
jakiej podstawie uważamy, że zbliża się ożywienie gospodarcze?
Jakie wskaźniki lub inne czynniki nam o tym mówią? Po czym poznamy
potem, że ożywienie się kończy, a rynek wchodzi w fazę
zaawansowanej hossy i trzeba z powrotem uciekać w kierunku gotówki
i obligacji? A co jeśli nasze przewidywania się nie sprawdzą i
ożywienie przyjdzie pół roku później lub potrwa o wiele krócej,
niż zakładaliśmy?
Od
odpowiedzi na takie pytania zależy, jak zachowamy się przy różnych
scenariuszach, czy nie poniosą nas emocje, czy nie popełnimy błędu,
który może nas sporo kosztować, szczególnie jeśli na szali są
duże środki, a my nie mamy planu B.
Tak
czy inaczej, uważam, że jakieś próby wczucia się w rynek warto
podejmować. Zawsze z dystansem nie tylko wobec możliwości
przewidzenia przyszłości, ale też źródeł informacji, z których
korzystamy przy ocenie sytuacji, oraz własnych emocji.
Osobiście
jestem typowym długoterminowcem i nie angażuję się w handel
akcjami czy jednostkami funduszy inwestycyjnych na co dzień. Nie mam
czasu ani ochoty. Wykonuję kilka transakcji rocznie z myślą o
zaparkowaniu oszczędności w jakichś aktywach na dłużej.
Nie
traktuję również inwestycji jako sposobu na zarabianie na bieżąco
dodatkowych pieniędzy (od tego jest praca), tylko formę
oszczędzania. Nie łapię mniejszych górek i dołków – to
sprawia, że podejście oparte o duże cykle inwestycyjne jest mi
bliskie, ale nie mam na nie żadnego magicznego patentu (tutaj dużo konkretniejszy artykuł szefa dużego towarzystwa funduszy inwestycyjnych). Tylko mniejsza część moich oszczędności jest obarczona
ryzykiem inwestycyjnym, większość jest i pozostanie w lokatach bankowych.
Tutaj
wszystkie artykuły dotyczące strategii inwestycyjnych, funduszy inwestycyjnych oraz inwestowania na emeryturę.
Warto
przejrzeć również inne narzędzia wspierające długoterminowe oszczędzanie i inwestowanie.
Zapraszam
do zapisywania się na bezpłatny, e-mailowy tygodnik Moja Przyszła Emerytura – co niedzielę podsumowanie tygodnia, zapowiedzi oraz coś ekstra.
1. model oparty na cyklach koniunkturalnych ma duzy potencjal
OdpowiedzUsuń2. z wczesniej podanych metod, te dwie "chroniace kapital" sa raczej metodami zarzadzania kapitalem, pozostale rebalancing itd maja maly potencjal lub zadny
3. modele na cyklach nie musza byc uznaniowe maga byc tez algorytmiczne ( takie zbudowalem )
4. rynek jest pozornie trendowy. proponuje skorygowac wig o inflacje oficjalna i taka realna i otrzymamy piekny trend boczny a w nim czytelny cykl koniunkturalny.
Hej, dzięki za komentarz, ja mam trochę sympatii do rebalancingu (nawet jeśli miałby być tylko wirtualnym portfelem, który wysyła sygnały o tym, gdzie jest rynek w odniesieniu do naszych "idealnych" proporcji aktywów).
UsuńJestem wielkim fanem algorytmów - zastanawiam się tylko, jakie elementy wchodzą w skład takiego algorytmu opartego o cykle koniunkturalne. Wystarczy mi kilka elementów, żebym wyrobił sobie jakiś obraz. Gdyby mógł się Pan podzielić wiedzą, byłbym wdziędzny, zawsze to jakiś trop dalej.