W lutym
minął rok odkąd założyłem polisę inwestycyjną Skandia –
emocje wokół tego sposobu długoterminowego inwestowania są
niebywałe. Wystarczy przejrzeć komentarze pod artykułami z
poprzedniego roku (np. tutaj), żeby otrzymać próbkę tego jak
bardzo gorący jest to dla wielu osób temat. Szczególnie dla tych
klientów, którzy po kilku miesiącach czy latach od podpisania
umowy odkryli dwie ważne rzeczy – wpływ ryzyka inwestycyjnego
oraz opłat na wartość wpłaconego kapitału oraz wysokość kar za
likwidację planu.
Do swojego
planu systematycznego oszczędzania podchodzę trochę bardziej na
zimno. Gdy się decydowałem na tą inwestycję, miałem już sporo
doświadczenia w oszczędzaniu za pomocą bezpiecznych lokat kapitału
oraz inwestowaniu w fundusze oraz akcje. Wybrałem jeden z korzystniejszych sposobów na wejście w ubezpieczenie w funduszem kapitałowym. Ale nie będę ściemniał – to nie była moja własna
inicjatywa (jak np. IKE, IKZE czy fundusze przez Supermarket Funduszy Inwestycyjnych w mBanku), tylko efekt wysiłków doradcy.
Jak
wygląda moja inwestycja na rok po jej rozpoczęciu? Co planuję w
kolejnych latach? Czy na planach systematycznego oszczędzania
Skandia, Aegon, Generali, Open Life, Axa da się w ogóle zarobić?
Jak działa
Skandia, Aegon, Generali, Axa, Open Life i inni – szybkie
powtórzenie
Na
początek proponuję przebrnąć przez ten filtr – ubezpieczenia inwestycyjne takich firm jak Aegon, Generali i inni to nie jest
gwarantowana lokata kapitału – tu można stracić. Nie można tego
mieszać z lokatami, obligacjami skarbowymi czy rachunkami
oszczędnościowymi w żaden sposób.
To
kosztowny interes – za możliwość inwestowania w fundusze w
formie polisy płacimy wysokie opłaty co miesiąc, czy zarabiamy,
czy tracimy. To produkty nieelastyczne – nie możemy wypłacić
swoich pieniędzy na żądanie (jak na rachunku oszczędnościowym, w
zwykłych funduszach inwestycyjnych czy na IKE), a za przerwanie
programu są przewidziane bardzo dotkliwe kary (w wysokości nawet
100% wpłaconego kapitału w pierwszym roku).
Nie
polecam i nigdy nie polecałem tego typu ubezpieczeń osobom, które:
- nie mają
żadnego doświadczenia w oszczędzaniu i inwestowaniu,
- nie
posiadają tańszych i prostszych narzędzi finansowych (np. rachunku oszczędnościowego),
- mają
niestabilną sytuację finansową i nie są na 200% pewni, że stać
ich będzie przez długie lata na opłacanie comiesięcznej składki,
- nie
rozumieją zasad polisy inwestycyjnej oraz korzyści, które można
dzięki nim osiągnąć
- nie chcą
w ten sposób oszczędzać i inwestować (jest przecież tyle różnych
możliwości!)
- są po
jednym spotkaniu z uśmiechniętym doradcą i nie przeczytali
wszystkich warunków umowy oraz tzw. ogólnych warunków
ubezpieczenia (szczególnie sekcji opłaty, świadczenie wykupu oraz
brak gwarancji wartości)
Czy są w
tym wszystkim jakieś korzyści? Wiele zależy od konkretnej oferty
(takie ubezpieczenia mogą się różnić), ale kilka plusów trzeba
wymienić:
- stanowią
zewnętrzną motywację do regularnego oszczędzania w długim terminie,
-
pozwalają na jednej platformie inwestować w różne fundusze i
budować własne portfele inwestycyjne (choć są także
ubezpieczenia z od początku określonym portfelem lub strategią,
np. opartą o cykl życia)
-
pozwalają odraczać podatek od zysków kapitałowych w daleką
przyszłość (jest to korzystne tylko wtedy, jeśli osiągniemy
jakiś zysk – inaczej i tak nie będzie podatku),
-
pozwalają ustalić osobę lub osoby uposażone w razie naszej
śmierci,
- częściowo chronią
naszą inwestycję przed roszczeniami wierzycieli,
- dają dostęp do funduszy normalnie niedostępnych dla przeciętnego inwestora (np. indeksowe fundusze lewarowane, zagraniczne).
