Uwielbiamy
wymówki. Działają jak zaklęcia. Od najprostszych „nic mi się
nie chce”, po bezradne „a co ja na to poradzę”, używamy ich,
żeby łatwo wywinąć się od odpowiedzialności. I uzasadnić
niepowodzenie, często zanim czegoś tak naprawdę spróbujemy, zanim
włożymy wysiłek. Wymówki działają też w finansach osobistych.
Z
oszczędzaniem jest pod tym względem trochę jak ze zrzucaniem
nadwagi. Niby jest jasno określony cel – np. 20 tys. złotych na
koncie, 15 kilogramów mniej, ale droga do niego jest kręta.
Najważniejsza przeszkoda polega na tym, że celów związanym z
oszczędzaniem, szczególnie długoterminowym, np. na emeryturę, ale
również z odchudzaniem, nie da się osiągnąć natychmiast. To
proces. Zmiany muszą być stopniowe i konsekwentne. Całą operację
łatwo storpedować wymówkami.
Oto lista
sześciu najważniejszych wymówek, których namiętnie używamy,
żeby nie zacząć na poważnie oszczędzać:
1. Ja
jestem humanistą
Nie znam się liczeniu. Nigdy nie byłem dobry z matematyki. Mam
umysł humanisty. Nawet, gdyby przyjąć założenie, że świat
dzieli się na humanistów i umysły ścisłe, co jest moim zdaniem
kompletną nieprawdą, niby dlaczego jedna strona tego podziału
miałaby być zwolniona z zajmowania się swoimi pieniędzmi?
Do obsługiwania swoich oszczędności i inwestycji nie jest
konieczny doktorat z ekonomii ani nawet piątka z matematyki w szkole
średniej. Czwórka w zupełności wystarczy ;)
Ale tak poważnie – dobra kondycja naszych finansów zależy nie
tylko od naszych umiejętności poruszania się w świecie liczb. To
również kwestia psychologii, między innymi dyscypliny oraz
zdolności odraczania natychmiastowej przyjemności. Przyda się
również zdrowy rozsądek i krytyczne, analityczne myślenie.
Tylko tyle i aż tyle. Nie ma powodu, żeby tzw. humaniści czuli się
spaleni na starcie. Zresztą nawet matematyki, a do podstaw finansów
osobistych naprawdę niewiele jej trzeba, można się zawsze nauczyć.
2. Zacznę w przyszłym miesiącu
Tu warto wrócić do analogii ze zrzucaniem nadwagi. Albo wprowadzić
analogię z rzucaniem palenia. Początek jednego i drugiego potrafimy
odsuwać na później w nieskończoność. Przecież to może
poczekać. Przecież jutro też jest dzień. Jeśli nie zacznę w tym
miesiącu, zacznę w kolejnym.
To prawda – nigdy nie jest za późno, żeby zacząć oszczędzać (i inwestować). Ale skutki odkładania początku tego procesu są
dramatyczne. Jaki jest koszt zwlekania?
Przeprowadźmy eksperyment. Humanista zaczyna oszczędzać w wieku 25
lat. W pierwszym miesiącu znajduje dobre konto oszczędnościowe i
odkłada na nim 300zł, a potem przez 10 lat dopłaca co miesiąc
200zł. Umówmy się, że po odliczeniu inflacji i podatku Belki
zarabia średnio 2% rocznie na swoim portfelu oszczędności iinwestycji.
Jego rówieśnik, umysł ścisły, przez pierwsze pięć lat nie
oszczędza regularnie. Zaczyna w wieku 30 lat. Pozostałe parametry
zostają takie same. Jaka będzie różnica w wielkości ich kapitału
po 10 latach od rozpoczęcia oszczędzania przez humanistę? Prawie
14 tyś złotych. Umysł ścisły będzie miał sporo mniej niż
połowę oszczędności humanisty, a przewaga byłby dużo większa,
gdyby odsetki były na wyższym poziomie.
obliczenia na podstawie tego kalkulatora: http://www3.prudential.com/signature/calc-cost-of-waiting.html |
3. To i tak nie ma sensu
Lepiej wydać pieniądze teraz. Przecież moje oszczędności będzie zjadać inflacja i podatek Belki. Fundusze inwestycyjne i giełda są
ryzykowne, lokaty i konta oszczędnościowe ledwo pozwalają ochronić
kapitał. Jaki jest sens kumulowania pieniędzy?
