W moim portfelu inwestycyjnym prawie nie ma obligacji korporacyjnych.
Są obligacje skarbowe (w postaci IKE), ale prawie nie ma obligacji
przedsiębiorstw. Prawie nie ma, bo na swojej polisie inwestycyjnej Skandia z miesięczną składką 350zł jakiś 10% środków
przeznaczam na zakup funduszu inwestującego w obligacje firm. To
jednak marginalna sprawa.
Wkrótce się to zmieni. Przymierzałem się do zakupu obligacji bankowych emitowanych przez Getin Noble Bank, ale ze względu na
słabą znajomość tematu oraz stosunkowo wymagające warunki
(minimum 25tyś zł, 6 lat do wykupu) postanowiłem się wstrzymać
do kolejnej emisji i lepiej przygotować grunt.
W międzyczasie pojawiła się ciekawa oferta publiczna obligacji
firmy deweloperskiej Gant z Wrocławia (minimum 1tyś zł, 2 lata do
wykupu, stałe oprocentowanie 11%) i temat dodania obligacji
korporacyjnych do portfela musi wrócić.
Zanim zapadną decyzje i pójdą przelewy, warto przyjrzeć się
podstawom inwestowania w obligacje korporacyjne.
Co to są obligacje korporacyjne?
Obligacje korporacyjne to dłużne papiery wartościowe wystawiane
przez firmy podmiotom i osobom, które pożyczyły im pieniądze.
Innymi słowy, przedsiębiorstwo potrzebuje środków na rozwój
działalności i zamiast korzystać z usług banku, emituje
obligacje. Obejmując je, obligatariusze pożyczają firmie
pieniądze, a ta deklaruje się wykupić swoje obligacje w ustalonym
terminie (tzw. termin wykupu), a do tego wypłacić odsetki
(jednorazowo lub po każdym okresie odsetkowym).
Dla przedsiębiorstw jest to atrakcyjny sposób finansowania swojej
działalności, dla inwestorów to okazja do wyższego zarobku niż
np. na lokatach czy obligacjach skarbowych oraz do zróżnicowania
portfela.
Czy to coś nowego?
Obligacje firm to nie jest żadna nowość. Firmy od dawna emitują
dług, pozwalając inwestorom zarabiać na pożyczaniu im pieniędzy.
Do niedawna takie operacje odbywały się jednak prawie wyłącznie
na poziomie dużych funduszy oraz firm zarządzających majątkiem.
Inwestorzy indywidualni mogli uczestniczyć w nich tylko pośrednio,
np., poprzez zakup jednostek funduszy inwestycyjnych, chyba że
dysponowali setkami tysięcy złotych.
Co się zmieniło? Po pierwsze, na Giełdzie Papierów Wartościowych
w Warszawie powstał we wrześniu 2009r. detaliczny rynek wtórny
obligacji Catalyst. Usystematyzował i zintegrował on obrót
obligacjami korporacyjnymi (oraz komunalnymi) oraz umożliwił
swobodny handel papierami dłużnymi przedsiębiorstw. Dzisiaj każdy,
kto posiada rachunek inwestycyjny w biurze maklerskim, może kupić
nawet pojedynczą obligację, a potem ją sprzedać.
Po drugie, powstanie rynku Catalyst ożywiło samą instytucję
obligacji korporacyjnych. Firmy chętniej pożyczają pieniądze na
swoją działalność właśnie w ten sposób, a coraz więcej ofert
na rynku pierwotnym ma charakter publiczny. Oznacza to, że każdy –
nawet z ograniczonymi możliwościami finansowymi – może kupić
obligacje bezpośrednio od firm (a nie przez fundusze czy rynek
Catalyst), zanim wejdą one do giełdowego obrotu.
Ile można zarobić na obligacjach korporacyjnych?
Po pierwsze, możemy zarobić na oprocentowaniu naszych obligacji. Co
pewien czas, np. trzy, sześć lub dwanaście miesięcy, firma,
która wyemitowała obligacje, jest zobowiązana wypłacić nam
odsetki. Są one od samego początku określone – np. w zbliżającej
się emisji Gant daje 11% w skali roku i jest to oprocentowanie
stałe. Odsetki będą wypłacane proporcjonalnie co kwartał. Z
kolei obligacje bankowe grupy Getin Noble z sierpnia 2012r. miały
zmienne oprocentowanie – sześciomiesięczna stawka WIBOR plus
stała marża 3,55%. Odsetki wypłacane będą co pół roku.
