sobota, 29 września 2012

Czy jest lepsza inwestycja niż własna firma?

Bill Gates, Mark Zuckerberg, Zygmunt Solorz pewnie odpowiedzieliby, że nie ma. A jednak o inwestowaniu przywykliśmy myśleć w kategoriach lokat bankowych, funduszy inwestycyjnych czy giełdy. Jeśli mamy nadwyżki finansowe, zawsze możemy je wprowadzić na rynek kapitałowy i kupić na przykład akcje spółek czy obligacje korporacyjne. Możemy to zrobić bezpośrednio za pomocą swojego rachunku inwestycyjnego, ale jeśli brakuje nam czasu czy umiejętności do naszej dyspozycji jest cała armia zarządzających cudzymi pieniędzmi – od funduszy inwestycyjnych po ubezpieczycieli oferujących polisy inwestycyjne.

A jak ma się do tradycyjnych metod inwestowania pieniędzy, dostępnych w każdym banku czy u pośrednika, inwestycja we własną firmę? Czy inwestowanie we własną działalność, we własne pomysły na biznes, może być dla nas korzystniejsze?

Inwestycje pośrednie - lokaty, fundusze, obligacje, akcje

inwestycja w firmę
Wielką zaletą inwestowania na giełdzie czy w fundusze inwestycyjne jest to, że oprócz podjęcia decyzji o kupnie i sprzedaży praktycznie nie wykonujemy pracy. Akcje czy jednostki uczestnictwa nabierają wartości (lub ją tracą) bez naszego udziału. Nie musimy fizycznie wykonać pracy, nie musimy być obecnym, żeby zarobić. Pod tym względem celne inwestycje kapitałowe biją na głowę cały znój związany z rozwijaniem i prowadzeniem własnej firmy.

Problem polega na tym, że dla większości z nas udana spekulacja na giełdzie czy rynku forex na skalę, która zapewni utrzymanie rodziny, domu, stylu życia to mit. Pozostaje długoterminowe oszczędzanie i inwestowanie ze średnim rocznym zyskiem na poziomie 5-10% przed podatkiem Belki i inflacją. Z tego powodu inwestowanie w fundusze, akcje czy obligacje korporacyjne staje się zdecydowanie mniej atrakcyjne jako stabilny wehikuł pomnażania majątku.

Warto również zastanowić się, co się dzieje z naszymi pieniędzmi, które leżą na lokatach bankowych czy w funduszach. Zbyt często myślimy o nich jedynie w kategoriach matematycznych stóp zwrotu, a przecież one bezpośrednio zasilają gospodarkę. Z naszego depozytu jakaś firma otrzyma pożyczkę na rozwój swojej działalności. Za pieniądze z naszej regularnej składki na plan systematycznego oszczędzania, jakaś firma będzie mogła wyemitować obligacje, które posłużą jej do sfinansowania jakiegoś projektu. Innymi słowy: ktoś za nasze pieniądze rozwija swoją firmę.

Mało tego – po drodze kilku pośredników dobrze żyje z tego transferu pieniędzy, również rozbudowując swoje biznesy. W przypadku takich ubezpieczeń z funduszem kapitałowym mamy cały łańcuch pośredników zanim nasze pieniądze zasilą gospodarkę – bank lub inny pośrednik musi zarobić na ich sprzedaży, ubezpieczyciel musi zarobić na organizacji produktu, fundusze inwestycyjne muszą zarobić na zarządzaniu i dopiero wtedy pieniądze trafiają np. do firmy emitującej obligacje.

Które kupi fundusz, którego jednostki możemy kupić na polisie inwestycyjnej, którą sprzedaje doradca finansowy i którą my kupimy.

O co mi chodzi? O dwie rzeczy.

1. inwestując na rynku kapitałowym finansujemy rozwój innych, kładziemy nasze pieniądze na stół, żeby inni robili z nich użytek,

2. wiele produktów finansowych to piętrowe konstrukcje, które oddalają nas od prawdziwego przeznaczenia naszych inwestycji; po drodze jest tylu chętnych do zarobku, że to musi się odbić na tym, jak szybko pracują.

