W serii
oszczędzanie na emeryturę było już o bezpiecznym lokowaniu pieniędzy, inwestowaniu w fundusze oraz giełdzie papierów wartościowych. Z tych trzech wątków można złożyć bardzo
ciekawy i zróżnicowany portfel finansowy, który połączy
bezpieczeństwo z szansą na ponadprzeciętne zyski. Znajdą się
jednak tacy, dla których to wciąż zbyt mało. Szukają kolejnych
okazji do zarobku, kolejnych klas aktywów, które będą na nich
pracować. Na szczęście nie brakuje dla nich niszowych propozycji,
które często noszą zbiorczą nazwę inwestycje alternatywne. Co to
takiego i czy warto się nimi zainteresować w kontekście
oszczędzania na emeryturę?
Co to są
inwestycje alternatywne? Jak podaje Investopedia, to inwestycje poza
obrębem trzech tradycyjnych aktywów – akcji, obligacji oraz
gotówki. W praktyce oznacza to np. nieruchomości, rzadkie towary i
surowce (złoto, srebro, diamenty), dzieła sztuki, wino i inne
szlachetne trunki, a także bardziej zaawansowane instrumenty
finansowe typu kontrakty terminowe. Dominującą pozycją w kategorii
inwestycje alternatywne są jednak rzadkie dobra materialne i wygląda
na to, że jest to bardzo dynamicznie rozwijający się rynek w
Polsce i na świecie. Kto kilka lat temu rozmawiałby o lokacie w
wino czy whiskey? A teraz mamy na rynku kilku poważnych graczy
oferujących całą gamę inwestycji alternatywnych, które w
bardziej zamożnych kręgach stały się tematem wręcz modnym.
No właśnie
– inwestycje alternatywne to raczej rozwiązania dla zamożniejszych
klientów. Minimalne kwoty wejścia w taki interes to najczęściej
dziesiątki tysięcy złotych (np. inwestycja w ziemię z Wealth
Solutions zaczyna się od 100tyś.), a do tego zazwyczaj dochodzą
inne koszty związane z dość skomplikowanymi mechanizmami całej
operacji.
Choć
niekoniecznie musi tak być – możemy przecież kupić nawet drobne
ilości złota (wystarczy ok. 200zł na 1-gramową sztabkę) czy
srebra inwestycyjnego (1 uncja w monecie za ok. 150zł) choćby w
Mennicy Wrocławskiej. Możemy też wyszperać zabytkowe meble, które
nabiorą wartości. Albo wziąć udział w aukcji dzieł sztuki
młodych artystów w domu aukcyjnym DESA Unicum lub PolSwissArt –
prace młodych artystów potrafią pójść nawet za ok. 1000zł.
Tylko nie oszukujmy się – bez minimum wiedzy, możemy liczyć
wyłącznie na łut szczęścia. Czy mamy kompetencje, żeby ocenić
obecną i potencjalną przyszłość wartość takich inwestycji?
Wiele inwestycji alternatywnych to płytkie, mało płynne rynki
zdominowane przez specjalistów, więc oprócz upatrzenia możliwości
kupienia rzadkich dóbr musimy się dobrze zastanowić, czy ktoś je
potem od nas drożej odkupi. Wiara, że jakieś aktywa z czasem tylko
drożeją, bywa złudna. Ostatni światowy kryzys w dużej mierze
wziął się z takiego właśnie magicznego podejścia do rynku
nieruchomości.
Jeśli
koniecznie chcemy spróbować swoich sił w inwestycjach
alternatywnych, ale brakuje nam wiedzy, żeby poruszać się po
jakimś atrakcyjnym rynku, można wybrać pośrednie metody. Za
mniejsze pieniądze możemy wykupić jednostki funduszy
inwestycyjnych lokujących w alternatywne aktywa lub spółki z nimi
związane. W wina inwestuje na przykład fundusz Ipomena Fine Wine
(strata 8% od początku istnienia w 2008r.). Możemy także kupić
akcje spółek z interesujących nas branż. Na przykład - uważasz,
że rynek sztuki ma wielki potencjał rozwoju? Rozważ inwestycję w
Dom Aukcyjny Abbey House (DAAH) notowany na rynku NewConnect (na
plusie od dnia debiutu).
Dla
bardziej zamożnych otworem stoją atrakcyjne (przynajmniej w
materiałach promocyjnych) inwestycje w wino, whiskey, ziemię czy
inne rzadkie zasoby organizowane przez firmy typu Wealth Solutions
czy Lion's House.