- dają dostęp do funduszy normalnie niedostępnych dla przeciętnego inwestora (np. indeksowe fundusze lewarowane, zagraniczne).
Czy na
ubezpieczeniach z funduszem kapitałowym da się zarabiać?
Ogólna
odpowiedź brzmi: jak w każdym produkcie inwestycyjnym (nie
gwarantowanym), możemy zarówno wypracować zysk, jak i ponieść
straty. Wszystko zależy od naszych decyzji inwestycyjnych. W
przypadku polis inwestycyjnych najważniejsze decyzje to zakup oraz
sprzedaż konkretnych jednostek funduszy inwestycyjnych w konkretnym czasie.
Jedna
osoba może zaryzykować kupno funduszy akcyjnych i po roku
zobaczyć 20% straty na swoim koncie. W tym samym czasie, posiadając
dokładnie to samo narzędzie, inna osoba może zainwestować w
fundusze obligacji czy fundusze zagraniczne, które akurat przynosiły
zyski. Jeszcze ktoś może mieć swoje środki w portfelu kilku
funduszy z dominacją funduszy pieniężnych i rok zamknąć
praktycznie na poziomie wpłat do programu.
Dlaczego
tak trudno zarabiać na polisach?
Czyli w
teorii można zarobić na inwestycji w formie ubezpieczenia w Open Life,
Skandii, Axa, Generali czy Aegon. W praktyce jest to jednak dość
trudne, szczególnie dla inwestorów bez doświadczenia i
systematycznego podejścia do własnych oszczędności. Jest to na
pewno trudniejsze niż osiągnięcie zysków inwestując w fundusze
poza tego typu polisami. Dlaczego?
1.
regularne inwestowanie ≠
regularne oszczędzanie
Regularne
oszczędzanie (np. na rachunku oszczędnościowym czy lokatach) to
prosty sposób na gwarantowany wzrost wartości naszych pieniędzy w
czasie. Niewielki, czasem ledwo, ledwo ponad inflację, ale jednak
wzrost. Pieniądze się co miesiąc kumulują, procent składany działa, my jesteśmy spokojni, co najwyżej przenosimy oszczędności
do banku, który akurat lepiej płaci.
Regularne
inwestowanie stałych kwot w stałych odstępach czasu (np. co
miesiąc) ma zupełnie inną dynamikę. Po pierwsze – psychologia
wydarzeń jest tu zupełnie inna. Jeśli inwestujemy w ryzykowne
klasy aktywów (np. poprzez fundusze akcji) możemy być pewni
czasowych wahań wartości naszych oszczędności. Nie ma żadnych,
ale to żadnych szans, że przez kilkanaście lat jednostki funduszy,
które kupujemy, będą drożeć co miesiąc. Jak poradzimy sobie ze
spadkiem wartości naszych oszczędności? Czy mamy na to jakiś
pomysł? Jeśli nie mamy – możemy być pewni, że emocje związane
z dużymi zyskami i stratami oraz brakiem strategii będą utrudniać
nam podejmowanie trafnych decyzji.
Po drugie
– forma comiesięcznych dopłat kapitału w tej samej wysokości
nie pozwala nam zbyt elastycznie reagować na sytuację. A może
lepiej czasami dłużej wstrzymać się z inwestycjami, może czasami
lepiej zainwestować wielokrotność miesięcznej składki
jednorazowo? A tutaj mamy stały harmonogram, do którego musimy
dostosowywać i tak już trudne decyzje inwestycyjne.