Co z tego wynika? Może powinniśmy co najmniej część pieniędzy inwestować we własne pomysły biznesowe, jeśli je mamy? A nie tylko dawać innym wzrastać na naszych oszczędnościach. Chodzi tu zresztą nie tylko o wyższe zyski. Stawką jest też nasz własny rozwój – rozkręcając firmę, budując produkt czy wychodząc do klientów z jakąś usługą robimy dla siebie więcej niż wykonując kilka transakcji rocznie na koncie maklerskim.

Inwestycja we własny biznes = pewna emerytura?

Przedsiębiorcy, szczególnie ci prowadzący jednoosobową działalność na małą skalę, są jedną z grup społecznych najsilniej zagrożonych niską emeryturą w przyszłości. Dzisiaj ich małe interesy mogą zapewniać im komfortowe życie, ale jeśli nie troszczą się o swoje finanse i nie oszczędzają z myślą o przyszłości, mogą przeżyć twarde lądowanie. Tylko czy rzeczywiście powinni się o to martwić? Przecież mają własne firmy.

Z jednej strony można być optymistą. Jeśli ktoś jest przedsiębiorcą, wie, jak zatroszczyć się o swoje sprawy. Ma wszystkie cechy potrzebne do tego, żeby zabezpieczyć się finansowo. Często lepiej rozumie finanse niż ludzie na etatach, bo na co dzień musi obsługiwać przepływy pieniędzy w swojej firmie.

Z drugiej strony warto być ostrożnym. Wielu wolnych strzelców na samozatrudnieniu pracuje w ten sposób trochę z przymusu, a nie z przekonania – trudno określić ich jako prawdziwych przedsiębiorców. Nigdy nie rozwinęli firmy do takich rozmiarów, żeby jej marka czy inny majątek był coś wart, gdyby chcieli lub musieli ją sprzedać. Jeśli jeszcze nie udało im się zgromadzić żadnych oszczędności, są tak naprawdę w punkcie wyjścia.

Inwestować w swój biznes czy nie?

Pamiętam rozmowę wiele lat temu z kolegą, drobnym przedsiębiorcą, który nie mógł zrozumieć mojego zachwytu nad inwestycjami giełdowymi. Dla niego najlepszym i jedynym miejscem dla jego pieniędzy nie był bank, giełda czy fundusz inwestycyjny. Tym miejscem była jego rozkręcająca się firma z branży samochodowej. I firma, i on bardzo się od tego czasu rozwinęli.

Własny biznes to na pewno więcej pracy, to więcej odpowiedzialności i olbrzymie ryzyko, szczególnie jeśli osiągnie się duże rozmiary, zatrudnia ludzi, podejmuje skomplikowane zobowiązania. Jeśli ktoś czuje się na siłach, warto się tego wszystkiego podjąć. Tym bardziej, że nigdy nie było lepszego klimatu dla małej (i większej) przedsiębiorczości (internet, dotacje, projekty, dostęp do wiedzy, wolny rynek).

Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby inwestycję we własną firmę połączyć z dobrze dobranym, tradycyjnym portfelem oszczędnościowo-inwestycyjnym – od lokat bankowych poprzez plany systematycznego oszczędzania po akcje perspektywicznych spółek. Żeby oprócz prosperującego biznesu mieć też starą, dobrą poduszkę zapewniającą bezpieczeństwo finansowe.  

2 komentarze:

  1. "Pamiętam rozmowę wiele lat temu z kolegą, drobnym przedsiębiorcom"

    Powinno być "przedsiębiorcą".

    OdpowiedzUsuń
  2. To my ludzie kreujemy język, może za jakiś czas wersja autora będzie poprawna tego już nikt nie wie.

    OdpowiedzUsuń

A co Ty sądzisz?