Gdyby ilość naszych oszczędności zależała od tego, jak często
słyszymy lub czytamy, że powinniśmy oszczędzać, każdy z nas
siedziałby dzisiaj na solidnym kapitale. Bez względu na to, ile
zarabia. Gdyby ilość naszych oszczędności zależała od tego, ile
razy mówiliśmy sobie czy innym, że od tego miesiąca zaczynamy
odkładać (np. na emeryturę), moglibyśmy pewnie wkrótce wygodnie żyć z odsetek.
Niestety to, co myślimy, a nawet to, co mówimy, często nie ma
najmniejszego przełożenia na rzeczywistość. Widać to bardzo
wyraźnie w świecie finansów osobistych – przecież każdy
chciałby czuć się bezpiecznie, nie martwić się o przyszłość,
skutecznie oszczędzać i inwestować. Większość z nas tkwi jednak
w jakiejś nierównowadze, jeśli chodzi o pieniądze.
Dlaczego nasze ambicje i plany w kwestiach finansowych tak trudno
przekuć na rzeczywistość? Dlaczego tak trudno być oszczędnym?
Problem pierwszy: Potęga przyzwyczajeń
Powiedzmy, że podczas rozmowy z koleżanką, która ma bardzo
podobne wykształcenie i pracę, zdaję sobie sprawę, że moje finanse są w ruinie. Ona potrafiła w kilka lat zbudować swoje
bezpieczeństwo finansowe, a ja wciąż zależę od ostatniej pensji,
miewam długi, nie mam pomysłu na swoje oszczędności. Pod wpływem
chwili podejmuję decyzję o dramatycznej zmianie swojego podejścia
do pieniędzy. Będę oszczędzał, będę wydawał z głową, będę
się dokształcał, będę inwestował, żeby mój kapitał dodatkowo na mnie pracował.
W mojej głowie narodził się plan. Może nawet powiedziałem o nim
kilku osobom. Może nawet zapisałem go gdzieś dla przypomnienia.
Badania pokazują, że tylko mniejszość z nas jest w stanie wykonać
tego typu plany. Zdecydowana mniejszość. Im bardziej ambitny i
dramatyczny plan, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że uda się go
wprowadzić w życie.
Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że jesteśmy ukształtowani przez
nasze przyzwyczajenia. Naszymi wyborami rządzą nawyki. Możemy
powiedzieć, że będziemy oszczędzać, ale jeśli nasz mózg ma
zakodowane inne zachowania jako domyśle dla nas, prawdopodobnie będą
one silniejsze już po kilku godzinach czy dniach od uroczystej deklaracji o początku oszczędzania.
Zresztą dobrze to znamy choćby z innych prób zmienienia siebie –
rzucenia palenia, odchudzania się, chodzenia na siłownię czy
nauczenia się języka obcego. Z rzadkimi wyjątkami osób, którym
się udało, są to zazwyczaj historie w stylu niedotrzymanych
przyrzeczeń noworocznych.
Rozwiązanie: Metoda małych kroków
Nasze dominujące przyzwyczajenia w finansach osobistych (i każdej
innej dziedzinie) ukształtowały się przez lata. Częste zachowania
(np. radosna wizyta w centrum handlowym w dzień wypłaty) stały się
stopniowo nawykami, bez których trochę trudniej nam żyć.
Definiują one w dużym stopniu, kim jesteśmy, co robimy ze swoim
czasem, jak wydajemy pieniądze, itp. Jest nam z nimi tak wygodnie,
że często nie widzimy innych możliwości.
Dużo łatwiej zmieniać te twarde nawyki stopniowo. Krok po kroku.
Żeby nie wywołać szoku i sprzeciwu. Nowe przyzwyczajenia też
potrzebują czasu, żeby się zakorzenić w naszych zachowaniach.
Warto stawiać na ewolucję a nie rewolucję.
Moja lepsza połowa przez lata żyła w totalnej nierównowadze,
jeśli chodzi o finanse. Chodzi o kredyty konsumpcyjne, dług na
karcie kredytowej, natychmiastowe wydawanie (wysokiej) pensji i –
co naturalne – brak jakichkolwiek oszczędności czy inwestycji.
Zmiana o 180 stopni w przeciągu miesiąca była niemożliwa, mimo że
ona zarzekała się wielokrotnie, że od dzisiaj zaczyna nowe życie.
To nigdy się nie wydarzyło i nie mogło się wydarzyć.
Zmiana odbywa się stopniowo – na pierwszy ogień poszły karty
kredytowe (zamknięte) oraz spłata wysokiego kredytu konsumpcyjnego
(prawie koniec). Jesteśmy na etapie, kiedy można otworzyć dobre konto oszczędnościowe (np. BGŻ Optima – długi wniosek, ale
warto) i przelewać na początku miesiąca stałą kwotę
oszczędności, zanim będzie okazja ją wydać w centrum handlowym.
Może później warto będzie wykonać kolejne kroki.
Innymi słowy: zmiana naszych przyzwyczajeń jest możliwa, ale dużo
łatwiej ją osiągnąć rozkładając wysiłek na dłużej oraz
identyfikując i atakując po drodze pojedyncze cele. Jaki mógłby
być Twój pierwszy cel na drodze do lepszych finansów?
Wyjątkowa oferta! Lokata Bezkarna dla nowych klientów z promocyjnym oprocentowaniem 4% w skali roku.
