Stosunek
większości z nas do instytucji finansowych jest raczej chłodny.
Nie przepadamy za tym, że musimy im płacić za obracanie naszymi
pieniędzmi (np. w opłatach za prowadzenie konta). Nie ufamy doradcom, których prawdziwym priorytetem jest sprzedanie nam drogich usług i zainkasowanie prowizji. Nie rozumiemy astronomicznych
zarobków zarządzających bankami. Odchorowujemy praktycznie każdy
kredyt, do wzięcia którego zmuszają nas okoliczności. Czy musi
tak być?
Przeczytaj
o pięciu pomysłach na to, jak wygrać z bankami na ich własnym boisku i
nigdy więcej się nie frustrować przez instytucje finansowe.
1. Stwórz
sobie bank
Czy znasz
bank, którego oferta odpowiada ci w 100% - od konta osobistego przez
kartę kredytową po produkty oszczędnościowe oraz dodatkowe
funkcjonalności? Znam kilka, które zbliżają się do ideału, ale
wciąż im sporo brakuje. Jeden z nich ma bezpłatne konto, które pozwala nam nawet zarabiać, ale jego oferta oszczędnościowa i
kredytowa są zaledwie przeciętne. Inny oferuje bardzo funkcjonalne konto zintegrowane z unikalnymi funkcjami, ale ale i tu niewiele
zarobimy na naszych depozytach. I tak dalej.
Co możemy
z tym zrobić? Potraktować rynek bankowy jak szwedzki stół. Nie
jak przyjęcie, na którym możemy wybrać tylko jedno danie z menu,
ale jak szeroki szwedzki stół, gdzie możemy dowolnie komponować,
wybierać najbardziej pasujące nam przysmaki.
Co to
oznacza w praktyce? Przyjrzyjmy się przez chwilę swoim potrzebom.
Jakie są nasze cele w finansach? Z jakich usług często korzystamy?
Jakie usługi są dla nas w tej chwili nieważne? Na co i jak
wydajemy pieniądze? Na co i jak je oszczędzamy? Przecież lepiej
znając swoje ulubione smaki, łatwiej dobrać swoje potrawy na
szwedzkim stole.
Lepiej
znając swoje finanse, łatwiej nam dobrać instytucje finansowe,
które pomogą nam nimi zarządzać. Zawieranie i zrywanie umów jest
w tej chwili bardzo proste, więc bez problemu rozpoczniemy współpracę z dwoma czy trzema przydatnymi nam bankami.
Jak to
może wyglądać? Jako student przez długi czas używałem dużego
banku, które oferuje darmowe konto dla wszystkich poniżej 30 roku życia, jako wpłatomatu. Deponowanie gotówki w okienkach było
bezpłatne. Potem szybko wykonywałem przelew do znanego banku
internetowego, który miał wtedy wysoko oprocentowany rachunek oszczędnościowy, darmowe przelewy oraz innowacyjną platformę handlu funduszami inwestycyjnymi.
Teraz też
bez wahania biorę ze szwedzkiego stołu to, co mi potrzebne. Jest
jedna instytucja, która oferuje absolutnie bezpłatną kartę
kredytową z długim okresem grace period (darmowego kredytu) –
wielokrotnie ratowała mnie w przypadku problemów technicznych z
moją domyślną kartą płatniczą. Zawsze spłacam debet za jednym zamachem zanim bank zacznie naliczać odsetki. Nie korzystam z innych produktów
tej instytucji. W moim koncie firmowym w innym banku wynegocjowałem
cashback 2% na każdy zakup kartą, więc jest motywacja, żeby to
przez nią przechodziła zdecydowana większość wydatków. Jeszcze
inny bank ma od lat bardzo atrakcyjną ofertę lokat terminowych –
tylko z nich tam korzystam.
Nie jest
specjalnie trudno taki system zorganizować – wystarczy ustawić
nasze numery kont w innych bankach jako zaufane w bankowości internetowej
każdego z nich i tyle. Przepływ środków między rachunkami jest
prosty i szybki, a ja mam dostęp do moich ulubionych smaków na
szwedzkim stole.
Poza
oczywistymi korzyściami jest jeszcze jedna zaleta takiego podejścia.
Przewaga, jaką zyskujemy nad doradcami dzięki znajomości własnych
potrzeb finansowych oraz lepszej znajomości rynku. Muszą się
naprawdę napracować, żeby zrobić na nas jakiekolwiek wrażenie.
2. Opłaty?
Nie, dziękuję!
