„Kto nie ryzykuje, nie pije szampana” - to powiedzenie w pewnym
sensie odnosi się także do oszczędzania i inwestowania pieniędzy.
Jest bezpośrednia zależność między poziomem ryzyka a
możliwościami zysku. Innymi słowy, w świecie finansów jeśli nie
można na czymś stracić, najprawdopodobniej nie można też bardzo
dobrze zarobić. Jeszcze inaczej: za podjęcie ryzyka wypłacana jest
premia.
Czy wszystkie formy oszczędzania i inwestowania działają tak samo?
A może jest jakiś sposób na wysoki zysk bez ryzyka, którego banki
i inne tradycyjne instytucje finansowe po prostu nam nie pokazują?
Brak ryzyka = brak ponadprzeciętnych zysków?
Na początek trzeba ustalić, co to jest wysoki zysk. Nie ma przecież
jakiegoś sufitu - pieniądze mogą być pomnażane praktycznie w
nieskończoność. Inwestorzy pokroju Warrena Buffeta zaczynali z
sumami typu tysiąc dolarów i potrafili w przeciągu kilku lat
zamieniać je w imperia finansowe. Ich zyski, szczególnie w
pierwszej fazie rozwoju, mierzone są nawet nie w setkach, ale
tysiącach procent rocznie.
To poziom zupełnie niedostępny dla przeciętnych oszczędzających.
Jak wynika z badań firmy AnalizyOnline, ok. 50% oszczędności
Polaków to depozyty bankowe. Ich średnie oprocentowanie (dane NBP)
to na dzisiaj 3,9%. Najlepsze oferty lokat bez dodatkowych warunków
i ograniczeń sięgają 6,5% rocznie. 10-letnie obligacje skarbowe
oprocentowane są na 6% w pierwszym roku, a potem 2,5% ponad
inflację.
To nie są wysokie zyski. Co prawda najlepsze lokaty i obligacje skarbowe pozwalają zarobić ponad inflację, dzięki czemu realna
wartość naszych pieniędzy nie spadnie, ale przy tego typu
zarządzaniu pieniędzmi, nasze oszczędności powiększają się
głównie dzięki dopłacaniu do nich kolejnych kwot. A nie dzięki
oprocentowaniu.
Wysoki zysk to kwestia naszej percepcji. Sprawa względna. Dla
jednych wystarczy kilka procent ponad inflację, dla innych
dwukrotność oprocentowania najlepszych lokat bankowych, dla innych
jeszcze więcej.
Gołym okiem widać jednak, że najbezpieczniejsze sposoby lokowania pieniędzy (np. rachunki oszczędnościowe, lokaty, obligacje czy
fundusze pieniężne) są ograniczone sufitem. Ten górny pułap
bierze się z kilku elementów, między innymi konkurencji na rynku,
sytuacji gospodarczej, inflacji oraz wysokości stawki WIBOR
(oprocentowanie kredytów między bankami). Żaden bank czy inna
instytucja podlegająca Komisji Nadzoru Finansowego nie przebija tego
sufitu.
A więc jeśli nie chcemy wziąć na siebie ryzyka inwestycyjnego,
nie zobaczymy wyższych zysków. Nie stracimy, ale też dużo nie
zarobimy.
Piramida ryzyka
Ucieczka od niskiego oprocentowania lokat czy obligacji jest możliwa
na wiele sposobów. Bardzo popularne stały się ostatnio transakcje
wiązane – banki czy ubezpieczyciele proponują np. wyższe zyski
na lokatach, ale wymagają kupienia drogiego i ryzykownego ubezpieczenia z funduszem kapitałowym lub innego planu systematycznego oszczędzania. Mamy więc jakieś połączenie
bezpieczeństwa z wyższymi zyskami. Trzeba za to jednak zapłacić.
Inna metoda to lokaty strukturyzowane. Tu z kolei ryzyko zazwyczaj
polega nie na możliwości straty, ale możliwości braku zysku.
Jeśli nasza inwestycja nie spełni pewnych warunków, nic na niej
nie zarobimy. Na szczęście, nic też nie stracimy (poza utratą
wartości pieniądza na skutek inflacji). Ewentualne zyski są
odrobinę wyższe niż na zwykłych lokatach.
Jeśli to wciąż za mało, musimy przejść do inwestowania z
możliwością nominalnej straty. Czyli, że inwestując 100zł,
musimy liczyć się z tym, że zakończymy ją wyciągając 90zł.
Albo 50zł. Albo 10zł. Z drugiej strony potencjał zysków jest
bardzo wysoki, czasami wręcz nieograniczony. Co ważne, te formy
lokowania pieniędzy wiążą się też zawsze z opłatami (w
przeciwieństwie do lokat bankowych, rachunków oszczędnościowych
czy obligacji skarbowych)
ryzyko przy najpopularniejszych sposobach oszczędzania i inwestowania; im wyżej, tym większe |
Oferty spoza tradycyjnego systemu
Wszyscy twierdzą, że nie da się osiągnąć wysokiego zysku bez
ryzyka, a jednak kilkanaście firm w Polsce (np. Amber Gold czy
FinRoyal) oferuje produkty finansowe o gwarantowanej stopie zwrotu na
ponadprzeciętnym poziomie. Amber Gold proponuje np. lokatę w złoto
na 3 lata oprocentowaną na 16,5% w stosunku rocznym. Na rynku
pojawiły się także tzw. kontrakty rentierskie. Mało znany Mizar Profit
oferuje 16,6% w skali roku dla chętnych na taką lokatę kapitału?
Jak to możliwe?
Trudno powiedzieć. Praktycznie wszystkie takie instytucje działają
poza oficjalnym systemem kontroli i nadzoru. Nie spełniają wymogów
Komisji Nadzoru Finansowego (tutaj lista ostrzegawcza) oraz nie
publikują szczegółowych sprawozdań ze swojej działalności.
Używają też własnych ubezpieczeń, a nie Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, żeby chronić pieniądze klientów.
Co z tego wynika? Przede wszystkim to, że trudno ocenić prawdziwe
ryzyko inwestowania za pomocą ich metod. O ile znamy fundusze
inwestycyjne czy akcje, bo tu wszystko jest jawne i od lat
uregulowane, o tyle metody tych instytucji finansowych są owiane
tajemnicą. Wiele z nich inwestuje w metale szlachetne lub
przedsiębiorstwa we wczesnej fazie rozwoju.
Ten brak informacji oraz akceptacji ważnych instytucji kontrolnych to
ryzyko samo w sobie. Inne niż ryzyko inwestycyjne, ale nie mniej
poważne. Niewykluczone, że mamy do czynienia z nowym, skutecznym
mechanizmem pomnażania pieniędzy. Niewykluczone, że mamy do
czynienia z piramidą finansową lub czymś podobnym. Wybór jak
zwykle zależy od naszej własnej oceny.
Zrezygnowałbym z podawania Amber Gold jako przykładu :)
OdpowiedzUsuńDlaczego?
Usuń