Oszczędzanie wymaga
regularności, inwestowanie wymaga strategii. Gdy gromadzimy kapitał
na kontach oszczędnościowych, lokatach bankowych czy obligacjach skarbowych, nasze odsetki są gwarantowane. Oczywiście
oprocentowanie depozytów w bankach może się różnić, podobnie
jak warunki obligacji skarbowych w poszczególnych emisjach, więc
pewną aktywnością trzeba się wykazać, jeśli chcemy
maksymalizować zyski.
Ale decyzje związane z
oszczędzaniem są obciążone mniejszym ryzykiem, mniejszymi emocjami oraz mniejszą dynamiką wydarzeń. Poza przypadkami
ekstremalnymi, kiedy bank czy państwo bankrutują, jesteśmy
zabezpieczeni – możemy bezpiecznie gromadzić oszczędności.
Inwestycje to większe
ryzyko oraz większa zmienność – takie aktywa jak akcje,
jednostki funduszy ETF czy obligacje korporacyjne są nieustannie
wyceniane przez rynek w swobodnym handlu. To oznacza, że wartość
naszej inwestycji będzie się bardzo dynamicznie zmieniać w czasie,
często na niekorzyść.
Potrzebujemy jakiejś
strategii reagowania na zmienność rynków oraz wartości naszej
inwestycji, szczególnie jeśli chcemy, żeby nasze pieniądze
pracowały na rynkach finansowych przez lata. Tylko co to właściwie
jest strategia inwestycyjna?
Co to jest strategia
inwestycyjna?
Jednym zdaniem:
strategia inwestycyjna to zestaw założeń, zasad, zachowań oraz
procedur, którymi kierujemy się dobierając aktywa do naszego
portfela inwestycyjnego w celu osiągnięcia przyszłych korzyści.
Ale po kolei. Przyjrzyjmy się tej definicji słowo po słowie.
Po pierwsze – założenia. Mam tu na myśli bardzo ogólne przekonania na temat finansów osobistych oraz rynku finansowego.
Po pierwsze – założenia. Mam tu na myśli bardzo ogólne przekonania na temat finansów osobistych oraz rynku finansowego.
Na przykład: wśród
bardzo konserwatywnych inwestorów panuje przekonanie, że
bezpieczeństwo ich oszczędności zapewnią tylko i wyłącznie depozyty bankowe. Ich strategia inwestycyjna jest więc oparta o
założenie, że banki są stabilniejsze i bardziej przewidywalne niż
np. giełdy czy fundusze inwestycyjne.
Z kolei większość
inwestorów długoterminowych lokujących oszczędności w akcjach
spółek giełdowych czy jednostkach funduszy inwestycyjnych
przyjmuje założenie, że giełdy w długim okresie (10-15 lat)
praktycznie zawsze rosną, a ryzyko, które podejmują inwestorzy,
będzie wynagrodzone.
Po drugie – zasady.
Chodzi mi o określenie najważniejszych warunków, którymi
będziemy się kierować przy podejmowaniu decyzji. Taką zasadą
może być – dla przykładu – nieinwestowanie więcej niż 15%
naszego kapitału w ryzykowne aktywa (np. akcje czy jednostki
funduszy). Inny inwestor może z góry zdefiniować wielkość
straty, która będzie oznaczała jego wyjście z inwestycji. Albo
odwrotnie: wielkość zysku, który wywoła tą samą decyzję.
Jeszcze inny inwestor
może chcieć ustalić regularne odstępy, w których kupuje jakieś
aktywa (np. jednostki funduszy ETF na WIG20) lub poziom ich wyceny,
która będzie oznaczała, że warto kupić. Podobne zasady może
potem ustalić w stosunku do transakcji sprzedaży.
Po trzecie –
zachowania i procedury. W przeciwieństwie do bezpiecznych lokat kapitału, inwestycje mogą być totalnie absorbujące. Dlatego warto
od początku określić granice swoich zachowań oraz procedury,
którymi będziemy się kierować w miarę, jak rozwijać będzie się
taki lub inny scenariusz.