Olbrzymi. Stawką jest nasze bezpieczeństwo finansowe, czyli
posiadanie wystarczającej poduszki płynnych środków, żeby znieść
bez dramatów życiowych trudne sytuacje typu strata pracy czy
niespodziewane wydatki. Stawką jest możliwość sfinansowania
swoich pomysłów (np. na biznes czy dalszą edukację) za pomocą
własnych środków, a nie kredytów. Stawką jest niezależność
finansowa polegająca na mniejszej zależności od sytuacji
gospodarczej czy stanu rynku pracy. To oszczędzanie i inwestowanie
jest wszystkiego początkiem, mimo że na starcie wygląda tak bardzo
nieinspirująco.
4. Ale ja nie mam na czym oszczędzać
Mam ważniejsze potrzeby. Mam bieżące wydatki. Skąd ja mam wziąć
oszczędności? Cóż, są tylko dwie możliwości:
a) zmniejszyć koszty
b) zwiększyć zarobki
A najpotężniejszy efekt przyniesie połączenie obu metod. Nikt nie
mówi, że jest to łatwe. Nikt nie mówi, że da się to osiągnąć
z dnia na dzień, ale w praktyce tylko to możemy zrobić, jeśli
chcemy zacząć oszczędzać. A w jaki sposób zmniejszymy koszty lub
zwiększymy zarobki, to już tylko nasza inwencja.
5. Przecież co miesiąc opłacam ZUS
Zabierają mi co miesiąc kupę kasy z pensji na ZUS i OFE, a ja
jeszcze mam dodatkowo oszczędzać na emeryturę? Rozbój w biały
dzień!
Nasze nastawienie do państwowej emerytury jest pełne sprzeczności.
Chcielibyśmy, żeby była jak najwyższa, ale nie chcemy na nią
zbyt dużo odkładać. Chcielibyśmy, żeby państwo oddało nam
sprawy finansowe, może nawet pozwoliło samemu oszczędzać na
emeryturę, ale gdy tylko popełniamy indywidualne błędy w ocenie naszych decyzji inwestycyjnych, żądamy, żeby państwo nas
chroniło.
Rola państwowej emerytury, z pierwszego i drugiego filaru, będzie
się zmniejszać, między innymi z powodu niekorzystnej demografii.
To oznacza niższą stopę zastąpienia. To oznacza z kolei, że
oszczędności w ZUS i OFE należy traktować jako części większej
całości. Przyszłe emerytury będą hybrydami złożonymi w dużej
części z naszych prywatnych oszczędności i majątków.
6. Za mało zarabiam
To na pewno najtrudniejsza wymówka do zdemaskowania. Dlatego że w
wielu przypadkach jest to po prostu prawda, a nie żadna wymówka.
Szczególnie w obecnej sytuacji gospodarczej, szczególnie jeśli
nasze koszty życia są wysokie (np. dlatego, że mamy dużą rodzinę
na utrzymaniu). Wtedy pozostaje przede wszystkim poszukiwanie
możliwości zwiększenia swoich zarobków.
Od pewnego poziomu, zdolność do oszczędzania nie jednak
uzależniona od tego, ile zarabiamy, ale ile i jak wydajemy. Od tego,
jaki styl życia chcemy sfinansować. Są przykłady ludzi zarabiających olbrzymie pieniądze, którzy nie potrafili utrzymać
nawet części tych zasobów przy sobie.
-------
Znacie jakieś inne wymówki, żeby nie oszczędzać, które można by dorzucić do listy? A może sami z niektórych korzystacie?
-------
Znacie jakieś inne wymówki, żeby nie oszczędzać, które można by dorzucić do listy? A może sami z niektórych korzystacie?
Jak to się stało, że popełniłeś wpis z którym zgadzam się w 100%? ;)
OdpowiedzUsuńMoże nieco więcej wpisów o psychologii odkładania na emeryturę? W końcu wszystko się zaczyna w naszych głowach.
Tak jakoś wyszło ;) Tak, będzie o więcej, przetwarzam informacje ;)
OdpowiedzUsuń14 tys. a nie tyś
OdpowiedzUsuńA poza tym - co sądzi Pani/Pan Anonimowy o tym artykule? ;)
Usuń