Dlatego
jestem zdania, że – w idealnym świecie – oszczędzanie powinno
być regularne – tu nie ma ani ryzyka, ani konieczności
zarządzania pieniędzmi, a inwestowanie powinno być bardziej
elastyczne, jeśli chodzi o czas. W myśl zasady kupuj tanio, sprzedawaj drogo, a nie – kupuj regularnie bez względu na cenę, sprzedawaj na koniec
okresu kupowania.
2.
strategia
Oszczędzanie
wymaga regularności, inwestowanie wymaga strategii, jakiegoś
systematycznego podejścia do podejmowania decyzji. Najprostsza
strategia w planach systematycznego oszczędzania polega na
uśrednianiu ceny – kupowaniu co miesiąc jednostek tych samych
funduszy. I tak przez wiele lat. Może okazać się skuteczna i
przynieść zyski w okolicach tego, co mogą nam dać najlepsze lokaty bankowe, może trochę więcej, ale może się okazać także
nieskuteczna.
Wszystko
zależy od tego, jak ułoży się rynek w trakcie naszego programu
systematycznego oszczędzania. Co ciekawe, jak dowiedziałem się z książki Macieja Rogali, najgorsze, co może się nam przydarzyć,
to duże wzrosty w pierwszych latach oszczędzania, a potem długie i
silne spadki. Dużo lepiej wyjdziemy na przeciwnym scenariuszu –
spadkach w początkowym okresie, a później wzrostach. Cały czas
mówimy tu o regularnym dokupowaniu jednostek jakiegoś funduszu
akcyjnego czy zrównoważonego.
Smutna
prawda jest taka, że duża część właścicieli nie ma żadnej
konsekwentnej strategii w planach systematycznego oszczędzania.
Korzystając z ogólnie dostępnej wiedzy angażuje się po prostu w
częste przerzucanie pieniędzy między funduszami, licząc na swój
instynkt, wyczucie, nosa, szczęście – można to różnie nazywać.
Do września 2012r. w taki sposób obsługiwałem swoją polisę.
Jeszcze
smutniejsza prawda jest taka, że nawet profesjonalne strategie są
zawodne. W wrześniu ubiegłego roku zadzwonił do mnie były doradca
Szkoły Inwestowania, z którym miałem kiedyś styczność, i
zaproponował, żebym za darmo przetestował nowy algorytm
inwestycyjny, który stworzył razem z kolegą. Zdecydowałem się na
ten eksperyment i we wrześniu tego roku podsumuję jego wyniki.
Póki co,
oddanie decyzji o doborze funduszy w ręce specjalistów to zimny
prysznic. Pomiędzy przekazem marketingowym, którym zostałem
przekonany do tego narzędzia, a jego rzeczywistością widzę
olbrzymią przepaść. Nie można po czterech miesiącach oceniać
wyników, ale na pewno w niczym nie przypominają danych z materiałów
promocyjnych firmy. Są po prostu przeciętne i algorytm jak nic się
pomylił w ocenie sytuacji. Nie kwestionuję tutaj tego, że po 15
latach mógłby pomóc mi osiągnąć zyski, ale jak na razie tego
nie robi.
Dla mnie z
tego doświadczenia płynie prosty morał – zapewnienia o tym, że
ktoś stworzył algorytm czy strategię pewnych, wysokich zysków w
każdych warunkach to bajki. Rynek akcji jest nieprzewidywalny, a
ryzyka nie da się całkowicie wyeliminować. Dla indywidualnego
inwestora nie ma i nie będzie czarodziejskich rozwiązań. Osobiście
będę dążył do wypracowania swojej strategii dla planu
systematycznego oszczędzania w Skandii, która nie będzie wymagała
comiesięcznych zmian w portfelu funduszy. Do września 2013 pozwolę
swoją pracę dokończyć algorytmowi. Autorzy zgodzili się wstępnie
na rozmowę o wynikach – jakiekolwiek będą.
