Nie ma
chyba inwestora, który nie chciałby chronić wartości swoich
oszczędności. To naturalny odruch – nie chcemy, żeby nasze
ciężko zarobione pieniądze stopniały na skutek nietrafionych
decyzji czy inwestycyjnych pomyłek. Statystyczny Polak trzyma zdecydowaną większość swojego kapitału na gwarantowanych lokatach bankowych, rachunkach oszczędnościowych, w gotówce oraz w
obligacjach skarbowych. To najbardziej płynne i bezpieczne formy lokowania oszczędności.
No właśnie
– czy jest coś takiego jak całkowicie bezpieczne aktywa? I czy
obligacjom skarbowym, jako papierom gwarantowanym przez państwo,
najbliżej do tego statusu?
Ryzyko
inwestycyjne
Przyjęliśmy
traktować obligacje skarbowe jako najpewniejszą formę lokowania pieniędzy. Dzieje się tak z kilku powodów. Po pierwsze –
państwa, które gwarantują odkupienie obligacji, to potężne
instytucje życia społecznego. Jeśli one nie dotrzymują swoich
zobowiązań wobec obligatariuszy, jest to sygnał głębokiego
kryzysu całego systemu finansowego i politycznego (tak jak dzisiaj w
Grecji).
Po drugie
– to państwa sprawują kontrolę nad swoimi walutami. Nawet gdyby
zabrakło pieniędzy z podatków i innych źródeł dochodu na spłatę
długów, w ostateczności skarb państwa może wyemitować dodatkowe
pieniądze. Nie jest to najbardziej pożądane rozwiązanie, bo
zazwyczaj prowadzi do wzrostu inflacji oraz spadku zaufania rynków,
ale fakt pozostaje faktem. Państwo może spłacić dług zaciągając
kolejny dług – od lat w ten sposób obligacje roluje USA.
Po trzecie
– obligacje skarbowe to jedno z najbardziej płynnych aktywów na
świecie. Codziennie z rąk do rąk przechodzą w transakcjach kupna
i sprzedaży olbrzymie kwoty pieniędzy. Dla inwestorów
indywidualnych i instytucjonalnych oznacza to, że nie powinni mieć
problemu z wykonaniem swoich transakcji. Na pewno znajdzie się
nabywca lub sprzedawca. Polski skarb państwa nie piętrzy z kolei problemów przy przedterminowym wykupie swoich obligacji od
inwestorów indywidualnych.
Najważniejsze
dla typowego inwestora jest jednak coś innego – brak ryzyka inwestycyjnego. Inaczej mówiąc, brak możliwości stracenia swojego
kapitału, jego części lub nieotrzymania odsetek. Szczególnie dla
tej konserwatywnej grupy inwestorów to bardzo ważny czynnik. Nie
każdy jest gotowy na ponoszenie ryzyka utraty (tymczasowej lub na
stałe) swojego kapitału, nawet jeśli dzięki temu będzie miał
szansę na wyższy zysk. Państwo gwarantuje, że odkupi od nas obligacje skarbowe oraz wypłaci odsetki. Podobnie jak bank gwarantuje to samo na lokacie.
Dlatego o
nominalne zyski (bez uwzględniania inflacji) nie mamy się co
martwić. Obligacje dadzą bezpiecznie zarobić. Z realnymi zyskami,
czyli tymi po uwzględnieniu inflacji, może być różnie. Warto
przyjrzeć się oprocentowaniu w bieżącej ofercie i ocenić, czy warto inwestować w obligacje skarbowe.
Co ważne
jednak, oprocentowanie wszystkich rodzajów polskich obligacji poza
dwuletnimi jest uzależnione od inflacji lub wskaźnika WIBOR 6M.
Oznacza to, że – w przeciwieństwie do obligacji amerykańskich,
które mają stałe oprocentowanie przez wiele lat – dostosowują
się one do sytuacji w gospodarce. Dzięki temu mamy pewność, że
pokonają w dłuższej perspektywie inflację (czteroletnie i
dziesięcioletnie). To dodatkowy element bezpieczeństwa inwestora.
Ryzyko
niewypłacalności
Najbardziej
intryguje mnie jednak w obligacjach skarbowych nie ryzyko
inwestycyjne, ale ryzyko niewypłacalności państwa. Czy obligacje
skarbowe są całkowicie bezpieczne w tym kontekście? Jakie jest
zagrożenie, że skarb państwa odmówi odkupienia ode mnie w
przyszłości moich obligacji emerytalnych? Czy moje obligacje skarbowe są całkowicie bezpieczne?
Jak się
okazuje, państwa wielokrotnie w historii odmawiały odkupienia
obligacji skarbowych od swoich obywatel zgodnie z wcześniejszymi
ustaleniami. W jednej z prac naukowych wyczytałem, że od roku 1800 było na świecie 68 przypadków niedotrzymania umów obligacji w stosunku do długu krajowego. To dużo mniej niż przypadków
niespłacania długu zagranicznego, ale pozostaje faktem, że takie
scenariusze były już przerabiane.