Za co
płacimy bankom? To zależy od banku – czasami absolutnie za nic przez
długie, długie lata, czasami kupę pieniędzy co miesiąc.
Dobrowolnie z tego łatwego zarobku banki na pewno nie zrezygnują. 2
złote tu, 50 groszy tam, złotówka jeszcze gdzieś i po dodaniu
tego urobku na wszystkich klientach bank może pochwalić się
solidnymi zyskami. I na zdrowie. Niech zarabia. Od tego jest.
Ale jeśli
mogą uciec opłatom, robię to. Bank zarabia na obracaniu moimi
depozytami, na transakcjach moją kartą płatniczą. Nie mam
wyrzutów sumienia, że wybieram te banki, które za podstawowe
funkcje nie pobierają żadnych opłat.
3. Raty
zero procent
Bank chce
zapłacić za moje zakupy w sklepie elektronicznym albo meblowym?
Proponuje prawdziwe raty zero procent na trzy lata? Wchodzę w to
choćbym miał wielokrotność ceny zakupu na rachunku oszczędnościowym. Szczególnie jeśli cena jest atrakcyjna w
stosunku do cen w innych sklepach, gdzie nie ma rat zero procent.
Po co od
razu wydawać kilka tysięcy złotych? Bank nie tylko odroczy mi
pierwszą ratę o miesiąc, ale rozłoży całość na wiele
miesięcy. Ja mogę przecież zarabiać przez ten czas na lokacie
albo dobrym rachunku oszczędnościowym. Ustawię do tego zlecenie
stałe na kilka dni przez comiesięcznym terminem spłaty, żeby
przypadkiem nigdy się nie spóźnić i mam spokojną głowę. Bank
płaci, ja korzystam z mojego zakupu i dodatkowo oszczędzam.
4. Tylko
najlepsze lokaty
Polacy
uwielbiają oszczędzać na lokatach bankowych i trudno się im
dziwić. To prosty i bezpieczny sposób na chronienie swoich pieniędzy przed inflacją oraz wypracowywanie niewielkiego realnego
zysku. Ale różnice między najsłabszymi a najlepszymi lokatami
potrafią wynosić 2-3%. To bardzo dużo, szczególnie przy dużych
kwotach oraz długoterminowym oszczędzaniu.
Jeśli
nasz pierwszy bank nie ma nam nic specjalnego do zaoferowania, warto
poszukać lepszego miejsca do zaparkowania swoich pieniędzy. Nie
chodzi o bieganie za każdym 0,1% czy miesięcznymi promocjami, ale
upatrzenie sobie kilku instytucji, które konsekwentnie dbają o
nasze depozyty to priorytet każdego oszczędzającego.
5. Kredyt?
Ewentualnie hipoteczny lub inwestycyjny
Pożyczanie
pieniędzy to niby normalna sprawa – zdarzają się sytuacje, kiedy
potrzebujemy środków na niespodziewane wydatki czy na większe
zakupy. Drogich kredytów konsumenckich warto jednak unikać ze
względu na koszty. Rozpędzają one przeciwko nam procent składany,
który powinien przecież działać na naszą korzyść.
Kredyt
może być niezbędny – dla wielu z nas nie ma innej możliwości
sfinansowania mieszkania czy domu. Warto wtedy twardo negocjować i
analizować decyzję na wszystkie strony. Kredyt może być korzystny
– jeśli chcemy zainwestować w biznes, pieniądze banku mogą nam
w tym pomóc. Warto wtedy pamiętać o innych źródłach
finansowania: własnych oszczędnościach, oszczędnościach rodziny,
funduszach unijnych czy profesjonalnych inwestorach. Rzadko jest tak,
że nie mamy żadnej alternatywy, choć czasami nie zdajemy sobie z
ich istnienia sprawy.
Witaj.
OdpowiedzUsuńDobre podejście !
Tak trzeba robić.
Z banksterami i tak się nie wygra bo nawet jak oni "zbankrutują" *(na przykład przez złe kredyty) to i tak zostaną znacjonalizowane czyli wyciągną kasę na przeżycie od wszystkich podatników ....
ale na swoje pensje zawsze będą miedz kasę ....
ALE troszkę można im uszczknąć ;))
Sam otwarłem już 7 konto i tak się z nimi bujam od jakiego czasu. ...
jak się coś gdzieś kończy to znowu coś innego zaczyna ....
W sumie na giełdzie padlina to jakaś żonglerka lokatami ;) została
N3e