Nie ma
ważniejszej rzeczy w finansach niż czas – dotyczy to zarówno
inwestowania, jak i oszczędzania. Od niego zależy, czy nasze
wysiłki w zarządzaniu pieniędzmi się powiodą, jak duże (i czy w
ogóle) uda nam się wypracować zyski. Nie da się skutecznie oszczędzać czy inwestować bez uwzględnienia tego czynnika.
To
wszystko brzmi dość tajemniczo, ale w rzeczywistości są to sprawy
dość oczywiste. Tylko że tak, jak nie dostrzegamy zazwyczaj wpływu
czasu na nasze ciało czy umysł (bo doświadczamy go nieustannie i
przez to tracimy z oczu), tak samo bardzo często nie myślimy o
swoich pieniądzach w sposób, który uwzględnia czas. Nie doceniamy
dynamiki własnych oszczędności i inwestycji.
A szkoda,
bo czas to bez dwóch zdań najważniejszy czynnik dla naszych
inwestycji i oszczędności.
Rola czasu
w inwestycjach
A
większość z nas chciałaby prostej odpowiedzi na to pytanie.
Najlepiej zainwestuj w akcje. Najlepiej zainwestuj w złoto.
Najlepiej zainwestuj w nieruchomości na wynajem.
To
wszystko prawda, ale tylko w odniesieniu to jakiegoś momentu w
czasie. Dla kogoś, kto kupił akcje lub fundusze inwestycyjne w 2002
roku, kolejne pięć lat były okresem prawie że nieustających
wzrostów. Poniżej wykres prezentujący zachowanie indeksu WIG20
skupiającego największe spółki na warszawskiej giełdzie.
Jeszcze
lepiej może to wyglądać na poszczególnych spółkach. Ktoś, kto
w 2009r. uwierzył, że firma Integer, właściciel takich marek jak
InPost i niezależny operator pocztowy, ma perspektywiczne produkty i
usługi, może w tej chwili liczyć niebywałe zyski. Takich
przykładów jest wiele – choćby KGHM od końca 2008r. czy firma
odzieżowa LPP, właściciel m.in. marki Reserved.
Nie
inaczej jest ze złotem. Od kilkunastu lat mamy na tym aktywie
regularne wzrosty. Ci, którzy wywietrzyli ten trend choćby w 2007r.
potroili dzięki swoim inwestycjom wartość swoich pieniędzy. Ale
to nie daje żadnej gwarancji, że w przyszłości będziemy mieli do
czynienia z podobnymi wzrostami. Wręcz przeciwnie – tak wysokie
wyceny tego aktywa każą podchodzić do niego z coraz większą
ostrożnością.
Podobny
boom widzieliśmy na rynku nieruchomości mieszkaniowych. W połowie
poprzedniej dekady deweloperzy wpuścili na rynek nowe mieszkania w
atrakcyjnych cenach, a banki chętnie udzielały kredytów. Ci,
którzy zainwestowali, zanim ceny wzrosły, a warunki kredytowania
się pogorszyły, zdążyli bardzo dobrze zarobić. Na obecnym rynku
byłoby to dużo trudniejsze.
W każdym
razie nie chodzi tylko o to, w co zainwestować pieniądze, ale też
kiedy. Każda inwestycja ma swój właściwy czas.
2. Kup (najlepiej tanio) i trzymaj (żeby sprzedać drożej)
Większość
początkujących inwestorów jest niecierpliwa. Nie dosyć, że
najchętniej błyskawicznie widzielibyśmy zyski, to jeszcze nie
tolerujemy nawet okresowej straty. To kompletnie nierealne podejście
do inwestowania. Są rynki, na których da się niezwykle szybko
zarobić (np. forex), ale zdecydowana większość graczy na nich
traci. Zarabiają ci z najszybszymi komputerami oraz wyrafinowanymi
narzędziami i strategiami. Łudzimy się, jeśli myślimy, że
jesteśmy w stanie z nimi konsekwentnie wygrywać.