Tak czy inaczej, wiemy dokładnie, jakie odsetki i jak zostaną nam
naliczone. Na koniec inwestycji otrzymamy zwrot kapitału i ostatnią
transzę odsetek.
Z reguły oprocentowanie obligacji korporacyjnych jest znacznie
wyższe niż oprocentowanie lokat czy obligacji skarbowych. Warto
jednak pamiętać, że ta hojność firm emitujących dług bierze
się z tego, że kupując obligacje ponosimy wyższe niż np. na lokatach ryzyko. Między innymi ryzyko niewypłacalności firmy.
Po drugie, na obligacjach korporacyjnych można zarabiać handlując
nimi na rynku wtórnym Catalyst. Nie jest to oczywiście konieczne i
można od początku nastawić się na trzymanie konkretnych papierów
do dnia wykupu – wtedy interesują nas tylko odsetki.
Obligacje korporacyjne dopuszczone do obrotu na Catalyst są
codziennie wyceniane i można nimi dowolnie handlować, sprzedawać
lub kupować. Zarabia się np. na różnicy pomiędzy ceną sprzedaży
i kupna, ale jest to trochę wyższa szkoła jazdy i dużo wyższe
ryzyko. Niezbędne jest dokładne rozeznanie terenu, zanim
zaangażujemy duże środki na rynku wtórnym obligacji
korporacyjnych.
Jedna z komplikacji na rynku wtórnym polega na tym, że kupując
obligacje w środku okresu odsetkowego, musimy sprzedającemu
zapłacić nie tylko cenę rynkową, ale również proporcjonalną
część odsetek. To na nas spadnie jednak obowiązek zapłacenia podatku Belki, gdy otrzymamy pełne odsetki na koniec okresu
odsetkowego. A przecież część z nich otrzymał wcześniej
sprzedający. On nie zapłaci nic, a my 19% od wszystkich odsetek,
również jego. Dlatego na Catalyst warto kupować obligacje na samym
początku ich okresu odsetkowego. Dzięki temu nie oddamy
sprzedającemu zbyt dużej części odsetek.
W kolejnych artykułach z tej serii przeczytaj o ty, jak kupić obligacje korporacyjne, w tym obligacje firmy Gant Development oraz czy obligacje korporacyjne są bezpieczne (piątek).
ja nie ryzykowałabym po aferze amber gold, czy lokato-polisach getin banku.
OdpowiedzUsuńRyzyko na pewno jest. To nie są lokaty bankowe, to nie są obligacje skarbowe. O tym trzeba pamiętać podpisując umowę. Z drugiej strony:
OdpowiedzUsuńa) co mają wspólnego obligacje korporacyjne z Amber Gold?
b) czy mogę prosić o źródło do jakiejś informacji o "lokato-polisach getin banku", żeby było jasne, o czym mówimy?
Wejdź na stronę , albo wpisz w przeglądarce hasło "wrobieni w getin"
OdpowiedzUsuńJestem najdalszy od bronienia bardzo niefajnych praktyk sprzedawców Grupy Getin, ale co ma strona wrobieni.org z obligacjami korporacyjnymi. Zgadzam się, że wiele źle skonfigurowanych produktów zostało sprzedane niewłaściwym ludziom w niewłaściwy sposób. Ale przecież obligacje korporacyjne to coś ZUPEŁNIE INNEGO. Mieszanie jednego z drugim tylko powiększy chaos. No chyba, że jest Pan/Pani w stanie opisać używając logicznych argumentów oraz więcej niż jednego zdania coś tam insynuującego jakie ma Pan/Pani zarzuty wobec OBLIGACJI KORPORACYJNYCH Getin i innych.
