Widziałem
już artykuły poradnikowe proponujące sto i więcej metod oszczędzania pieniędzy. Takie zestawienia można pewnie
rozbudowywać w nieskończoność. Tylko czy porady w stylu
„rozcieńczaj sok dwa razy większą ilością wody” są
rzeczywiście użyteczne? Czy dzięki tego typu działaniom uda nam
się ulepszyć swoje finanse osobiste? Co ważniejsze – czy dzięki
tego typu działaniom uda się nam polepszyć komfort naszego życia?
Coraz
częściej odnoszę wrażenie, że obsesja obniżania kosztów życia
prowadzi do absurdu. Nie zgadzam się z nią z kilku ważnych
powodów. Dla odmiany proponuję poradnik o tym, jak nie oszczędzać
pieniędzy.
Nie tylko
oszczędności
Skąd się
biorą oszczędności? Są tylko i wyłącznie dwa źródła
oszczędności – ograniczanie wydatków lub zwiększenie zarobków.
Ci, którzy zajmują się tylko pierwszym z nich – zmniejszaniem
konsumpcji – proponują nam tylko połowiczne rozwiązanie.
Albo
inaczej. Kontrolowanie i ograniczanie budżetu ma sens tylko wtedy,
jeśli dobrze zarabiamy, a nasze wydatki są nierozsądne,
niezaplanowane i nadmierne. Wtedy kilka strategicznych posunięć
może pomóc nam okiełznać tę stronę równania. Ale jeśli już
żyjemy skromnie, a nasze zarobki i tak nie pozwalają nam na
szaleństwa, dalsze cięcie wydatków to bardzo słaba filozofia.
Dlaczego?
Po pierwsze będzie to okupione olbrzymimi wyrzeczeniami. Kto
chciałby żyć jeszcze skromniej tylko po to, żeby na koniec
miesiąca mieć w kieszeni 50zł? Trudno wymagać takiego poświęcenia
od kogokolwiek. Po drugie nieskończenie większą zmianę komfortu
życia przyniósłby nam inny wysiłek. Nie ten związany z dalszym
zaciskaniem pasa, ale z poszukiwaniem możliwości dodatkowego
zarobku.
Żeby
zgromadzić własny kapitał oszczędności, warto skupić się w
większym stopniu na zwiększeniu swoich zarobków. Szczególnie
jeśli są niskie, a my już żyjemy skromnie oraz mamy uporządkowane
wydatki. Co ważne, oszczędności pojawią się tylko wtedy, jeśli
wraz ze wzrostem zarobków o tyle samo lub więcej nie wzrosną
wydatki.
Innymi
słowy – najlepiej dążyć do zwiększenia swoich zarobków, żyjąc
jednocześnie trochę poniżej swoich obecnych możliwości
finansowych. W ten sposób będziemy regularnie zwiększać swoje
bezpieczeństwo finansowe oraz komfort życia.
Nie
poświęcaj dzisiaj
To prawda,
że w finansach musimy nauczyć się odraczać część przyjemnościna później. Inaczej – w świecie niekończącej się konsumpcji –
wydalibyśmy wszystko natychmiast. Przecież zawsze znajdziemy coś
godnego naszej uwagi. I naszej wypłaty. Wstrzemięźliwość jest
więc na wagę złota.
Jest
jednak olbrzymia różnica między odraczaniem jakiejś części
przyjemności a kompletnym poświęceniem dzisiaj na rzecz
oszczędzania pieniędzy na potem. John Lennon powiedział kiedyś:
„Życie wydarza się, kiedy my jesteśmy zajęci planowaniem innych
rzeczy”. Jaki jest sens planować bogate życie w przyszłości
kosztem biedowania czy obsesyjnego odkładania do skarbonki teraz?
Potrzebujemy
jakiejś równowagi i ciągłości. I najlepsze jest to, że żaden doradca ani bloger finansowy nam nie powie, jak je osiągnąć. Bo to
są rzeczy osobiste – zależne od naszych potrzeb, wymagań,
oczekiwań.
Równowaga
odnosi się do określenia, ile mniej więcej chcę wydawać na
obecny styl życia, a ile oszczędzać na przyszłość. Ciągłość
odnosi się do takiego zarządzania finansami, żeby stopniowo
podnosić swój standard życia oraz bezpieczeństwo finansowe. Ani
jedno, ani drugie nie wydarzy się, jeśli całą parę poślemy w
oszczędzanie.
Rozcieńczać
sok jeszcze bardziej czy nie?
Warto
zadać sobie czasem pytanie, po co robimy pewne rzeczy i czy warto je
robić. Korzystanie z biblioteki zamiast kupowania książek,
wybieranie najtańszego pieczywa, rozcieńczanie soku jeszcze
bardziej – z tego wszystkiego będą oszczędności. To prawda.