Ale w
dłuższym terminie naszym sojusznikiem staje się czas. Dotyczy to
szczególnie giełdy papierów wartościowych oraz funduszy inwestycyjnych. Jeden z felietonistów amerykańskiego magazynu dla
drobnych inwestorów długoterminowych Fool.com, przygotował niedawno wykresy, które pokazują średnie stopy zwrotu dla
amerykańskiego indeksu S&P 500.
Pierwszy z
nich pokazuje stopy zwrotu dla inwestycji rocznej, drugi dla
pięcioletniej, trzeci dla dziesięcioletniej. Na osi pionowej mamy
zwrot roczny w procentach, na osi poziomej wartość podstawowego
wskaźnika giełdowego cena do zysku.
Te
niebieskie kropki oznaczają, jaki roczny zwrot zanotowali inwestorzy
giełdowi. Kropek jest tak dużo, ponieważ wykresy obejmują dane od
1871 dla okresu rocznego, pięcioletniego oraz dziesięcioletniego
inwestycji.
Przy
rocznych inwestycjach mamy dość chaotyczny układ – niektórzy
dobrze zarobili (nawet 50-60%), wielu jest gdzieś w okolicach zera,
jest też spora grupa przegranych. Największe straty sięgają 40%.
Przy
pięcioletnich inwestycjach chaos trochę maleje. Liczba inwestorów
kończących inwestycję na stracie maleje. Maleją też najbardziej
dramatyczne straty (ok. -10%). Większość kończy inwestycję na
plusie. Ale co ważne, spłaszczają się średnioroczne zyski – w
najlepszych pięciolatkach można zarobić niecałe 30% na całym
indeksie S&P 500.
Dla
inwestycji dziesięcioletnich układ jest całkiem przewidywalny.
Praktycznie wszyscy inwestorzy kończą swoje inwestycje w przedziale
0-20% średniorocznego zysku.
Jaki
wniosek? Jeśli chodzi o inwestycje giełdowe (akcje, fundusze), czas
zmniejsza ryzyko straty oraz spłaszcza zyski do poziomów raczej nie
wyższych niż 10-20% - to jednak wciąż wyżej niż gwarantowane lokaty kapitału.
Z wykresów
wynika jeszcze jedna rzecz – najlepiej kupować, gdy jest tanio (=
niższy P/E ratio, wskaźnik cena do zysku). Czyli – kupuj tanio i
trzymaj długo, żeby sprzedać (dużo) drożej. Niekoniecznie musi
być to oczywiście dziesięć lat.
To znana
zasada, która jednak nie zawsze sprawdzi się na konkretnych akcjach
– przeczytaj historię mojej wpadki podszytej tym podejściem. W
ogóle łatwiej o inwestowaniu pisać niż zarabiać tak pieniądze w
praktyce.
Zapraszam
też do lektury tekstu o roli czasu w oszczędzaniu (w przyszłą
sobotę)
Do tego
czasu możesz przeczytać o różnicy między inwestowaniem a oszczędzaniem i o różnych sposobach pomnażania pieniędzy.
Przejrzyj też przydatne narzędzia finansowe i koniecznie zapisz się
na darmowy tygodnik Moja Przyszła Emerytura. Tutaj więcej szczegółów, jak to zrobić i dlaczego warto.
wszyscy znamy maksymę "Czas to pieniądz"...
OdpowiedzUsuńi to się chyba nigdy nie zmieni...
No jasne, jedna z maksym, na których zbudowany został cały zachodni świat. Warto jednak pamiętać, że nie zachodzi tu zależność jeden do jednego. Pieniędzy możemy zarobić więcej, praktycznie w nieskończoność, ale czasu nie da się mieć więcej niż 24 godziny w ciągu doby, jakieś 80-90 lat w trakcie całego życia.
OdpowiedzUsuń