3. opłaty
Inny
kluczowy problem to wysokie opłaty w ubezpieczeniowych funduszach kapitałowych. Każda inwestycja w fundusze inwestycyjne kosztuje –
nie ma funduszy darmowych. Nigdzie nie uciekniemy przed opłatą za
zarządzanie – może ona wynosić od ok. 1-3,5% wartości naszych
aktywów rocznie i jest odpisywana od wartości naszej inwestycji
codziennie w odpowiednich proporcjach. Nawet kupując fundusze u tanich internetowych dystrybutorów typu mBank czy BGŻ Optima, nie
unikniemy tego kosztu.
Ale polisy
inwestycyjne dokładają do tego dwie kolejne warstwy opłat, których
nie ma np. w Supermarkecie Funduszy Inwestycyjnych mBanku czy przy
zakupie jednostek w internecie bezpośrednio w towarzystwach.
Chodzi o
stałą opłatę administracyjną (ok. 10-12zł miesięcznie) oraz
opłatę za zarządzanie (ok. 2-3% wartości naszej inwestycji
rocznie. Te koszty pojawiają się co miesiąc np. przez 15 lat,
jeśli tak długo trwa nasz program oszczędnościowy w Generali,
Skandii, Open Life czy Axa i rosną. Czy zarabiamy, czy tracimy. To jeden z najdroższych sposobów inwestowania w fundusze. Tak to wygląda w praktyce - proszę zauważyć tempo przyrastania kosztów i obliczyć sobie, ile będzie wynosić miesięczna opłata za 7 lat, gdy kapitał będzie około siedem razy większy!
A nie od
dziś wiadomo, że opłaty to największy wróg naszego kapitału,
szczególnie w długim okresie.
Nieusuwalne
koszty utrzymania ubezpieczeń z funduszem kapitałowym sprawiają,
że dużo trudniej wypracować na nich zysk niż np. w funduszu parasolowym, który również daje możliwość przerzucania środków
między subfundszami bez kosztów oraz konieczności płacenia
podatku Belki przy każdej konwersji. Nie wspominając jaką przewagę
nad polisami inwestycyjnymi ma IKE czy IKZE w formie funduszy inwestycyjnych, które całkowicie zwalnia naszą inwestycję z
podatku Belki na zakończenie inwestycji i ma na ogół
nieporównywalnie niższe koszty.
Tutaj
więcej o kosztach i opłatach związanych z inwestowaniem w fundusze.
Czy na
polisach inwestycyjnych da się zarobić – podsumowanie
Da się,
chociaż ten sposób inwestowania pieniędzy należy raczej do
zaawansowanych i skomplikowanych. Jest sprzedawany początkującym
inwestorom, ale – bądźmy szczerzy – nie dlatego, że pasuje do
ich potrzeb, tylko dlatego, że jest tak dochodowy dla dystrybutorów. Efekty tych praktyk widać w komentarzach do tego artykułu.
Żeby
wyjść na swoje potrzebny jest pomysł na wieloletnie zarządzanie
portfelem funduszy – najlepiej nie polegający na nerwowych
zmianach raz w miesiącu czy częściej – oraz determinacja w jego
realizowaniu nawet wtedy, gdy nasz kapitał topnieje. Przy
inwestowaniu opartym o rynek akcji, a chyba tylko podejmując takie
ryzyko jesteśmy w stanie odpracować nieubłagane opłaty,
niekorzystne wahania kapitału są więcej niż pewne. Co wtedy
zrobimy? Zlikwidujemy polisę? Przeniesiemy się do funduszy
obligacji lub pieniężnych? Dokupimy jednostek funduszu akcyjnego
korzystając z niższej ceny i cierpliwie poczekamy na wzrosty? A
może jeszcze coś innego?
W mojej
polisie Skandia na rok po jej rozpoczęciu strata wynosi ok. 4%, za
co biorę pełną odpowiedzialność. To pierwszy z piętnastu lat
obracania w tej formie oszczędnościami (pierwszy z siedmiu z
obowiązkową składką miesięczną) – za czternaście lat
będziemy mogli ocenić ostateczny rezultat moich wysiłków. Dzisiaj
jest na to zdecydowanie za wcześnie. Z wielu powodów to ostatnie
lata programu, kiedy zgromadzony kapitał będzie wielokrotnie
wyższy, zadecydują o wyniku.