Powiedzmy, że nie
chcemy specjalnie aktywnie zajmować się swoją inwestycją –
możemy ustalić, że nie będziemy sprawdzać jej wartości częściej
niż co trzy miesiące. Na dodatek możemy ustalić, co zrobimy,
jeśli wartość naszej inwestycji po kwartale spadnie np. o 10% czy
20%. Sprzedajemy na stracie czy dokupujemy po niższych cenach? Jeśli
dokupujemy, do jakiego poziomu dopełniamy nasz portfel tymi aktywami
i dlaczego? Czego oczekujemy po nim w kolejnych okresach i jakie
ruchy wykonamy, jeśli coś się wydarzy lub nie wydarzy?
Po czwarte –
dobieranie aktywów do portfela. Zastosowanie strategii inwestycyjnej
ma nam pomóc dobrać aktywa (np. lokaty bankowe, obligacje skarbowe,
obligacje korporacyjne, jednostki funduszy, nieruchomości itp.) do naszego portfela
inwestycyjnego. Portfel to szumna nazwa na całość naszych aktywów
inwestycyjnych.
Portfel inwestycyjny
powinien odzwierciedlać nasze cele, tolerancję dla ryzyka oraz
długość planowanej inwestycji.
Jeśli szukamy wysokich
zysków w krótkim czasie (np. 10% w jeden miesiąc), nie ma żadnych
szans na osiągnięcie takiego wyniku za pomocą lokat bankowych czy
obligacji. Takie ambicje oznaczają, że będziemy musieli przenieść
nasze oszczędności w bardziej ryzykowne klasy aktywów o wyższym
potencjale zysku w krótkim terminie – np. akcje wybranych spółek.
Jeśli kompletnie nie
rozumiemy i nie akceptujemy ryzyka inwestycyjnego, decydowanie się
na fundusze akcyjne czy fundusze ETF to błąd, który będzie nas
kosztować sporo nieprzespanych nocy i intensywnych emocji.
Jeśli naszym celem w
długim terminie (np. 5-10 lat i więcej) jest osiągnięcie wyższej
stopy zwrotu niż to, co banki oferują na standardowych lokatach czy
państwo oferuje na obligacjach skarbowych, będziemy musieli do
naszego portfela dopuścić ryzykowniejsze klasy aktywów (np.
jednostki funduszy inwestycyjnych, ETF lub akcje). Od naszej
strategii zależy, w jakich proporcjach utrzymamy w portfelu
gwarantowane lokaty kapitału i ryzykowne aktywa, kiedy będziemy je
nabywać, kiedy sprzedawać, itp.
Po piąte – przyszłe
korzyści. Po to przecież oszczędzamy i inwestujemy. Żeby za rok,
dwa albo pięć coś z tego mieć – dla siebie, dla żony, dla
męża, dla dzieci, dla rodziców, itp. Jestem przekonany, że zdrowe finanse poprawiają naszą jakość życia już dzisiaj, ale jednak
głównym celem inwestycji jest osiągnięcie korzyści w
przyszłości.
Może łatwiej będzie
nam inwestować, jeśli określimy – przynajmniej w pewnym
przybliżeniu – na jakie korzyści liczymy. Mogą być to kwoty
(np. średnia roczna stopa zwrotu, zysk ponad inflację, itp.), może
być to coś konkretnego (np. samochód, wycieczka dookoła świata,
mieszkanie, stadnina koni, itp.), a może być coś bardziej ulotnego
(np. bezpieczeństwo finansowe, niezależność finansowa, wygodna
emerytura, itp.)
Jakie są strategie
inwestycyjne?
