Jeśli czegoś się nauczyłem w trakcie dziewięciu miesięcy
pisania o swoich oszczędnościach i inwestycjach na tym serwisie, to
tego, że najlepszymi doradcami finansowymi dla swoich pieniędzy
jesteśmy my sami. Nikt nigdy nie przekona mnie już, że jest
inaczej. Koniec, kropka.
Niestety na skutek ofensywy marketingowej branży finansowej (od
banków poprzez firmy ubezpieczeniowe po pośredników) uwierzyliśmy,
że potrzebujemy pomocy przy organizowaniu swoich finansów. Że
jeśli nie prowadzi nas za rękę ekspert albo doradca, najpewniej
sobie nie poradzimy.
Tylko zaraz – nasze finanse osobiste powinny być... no właśnie –
osobiste. W ich centrum nie powinny być instytucje i narzędzia
finansowe, nasi doradcy, plany, programy czy inne byty z tej branży.
W ich centrum powinniśmy być my. Czy Twoje finanse osobiste są
naprawdę osobiste?
Finanse osobiste, a odpowiedzialność czyja?
Fascynuje mnie rola doradców finansowych – tych w bankach, firmach
ubezpieczeniowych i firmach pośrednictwa finansowego. Jestem
całkowicie pogodzony z ich istnieniem oraz rozumiem, że działają przede wszystkim dla zysku. Który w tej branży potrafi być
naprawdę wysoki i zależy w linii prostej od sprzedaży. Szczególnie
prowizje za kredyty, produkty ubezpieczeniowe (np. polisy inwestycyjne) oraz inwestycyjne (np. fundusze inwestycyjne w różnych formach) bywają astronomiczne.
I dobrze. Nie mam z tym najmniejszego problemu.
Zastanawiam się tylko, jaki wpływ (świadomy lub nieświadomy) ma
tego typu motywacja na doradców oraz gdzie jest w tym wszystkim mój
interes. To nie przypadek, że praktycznie wszystkie spotkania z
doradcami, które odbyłem po stronie oszczędzania i inwestowania,
prowadzą do tego samego miejsca – planów systematycznego oszczędzania w formie ubezpieczenia na życie.
Cała otoczka polegająca na „kompleksowym badaniu sytuacji
życiowej klienta” to czysty rytuał. Służy zawsze uzasadnieniu
twierdzenia, że potrzebuję jakiegoś piętrowego, drogiego rozwiązania finansowego.
Zresztą – bądźmy poważni. Nikt, ale to nikt, nie jest w stanie
w godzinę, przy pomocy jakiegoś kwestionariusza, prześwietlić
naszej sytuacji życiowej i dostosować do niej naszych finansów. Po
pierwsze, nasza sytuacja jest dużo bardziej dynamiczna niż wydaje
się doradcom. Po drugie, jest w niej dużo więcej niuansów,
których nie wyłapie pierwszy lepszy kwestionariusz.
Dlatego to my powinniśmy brać większą odpowiedzialność za swoje
finanse. W końcu są to finanse osobiste i doradca, którego
poznaliśmy dwa dni temu przez telefon i który obraca dziennie
kilkunastu innych klientów, nie wejdzie w nie nawet w jednej
dziesiątej tak głęboko jak możemy my.
Problem oczywiście polega na tym, że wielu z nas nie zna się na
finansach. Spokojnie – wielu doradców klienta w bankach i firmach
pośrednictwa, w tym renomowanych, zna się na nich niewiele lepiej.
Będziemy mieli szczęście, jeśli trafimy na kogoś, kto zna się
dobrze na ofercie swojej firmy. A przecież rynek finansowy to nie
tylko Kredyt Bank, mBank czy IdeaBank. To w ogólne nie tylko banki!
Poza tym – spójrzmy na pracę doradcy klienta z własnej
perspektywy. Jaki interes ma przedstawiciel np. firmy Aviva w
przedstawianiu mi tańszej czy w inny sposób lepszej oferty
konkurencji? Jaki interes ma szeregowy pracownik banku Millennium (a
z takimi mamy do czynienia) w poznawaniu oferty innych banków, biur
maklerskich, towarzystw inwestycyjnych, itp.? Absolutnie żadnego.
A więc poradę otrzymujemy z reguły od kogoś, kto słabo zna nas i
nasze potrzeby oraz słabo zna sytuację na rynku. Efekt nie może
być dobry.
Nie przypadkiem IKE obligacje, które uważam za odpowiednie dla
moich potrzeb, nie polecił mi żaden doradca. Więcej – to ja
zaskakiwałem absolutnie każdego tym, że można coś takiego mieć.
Polecił mi je nawiasem mówiąc jeden z czytelników w komentarzu.
Fundusze ETF oraz fundusze indeksowe, które wkrótce staną się
moim najważniejszym instrumentem długoterminowego inwestowania nie
polecił mi żaden doradca. Przeczytałem o nich chyba na jakimś
blogu, a potem zacząłem więcej czytać na własną rękę w
różnych źródłach.
Dlatego uważam, że – niestety lub na szczęście – powinniśmy
brać więcej osobistej odpowiedzialności za nasze osobiste finanse.
Finanse osobiste to nie abstrakcja
Racjonalne myślenie o finansach osobistych utrudnia nam jeszcze
jedna rzecz – to, że często myślimy o pieniądzach w sposób
abstrakcyjny, trochę oderwany od rzeczywistości. Ekscytujemy się
na przykład stopami zwrotu z inwestycji w fundusze czy w akcje.
Dajemy się ponieść emocjom związanym z szybkimi, łatwymi albo
wysokimi zarobkami. Pieniądze stają się wartością samą w sobie
– procenty, liczby, wzrosty, spadki stają się podstawowym
punktem, na którym się skupiamy.