Tylko czy na pewno chcemy ponieść cały wysiłek związany z takimi
zmianami dla korzyści, które to przyniesie? Czy chcemy inwestować
w to swoją uwagę, analizować najdrobniejsze różnice w cenach,
zmieniać swoje przyzwyczajenia?
Jest
teoria małej czarnej, która mówi, że zmieniając drobne
przyzwyczajenia jesteśmy w stanie osiągnąć bardzo dużo w długim
terminie. A skumulowany efekt takich drobnych zmian może być
jeszcze większy.
Jest w tym
pewnie sporo prawdy, ale energia, którą musimy poświęcić na
wdrożenie tych drobnych zmian jest gigantyczna. Czy na pewno warto
ją tak adresować? Może lepiej szukać rzeczy większych, które
zmienią dynamikę naszych finansów w większym stopniu – to może
być inwestycja we własną firmę, inwestycja w edukację,
inwestycja w awans zawodowy. Dlaczego tak bardzo przejmujemy się
drobnymi cięciami, a tak mało własnym wzrostem, własnym rozwojem?
Frustracja
50zł miesięcznie
Systematyczność w oszczędzaniu jest absolutną podstawą. W połączeniu z procentem składanym dodaje naszym finansom turbodoładowania, które widać
najbardziej po dłuższym okresie kumulowania kapitału. Tyle że
tego turbodoładowania nie zobaczymy bardzo, bardzo długo, jeśli
regularnie odkładamy 50zł lub podobną kwotę.
Oczywiście
nie każdy może odkładać więcej. W tej sytuacji 50zł jest lepsze
niż nic. Ale warto też spojrzeć na drugą, trochę frustrującą
stronę regularnego oszczędzania w takim tempie. Nawet niewielka
awaria w domu (np. zepsuty telewizor) potrafi zniwelować wysiłek
kilkunastu miesięcy. Tyle musielibyśmy oszczędzać, żeby w takim
tempie zebrać 1000zł konieczne, żeby kupić nowy telewizor. A
takich niespodziewanych wydatków jest przecież wiele, szczególnie
w rodzinach.
Co z tym
zrobić? Oszczędzać więcej. I znowu wracamy do punktu wyjścia.
Albo ograniczać wydatki, albo zwiększać zarobki. A najlepiej i
jedno, i drugie, a przynajmniej drugie bez zwiększania pierwszego.
Jak nie
warto oszczędzać?
Przede
wszystkim przestań skupiać się wyłącznie na wydatkach. Zacznij
myśleć także o drugiej stronie tego podstawowego równania
finansowego – o zarobkach. Ich zwiększenie nie jest łatwe,
szczególnie w nieprzyjaznych warunkach ekonomicznych, ale jest jak
najbardziej możliwe.
Skuteczne
oszczędzanie to nie tylko zaciskanie pasa, a na pewno nie
poświęcanie się dla kilku złotych oszczędności. To wypracowanie
mądrej równowagi i ciągłości we własnych finansach, która
buduje nasz komfort życia, a nie tylko go podkopuje.
Wielkie
oszczędności biorą się z małych, ale inwestowanie olbrzymich
zasobów uwagi, żeby wdrożyć drobne zmiany w swoim życiu
(bardziej rozcieńczony sok) wcale nie musi przynieść wielkich
zysków. Wręcz przeciwnie – wystrzelamy się na coś zupełnie
pobocznego.
Systematyczność
w finansach popłaca, ale dużo bardziej popłaca wtedy, jeśli jest
połączona z dużą skalą. Może lepiej skupić się na zdobyciu
tej skali, a dopiero potem dołączeniu do tego systematyczności?
Przeczytaj też o asymetrii między klientem a instytucjami finansowymi. Przejrzyj dostępne narzędzia finansowe. Zasugeruj temat kolejnego wpisu.
Przeczytaj też o asymetrii między klientem a instytucjami finansowymi. Przejrzyj dostępne narzędzia finansowe. Zasugeruj temat kolejnego wpisu.
Tyle słów poświęcasz tylko temu, żeby powiedzieć, iż nie należy popadać w skrajności przy ograniczaniu wydatków. Uważam blog za dobry i ciekawy, jest tu wiele wartościowych artykułów, które otwierają oczy na różne - ogółowi nie znane - techniczne aspekty oszczędzania. Jednak akurat ten tekst składa się z samych truizmów i niewiele treści wnosi do tematu oszczędności. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiotr
Dzięki za komentarz. Polecam formularz kontaktowy, żeby sugerować interesujące Was tematy na przyszłość.
OdpowiedzUsuńNa pewno nie każdy wpis będzie się każdemu podobał. Ale ja też chcę mieć z niego trochę przyjemności ;) Piszę dla czytelników ORAZ dla siebie. Pozdrawiam.