Co
ciekawe, ekonomiści nie mają dokładnych danych dotyczących tzw.
domestic defaults, czyli odmówienia spłaty krajowego długu przez
państwa, więc liczba tego typu sytuacji może być wyższa. Poza
tym z umów z obligatariuszami można wykpić się również mniej
oczywistymi metodami, np. redukując ich kapitał, zawieszając
wypłaty, obniżając odsetki, zmuszając do zamienienia jednych
obligacji na inne czy wywołując dużą inflację. Tego również
nie ma w statystykach.
Na
przykład pomiędzy 1980 a 2001 Argentyna trzykrotnie odmówiła
odkupienia obligacji skarbowych, dwukrotnie zbiegały się oba długi
– krajowy i zagraniczny, raz był to tylko dług krajowy. Ostatnie
przypadki to nie tak odległe od nas geograficznie Rosja, Ukraina
oraz Grecja – każdy z tych krajów naruszył oryginalne zapisy
swoich obligacji skarbowych ze szkodą dla ich właścicieli.
Zresztą
nie trzeba szukać aż tak daleko. Do dzisiaj nieuregulowana
pozostaje kwestia przedwojennych obligacji polskiego skarbu państwa.
Pomiędzy ich emisją a dniem dzisiejdzym mieliśmy co prawda II
wojnę światową, 50 lat komunizmu oraz zmianę II Rzeczpospolitej
na III Rzeczpospolitą, ale tak czy inaczej jest to kolejny przykład,
że bezpieczeństwo obligacji skarbowych nie jest takie całkowite.
A więc
niedotrzymanie przez państwo umowy odkupienia obligacji skarbowych
jest możliwe. Teraz: czy jest prawdopodobne w stosunku do
dzisiejszych polskich obligacji skarbowych?
Czym
możemy kierować się oceniając wiarygodność Polski jako
dłużnika? Na pewno zdaniem agencji ratingowych, np. Fitch czy
Moody's, które od lat stosują wielostopniowy system oceniania
zdolności kredytowej kraju. Warto pamiętać, że to dynamiczna
wartość, a agencje ratingowe nie są nieomylne.
Na pewno
rynkową wyceną oprocentowania zagranicznych obligacji skarbowych.
Jeśli oprocentowanie spada, inwestorzy wyżej oceniają wiarygodność
i stabilność kraju. Mniej boją się, że państwo odmówi im
spłaty długów. W tej chwili oprocentowanie polskich obligacji jest
niższe nie tylko niż Grecji, ale także Portugalii, Hiszpanii czy
Włoch. Rynek ocenia, że w tej chwili jesteśmy względnie
wiarygodnym dłużnikiem, choć sporo nam jeszcze brakuje do poziomu
np. Niemiec.
Dla
przeciętnego inwestora podstawą decyzji powinna być jednak
zdroworozsądkowa ocena rzeczywistości gospodarczej, w której
żyjemy. Tylko co to znaczy zdroworozsądkowa ocena? Dla jednych kraj
stoi na skraju przepaści, dla innych nigdy nie było lepiej. Cóż,
warto wznieść się ponad własną sytuację ekonomiczną i spojrzeć
na sprawy z szerszej perspektywy, zacząć przyglądać się
wskaźnikom gospodarczym, czytać i słuchać o ekonomii nie tylko z
ust polityków i dziennikarzy.
Co warto
zapamiętać?
W
normalnych okolicznościach obligacje skarbowe to punkt odniesienia
dla innych rodzajów aktywów, jeśli chodzi o bezpieczeństwo. Są
praktycznie pozbawione ryzyka. Dzięki oparciu polskich
długoterminowych obligacji (czteroletnich i dziesięcioletnich) o
odczyt inflacji, nie jesteśmy również tak silnie narażeni na
skokowy wzrost tego wskaźnika w przyszłości.
Państwa
mogą jednak odmówić obywatelom oraz instytucjom spłaty swojego zadłużenia i
wielokrotnie to robiły. Jest kilka metod zrealizowania takiego posunięcia – niekoniecznie chodzi o nieoddanie 100% pieniędzy.
Prym wiodą w tej kategorii kraje mniej rozwinięte, ale warto mieć
z tyłu głowy takie scenariusz nawet w środku Unii Europejskiej, a
Grecja jest najlepszą ilustracją niecałkowitego bezpieczeństwa
obligacji skarbowych.
Ocena
ryzyka i sensu inwestowania w obligacje skarbowe jak zwykle należy
do nas.
Przeczytaj
też o obligacjach korporacyjnych, przejrzyj dostępne narzędzia finansowe lub zasugeruj temat następnego wpisu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
A co Ty sądzisz?