Wyjątkowa oferta! Lokata Bezkarna dla nowych klientów z promocyjnym oprocentowaniem 4% w skali roku.
Problem drugi: Domyślne ustawienia
To naprawdę szokujące, jak bardzo wpływa na nas otoczenie, w
którym się poruszamy. Często to jego kształt ma większy wpływ
na nasze decyzje niż my sami.
Weźmy głośny przykład kwestionariuszy dotyczących naszej zgody
na bycie dawcą organów do przeszczepu. Okazuje się, że odpowiedź,
czy chcemy oddać swoje organy innym po śmierci czy nie chcemy wcale
nie zależy od naszych poglądów, religii czy tego, jak miłymi
ludźmi jesteśmy. Zależy praktycznie wyłącznie od jednej rzeczy.
Od tego, czy domyślnie w kwestionariuszu ustawiona jest nasza zgoda
czy niezgoda na bycie dawcą.
Jeśli musimy zaznaczyć, że zgadzamy się (czyli domyślnie
ustawiona jest niezgoda) zdecydowana większość ludzi się nie
zgadza. Jeśli musimy zaznaczyć, że nie zgadzamy się (czyli
domyślnie ustawiona jest zgoda), większość ludzi się zgadza.
Robimy po prostu to, co jest łatwiejsze. Podejmujemy decyzję, która
wymaga od nas mniej wysiłku. Decyzję domyślną.
Czy to ma związek z finansami osobistymi? I to jaki! Weźmy na
przykład karty kredytowe – jeśli nasz limit wynosi 3 tysiące
złotych, ale zgodzimy się na limit w wysokości 10 tysięcy
złotych, natychmiast wzrośnie nasza gotowość do używania karty
powyżej 3 tysięcy złotych.
Albo zwykłe konta osobiste – jeśli bank pobiera drobne opłaty za
prowadzenie rachunku czy przelewy, zazwyczaj zaakceptujemy to jako
stan domyślny. Nie chce nam się podejmować wysiłku, żeby
zmieniać takie drobnostki. A są przecież miejsca, gdzie takich
kosztów moglibyśmy uniknąć.
Tego typu domyślnych ustawień w finansach osobistych, które w
mniejszym lub większym stopniu działają na naszą niekorzyść, są
wokół nas dziesiątki. Wiele z nich dotyczy oszczędzania.
Większość z nich zniechęca nas do oszczędzania pieniędzy.
Rozwiązanie: Zaprojektuj swoje finanse
Lubię myśleć o finansach osobistych jako czymś, co możemy
zaprojektować tylko i wyłącznie my sami. Doceniam rolę edukacyjną
doradców finansowych, ale nie zgadzam się często z ich diagnozami
i z całym przekonaniem mówię nie, jeśli coś mi się nie podoba.
Mówiąc zaprojektować finanse osobiste mam na myśli dwie rzeczy.
Po pierwsze takie dobranie narzędzi finansowych (od konta osobistego
po inwestycje), żeby nasze pieniądze na nas pracowały, a my czuli
się z wybranymi narzędziami komfortowo. Jednym w zupełności wystarczy jeden uniwersalny bank (np. PKO BP Inteligo czy mBank), dla innych korzystniejsze będzie korzystanie z usług kilku instytucji. Najważniejsze, żeby
wiedzieć, czego nam potrzeba, i dobierać do naszych potrzeb usługi
finansowe. A nie odwrotnie.
Po drugie chodzi o zaprogramowanie tych domyślnych ustawień, które
tak wpływają na nasze zachowania. Najprostsze co możemy zrobić to
ustawienie w dzień wypłaty stałego przelewu na konto oszczędnościowe. Domyślnie i automatycznie będziemy co miesiąc
oszczędzać, zanim cokolwiek wydamy.
W przestawieniu się na tory oszczędzania mogą też pomóc
instytucje finansowe. Na zasadzie takiego przemyślanego przymusu
działają np. polisy inwestycyjne czy systemy automatycznego
oszczędzania, choćby mSaver. Nie jestem ich jakimś wielkim
zwolennikiem, bo wiem, że można inaczej, ale dla wszystkich, którzy
nie mogą zacząć oszczędzać, to mechanizmy warte rozważenia.
Przeczytaj też, jak stworzyć własny plan oszczędnościowy oraz
jak można oszczędzać i inwestować. Możesz też zasugerować temat kolejnego wpisu.
na szczęście nigdy nie musiałem walczyć z omawianymi problemami - chyba dzięki wychowaniu.... ja również zamierzam wpoić mojemu synowi zasady dobrego/zdrowego oszczędzania... tak będzie najłatwiej....
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarz. Zgadzam się, że bardzo dużo wynosi się z domu - to kwestia świadomego wychowania i nieświadomego podchwytywania wzorców. W sumie to dopiero teraz się nad tym zastanowiłem - mimo że żyliśmy bardzo skromnie moi rodzice nigdy nie mieli długów i brak własnych pieniędzy to było coś wstydliwego. Bardzo ważna była też zawsze praca.
OdpowiedzUsuńMyślę, że połączenie tego typu nastawienia z edukacją finansową (w sensie znajomości podstawowych narzędzi i mechanizmów) daje bardzo dobre efekty. Pieniądze nie kontrolują nas, tylko my je.