Dobrze byłoby jakoś sklasyfikować możliwe strategie inwestycyjne, ale jest to raczej
trudne. Dlaczego? Ponieważ to pojęcie jest używane do opisywania
zarówno bardzo konkretnych podejść do inwestowania jak i podejść
zupełnie luźnych. Strategie mogą być sformalizowane lub nie.
Część jest oparta o twarde liczby czy algorytmy, a część o
indywidualną intuicję czy zdrowy rozsądek inwestora.
Ktoś może powiedzieć,
że jego strategia inwestycyjna to „kupuj tanio, sprzedawaj drogo”.
Tylko tyle i aż tyle.
Drugi inwestor
potrzebowałby dziesięć minut, żeby opisać wszystkie założenia,
zasady i procedury wewnątrz jego strategii inwestycyjnej, a do tego
uzasadnić je za pomocą danych historycznych albo zaawansowanych
modeli matematycznych.
Bardzo ważne dla mnie
rozróżnienie przebiega między strategiami aktywnego zarządzania
swoją inwestycją w odpowiedzi na trendy na rynku (market timing), a
bardziej pasywnymi, mechanicznymi strategiami, które nie są aż
tak zależne od krótkoterminowych zmian na rynku.
Daleko nie szukając,
prosta strategia „kupuj tanio, sprzedawaj drogo” należy do
pierwszej grupy – inwestor musi włożyć niemały wysiłek, żeby
kupno i sprzedaż aktywów zrealizować w optymalnych momentach. Mimo
że ta filozofia brzmi banalnie prosto, niewielu udaje się w taki
sposób konsekwentnie wypracowywać wysokie zyski przez długi czas.
Do drugiej grupy należy
z kolei inna podstawowa strategia inwestycyjna – regularne
dokupywanie jakiegoś aktywa, np. jednostek funduszu akcyjnego, żeby
uśredniać cenę zakupu i uniknąć ryzyka wejścia w inwestycję w
złym momencie.
Oczywiście tego typu
podejścia można, a nawet warto, mieszać w różnych kombinacjach i
proporcjach. Można to robić w stosunku do całego portfela lub jego
poszczególnych części.
Ale na strategie można
też spojrzeć w inny sposób. Jedną z klasycznych strategii na
rynku akcji jest inwestowanie w spółki niedowartościowane z punktu widzenia analizy jej fundamentów (np. wartości księgowej, ceny do
zysku, potencjalnych wypłat dywidendy, itp) – value investing. Inna strategia opiera
się na wyszukiwaniu tzw. spółek wzrostowych, z najbardziej
perspektywicznych sektorów gospodarki, z najbardziej innowacyjnymi
pomysłami i modelami biznesowymi (growth investing). Jeszcze inni inwestorzy
koncentrują się na spółkach dywidendowych, czyli dzielących się
regularnie z inwestorami zyskiem ze swojej działalności (dividend investing). Te metody
wymagają zazwyczaj dużo większej ilości analizy niż proste,
pasywne, mechaniczne strategie.
Są także strategie
inwestycyjne oparte na dynamice rynku – są inwestorzy, którzy
kupują tylko wtedy, gdy rynek wyraźnie rośnie, a sprzedają, gdy
rynek spada (momentum investing). Inni inwestorzy działają odwrotnie – jeśli rynek
spada, uważają ten moment za okazję do długoterminowych zakupów,
a aktywa sprzedają wtedy, gdy ceny wyraźnie rosną (contrarian investing).
W najbliższych trzech
artykułach opiszę w szczegółach trzy proste strategie
inwestycyjne, które poznałem w książce „Otwarte Fundusze Inwestycyjne – zasady są proste” oraz w materiałach
edukacyjnych towarzystw funduszy inwestycyjnych. Będą to strategia przenoszenia dochodów, strategia utrzymywania wartości oraz strategia uśredniania ceny nabycia (w piątek).
Tutaj wszystkie
artykuły na temat funduszy inwestycyjnych oraz
długoterminowego inwestowania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
A co Ty sądzisz?