Nie
zachęcam do zakładania polis inwestycyjnych – to kosztowny,
zawiły i nieelastyczny sposób na zarządzanie nadwyżkami
pieniędzy. Zachęcam do wybierania z całej gamy możliwości tego, co jest najbliższe naszym celom i potrzebom.
Tutaj
wszystkie artykuły na temat ubezpieczeniowych funduszy kapitałowych
oraz funduszy inwestycyjnych.
Warto
również przejrzeć inne narzędzia wspomagające oszczędzanie i inwestowanie.
Zapraszam
do zapisywania się na darmowy, e-mailowy tygodnik Moja Przyszła Emerytura – co niedzielę podsumowanie tygodnia, zapowiedzi oraz coś ekstra.
Skandia jest akurat jednym z najlepszych ( top 3)tego typu produktow.
OdpowiedzUsuńzgadzam sie ze PIERWSZA glowna zaleta jest
"chomoto" jakie naklada na nas taki program. Sami jestesmy najwiekszym swoim wrogiem, a w zasadzie nasz brak konsekwencji, systematycznosci. Koniecznosc nalozenia planu w postaci odkladania przez najblizsze 7 lat pozwala ze nawet jesli zyskownosci byla by tylko rowna kosztom i inflacji to zbierzemy te srodki.
Wg mnie najwieksza zaleta takich programow jest wlasnie to ze jestesmy skutecznie zniechcani przez oplaty likwidacyjne do zniechania planu.
DRUGA najwieksza zaleta to brak belki od zyskow z poszczegolnych transakcji, czyli reiwestowanie calych zyskow razem z niezaplacona belka. To oczywiscie staje sie zaleta kiedy ktos potrafi przez zmiane funduszy wygenerowac zyski.
Jako TRZECIA zalete wymienie dostep do funduszy narmalnie nie dostepnych dla wiekszosci czyli w Skandii : Quercus Lev i Quercus Short. ( pierwszy przy wzroscie rynku o 5 % daje 10% zysku, drugi przy spadku rynku o 5% daje zysk 5%) Poza Skandia zeby miec dostep do tych funduszy trzeba miec 200 tys zlotych.
Jednosczenie w tych funduszach NIE MA oplat za zarzdzanie pobieranych przez TFI.
DODATKOWE KORZYSCI to:
+ mozliwosci wskazanie innego spadkobierce niz wg prawa spadkowego
+ ochrona przez wierzycielami 75% stany rachunku
+ wyplata sumy wplat w przypadku smierci jesli aktualny stan portfela jest nizszy.
Zajmuje sie zarzdzaniem Skandia wlasnie
i ostatnio w takim programie wyslalismy dyspozycje zmiany na "bezskladkowa", czyli rezygnacje z dalszych wplat. Jest to naprawde mily moment.
Kupiłeś nową polisę?!
OdpowiedzUsuńDlaczego nie zdecydowałeś się na rynek wtórny na czym już na starcie byłbyś do przodu jakieś 50%?
Hej Darek, dzięki za komentarz. Dopiero potem dowiedziałem się, że istnieje rynek wtórnych polis. Pamiętam Twój komentarz pod wpisem pod artykułem na temat sposobów wchodzenia w te ubezpieczenia - jak moja obecna polisa przejdzie w bezskładkową, możliwe, że odpalę drugą właśnie na rynku wtórnym.
UsuńPS. Byłbym ostrożony z procentami. Chodzi oczywiście o 50% obecnej wartości polisy, co w pierwszym roku może wyglądać tak, że polisę o wartości 4000zł kupimy za 2000zł - to jest właśnie te 50%. Ale w stosunku do wszystkich składek przez 15 lat będzie to dużo, dużo mniej i pewnie wciąż nie pokryje wszystkich opłat w całym cyklu życia takiego ubezpieczenia. Tak czy inaczej - też uważam, że zakładając, żę wszystkie inne rzeczy są równe, jest to najlepszy sposób wejścia w taki produkt. Pozdrawiam!