OdpowiedzUsuńTak się zastanawiam czy nie można by ocenić ryzyka niespłacalności obligacji korporacyjnych poprzez podzielenie wszystkich emisji obligacji spłaconych na wszystkie niespłacone i na podstawie tego policzyć procentowo jakie są szanse niespłacalności(chociażby w mniej więcej)? wiem że np na kokosie(kokos.pl) są takie statystyki i tam spłacalność jest wyliczona na 90%.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy, prosty w realizacji pomysł. Oczywiście odnosiłby się do całej klasy aktywów, a nie poszczególnych emisji, ale na pewno dawałby jakiś obraz sytuacji. Niewykluczone, że sam coś takiego obliczę. Pozdrawiam, proszę wracać!
UsuńWedług raportów które znalazłem(niżej podałem link) to "od 15 listopada 2011 roku do 15 listopada 2012 roku na Catalyst doszło do wykupu 36 serii obligacji". Cztery z nich stanowiły obligacje municypalne a pozostałe korporacyjne(znalazłem w tabeli). Mamy zatem wykupione 32 obligacje korporacyjne w terminie.Problemy ze spłatą w tym okresie miały Budostal-5, Anti(obecnie Green Eco Technology), Religa Development, Polsport Group, Fojud. Nie wiem czy to wszystkie spółki(w tym okresie) które miały problem ze spłatą ale wydaje mi się że tak.Jeśli tak to liczymy... wszystkich obligacji korporacyjnych(wykupionych w terminie lub nie wykupionych w terminie) mamy 37(32 wykupione + 5 niewykupionych na czas,Wymienione wyżej). Więc spłacalność(licząc w ten sposób) wynosi blisko 86,5%. A zatem w dużym przybliżeniu co siódma (dokładniej 7,41) obligacja korporacyjna nie jest spłacana na czas.Jak dla mnie zniechęcający wynik do tego typu inwestycji(nawet dywersyfikacja nie pomoże).
OdpowiedzUsuńalbo inaczej(drugi sposób): "Wartość wypłaconych świadczeń w dniu wykupu dla inwestorów wyniosła dokładnie 550.081.650 zł"."Problem niewykupionych obligacji dotyczy papierów za nieco ponad 19 mln zł". Od kwoty 550.081.650 zł odejmijmy obligacje municypalne(wartości są w tabelce) i mamy 523.165.188zł. Do tej kwoty dodać sume niewykupionych obligacji korporacyjnych(czyli ok. 19.000.000zł) i mamy 542.165.188zł. Więc 19.000.000zł niewykupionych obligacji korporacyjnych to ok. 3,51% wszystkich obligacji przedsiębiorstw(spłaconych i niespłaconych) w tym samym okresie co wyżej. Czyli spłacalność tą metodą wynosi ok. 96,5% więc znacznie lepiej niż sposobem co przedstawiłem wyżej.
dane do obliczeń znalazłem tu:
http://wiadomosci.stockwatch.pl/raport-splacalnosc-obligacji-na-catalyst-od-xi-2011-do-xi-2012-r,obligacje,45756
Jednak mogłem coś istotnego w tych obliczeniach pominąć(nie jest specem w takich obliczeniach) więc jak byś mógł sprawdzić i policzyć(a najlepiej dodać wpis) to byłbym niezmiernie wdzięczny(i pewnie nie tylko ja). W końcu temat dotyczy potencjalnych zysków z tego typu inwestycji. Można by też policzyć i oszacować szanse odzyskania pieniedzy(oraz ew. średnią wysokość kwoty odzyskanej) z przedsiębiorstw które upadły lub po prostu nie wykupiły obligacji na czas(na podstawie ich przypadku).Albo idąc dalej... można by policzyć spłacalność na podstawie ratingu, wielkości eminenta itp.
pozdrawiam
Super, dzięki za analizę. Jest to na pewno temat do szerszego zbadania. Rynek jest młody, dość płytki i niezbyt płynny - szczególnie mniej stabilne firmy miewają problemy z terminową spłatą zobowiązań lub upadają zanim dojdzie do dnia wykupu nominału. Tak wygląda życie gospodarcze. Akurat jestem właścicielem obligacji Ganta, który od kilku miesięcy nie płaci i walczy o życie jako firma. Inwestycja jest poważnie zagrożona. Obligacje były zabezpieczone. Jeśli sprawa przybierze niekorzystny obrót, na pewno będę się bliżej interesował tematem odzyskiwania pieniędzy od emitenta. Może przy tej okazji pokuszę się o więcej obliczeń. Temat wskakuje do kolejki. Pozdrawiam.
Usuń