Rozmawiałem o tym długo z moim tatą i doszliśmy do dość niby
banalnych, a jednak dla niektórych rewolucyjnych wniosków.
Nie ma znaczenia to, że twój znajomy osiągnął w zeszłym roku
pięć razy większe zyski z giełdy niż ty. Nie ma znaczenia to, że
twój sąsiad ma wcześniejszą i wyższą emeryturę niż ty
kiedykolwiek będziesz mieć. Nie ma najmniejszego sensu porównywanie
się z innymi tylko w tym jednym wymiarze.
Wokół mniejszych zarobków lub bezpiecznych oszczędności (a nie
ryzykownych inwestycji) można zbudować równie szczęśliwe życie.
A może nawet bardziej szczęśliwe.
To jest raczej kwestia odkrycia jak najwcześniej, ile powinniśmy
zarabiać, wydawać, oszczędzać, inwestować, itp., żeby nasze
finanse dobrze pasowały do naszych osobistych, niepowtarzalnych potrzeb
dzisiaj i w przyszłości. A nie odwrotnie – nie żeby powszechne
wyobrażenia o bogactwie, zamożności, itp. oraz abstrakcyjne liczby
definiowały nasze potrzeby i nasze działania.
Innymi słowy: najlepiej jeśli widzimy między naszymi wyborami
życiowymi a naszymi finansami osobistymi, rozumianymi jako zarobki,
wydatki, oszczędności i inwestycje, bezpośredni związek. Warto
widzieć je jako układ naczyń połączonych, a nie dwie osobne
planety.
Zyski i straty na giełdzie czy funduszach, dłuższe godziny w pracy
w poszukiwaniu dodatkowych zarobków, bardziej ryzykowne inwestycje,
itp. - to wszystko wpływa na całokształt naszego życia. Możemy być przez to bardziej zestresowani, niespokojni, przemęczeni, itp.
Dla przykładu: moja niechęć wobec rynku forex oraz odważniejszego,
aktywniejszego inwestowania w ryzykowne aktywa typu akcje czy
fundusze bierze się stąd, że ewentualne zyski z tej aktywności są
o wiele za małe w porównaniu z tym, ile musiałbym poświęcić jej
czasu, uwagi, nerwów, stresu, itp. Wolę trochę więcej świętego
spokoju niż dodatkowe tysiące złotych czy punkty procentowe, które
i tak nie robią różnicy w jakości mojego życia.
Dlatego dla swoich długoterminowych finansów szukam jakiejś
równowagi między bezpiecznymi formami lokowania kapitału a
pasywnym inwestowaniem (np. w fundusze indeksowe), a w finansach
krótkoterminowych chcę się skupić na pracy w jej różnych
przejawach.
Tyle, w dużym skrócie, mogę powiedzieć o swoim ogólnym pomyśle
na swoje finanse osobiste. Daję doradcom i ekspertom małe szanse,
że przekonają mnie, że potrzebuję czegoś zasadniczo innego.
Od finansów się wszystko zaczyna, ale nie wszystko się na nich
kończy
Pieniądze to nie wszystko, ale czyste finanse stanowią fundament,
na którym możemy swobodnie działać. Nie chwieje się nam grunt
pod nogami. Mamy więcej przestrzeni. Możemy planować i działać,
a nie tylko fantazjować.
To niezły paradoks, że kiedy mamy już wystarczająco duże
oszczędności, żeby poczuć się bezpiecznie, stabilnie,
niezależnie, przestajemy trochę zwracać uwagę na pieniądze.
Przestają być takie ważne. Finanse są już jakoś tam
uporządkowane, mamy dla nich swój osobisty system i pojawia się
przestrzeń, żeby robić rzeczy inaczej – bez perspektywy „od
pierwszego do pierwszego”, bez strachu o utratę pracy, bez presji
na szybkie zyski, bez presji na natychmiastowe decyzje („mamy
jedyną w swoim rodzaju promocję na plan emerytalny, ale musi pan
podpisać umowę w tym tygodniu”, itp.), a może w ogóle bez
presji na zarobki.
Dlatego uporządkowanie finansów osobistych ma moim zdaniem wysoki
priorytet w szerszym kontekście. Przejdźmy ten etap i dalej będzie
z górki.
Żeby to się udało potrzebujemy trzech rzeczy:
- przejęcia większej osobistej odpowiedzialności za swoją sytuację finansową,
- odkrycia jak łączą się nasze finanse osobiste z resztą naszego życia,
- oddania finansom priorytetu (choćby na chwilę), który im się należy, nawet jeśli nie przepadamy za zajmowaniem się pieniędzmi.
Tutaj zapiszesz się na darmowy, e-mailowy tygodnik Moja Przyszła Emerytura – naprawdę warto.
Tutaj przejrzysz dostępne metody oszczędzania i inwestowania oraz narzędzia finansowe.
W pełnej rozciągłości popieram zdanie autora tekstu. Tylko my wiemy tak naprawdę, czego i kiedy będziemy potrzebować.
OdpowiedzUsuńFaktycznie do tego potrzebne są przynajmniej podstawy ekonomi i finansów, ale te można zdobyć w praktyce najlepiej na niewielkich kwotach, tak aby poznać mechanizmy instrumentów finansowych.
Niestety na to potrzeba poświęcić swój czas, ale co jest ważniejsze od posiadania zdrowia i zabezpieczenia przyszłości swojej i bliskich ?
Pozdrawiam i oczekuję kolejnych odsłon nowych artykułów :)
Wielkie dzięki za komentarz!
Usuń