-----
Inwestycje
alternatywne to raczkujący rynek, słabo poznany w praktyce. W
związku z tym dość trudno ocenić ryzyko związane z tą formą
lokowania kapitału – dla mnie spory minus. Po stronie gwarancji
doradcy lubią powtarzać, że nawet w przypadku niepowodzenia w
najgorszym wypadku zostaniemy z beczkami wina czy kawałkiem ziemi
zamiast gotówki, ale dla inwestora liczącego na czysty zarobek to
przeciętne pocieszenie. Dwie inne wady, które na tym etapie
zniechęcają mnie do dodania czegoś alternatywnego do swojego
portfela, to wysokie progi wejścia oraz specjalistyczny charakter
wielu inwestycji (np. sztuka czy przekształcanie ziemi z rolnej na
inwestycyjną).
Nie mówię
nie. Jestem zainteresowany. Będę obserwował i czytał. Będę
rozmawiał z doradcami, ale na razie inwestycje alternatywne nie
znajdą się w moim portfelu z napisem oszczędzanie na emeryturę.
Właśnie otrzymałam darmowego ebooka - wszystko w pigułce, bardzo przydatna rzecz, jeśli chce się zorientować w podstawowych informacjach. Fajnie też, że określiłeś ryzyko :)
OdpowiedzUsuńNapisać chciałam o inwestycji w złoto i srebro (także w kamienie szlachetne). Warto powiedzieć, że to nie tylko zarobek (kupujemy taniej, sprzedajemy drożej), ale też zabezpieczenie przed inflacją. Bo jeśli powtórzy się scenariusz i z miesiąca na miesiąc chleb będzie kosztował o x-dziesiąt złotych więcej, to żadne lokaty czy obligacje nic nie pomogą. Złoto, pomimo wahań w cenie, ma swoją określoną wartość i nawet jeśli nie sprzedamy je za złotówki (bo będą bardzo szybko spadać), wymienimy je na zagraniczne, w danym momencie stabilne waluty, dzięki czemu nie stracimy aż tyle. To doskonałe zabezpieczenie na "czarną godzinę", jeśli nasz fundusz awaryjny jest już wystarczająco spory.
Myślę też, że warto kupować mniejsze gramatury, bo w razie nagłej konieczności sprzedamy tylko kilka sztabek, a nie jedną, zatem ewentualna strata zostanie ograniczona.
Dzięki za komentarz! Teoria wartości złota jest mi znana, ale osobiście nie jestem zainteresowany inwestycjami w fizyczne złoto. Chociaż zaraz, zaraz - w tym roku zainwestowałem w złoty pierścionek małżeński. Tą inwestycję akurat mogę z czystym sumieniem polecić ;) Skupuję też powoli jednostki BlackRock World Gold Fund przez swoją polisę, bo są bardzo atrakcyjnie wyceniane w tej chwili - ale bardzo powoli, to tylko część portfela.
UsuńZłoty pierścionek, gratuluję :)
UsuńDobrze jest zróżnicować portfel. W tej chwili głupotę bym zrobiła, gdybym kupiła fizyczne złoto, ale w przyszłości zamierzam chociaż kilka sztabek. A Ty czemu jesteś na "nie"?
Nie jestem na "nie". Po prostu nie rozumiem tego rynku - wiem, gdzie można kupić złoto, ale nie wiem, gdzie i jak można je sprzedać. Poza tym przy jakimś katastroficznym scenariuszu, jestem pewien, że żadne aktywa finansowe nas nie uratują. No i najwazniejsze - mój pierścionek małżeński załatwia moją domyślną alokację w tą klasę aktywów ;)
UsuńNo chyba że tak :) Najważniejsze to trzymać się swojego planu. Zawsze można go rozszerzyć o diamentowe kolczyki czy coś :D
UsuńO - dokładnie tym tropem idę, jeśli chodzi o metale szlachetne. Zresztą, jak do mojego pierścionka dodam żony oraz jej pierścionek zaręczynowy, wychodzi, że moja alokacja z złoto i diamenty jest przeważona ;)
UsuńNo i kolejna teoria ekonomiczna legła w gruzach a dokładnie teoria wartości złota. Złoto w tej chwili jest wyceniane po cenie z końca 2009r. no i współczuje tym osobą które je kupowały w 2012 roku, nawet bardziej niż frankowiczą, bo oczywiście jest teoria wartości złota, no a każdy wie, że drogiej waluty się nie kupuje a taniej nie sprzedaje. Fizyczne złoto jak i inny surowiec to dla mnie porażka, dobre to to było jak ludzie nie wiedzieli co to jest komputer i internet. No a to co robi mennica wrocławska to to jest przesada, sprzedają złoto jako pewny zysk. No a prawda jest taka jak z nowym samochodem, jak wyjedziesz z salonu już jesteś w plecy. Tak samo jest u nich, nawet jak byś chciał sprzedać złoto które wczoraj u niech kupiłeś, to i tak nie ma szans aby dostać tą samą cenę! Policzą Tobie jako używkę dodatkowo dochodzi jeszcze split między kupnem a sprzedażom. Nie mówiąc już o przechowywaniu złota, za to sobie też policzą.
OdpowiedzUsuń