Ostatnio jednak, po miesiącach zastanawiania się nad tym krokiem, zdecydowałem się przenieść swoje bieżące finanse do IdeaBanku, nowego banku Leszka Czarneckiego skupionego na obsłudze małego biznesu.
Jak to się stało?
Nie ma się co oszukiwać – wybór banku, w którym mamy swój podstawowy rachunek, karty płatnicze i dostęp internetowy, jest ważny. Od tego zależy, ile stracimy na regularnych opłatach za prowadzenie konta, przelewach czy wypłatach z bankomatów oraz ile zarobimy na oprocentowaniu na koncie oszczędnościowym czy na lokatach.
Różnice na rynku są olbrzymie i aż dziw bierze, że są klienci, którzy bez mrugnięcia okiem godzą się na koszty rzędu kilkuset złotych rocznie za usługi, które mogą mieć gdzie indziej za darmo.
Ale wróćmy do moich przenosin do Leszka Czarneckiego. A nawet wcześniej.
1. BZWBKBZWBK to był naturalny wybór w latach 90. dla kogoś pochodzącego z małego miasta w południowo-zachodniej Polsce. Byli lepsi i nowocześniejsi w stosunku do PKO i Pekao, a ciekawsza konkurencja dopiero się kształtowała.
Niestety BZWBK nigdy nie był tani i zostało mu to do dzisiaj. Od kont bieżących po plany inwestycyjne, zawsze potrafili znaleźć sposób na opłaty - jeśli nie za konto to za przelewy, jeśli nie za pierwszy to za szósty i kolejne.
Ale to chyba nie te drobne koszty zniechęciły mnie do tego banku. Były to wizyty w oddziałach – długie, powolne i jakoś oddalające mnie od własnych pieniędzy. O ile jeszcze uczelnia wypłacała mi stypendia na konto w BZWBK, gdy tylko zacząłem regularnie pracować, uciekłem do mBanku.
2. mBankCo ciekawe, w czasie, kiedy do nich przechodziłem, pobierali opłatę 50 groszy za przelew. To nie był bank za 0 złotych. Potem przez kilka lat był, a teraz kasuje za nieużywaną kartę płatniczą.
W każdym razie, mnie ujęli tym, że nie musiałem już chodzić do oddziałów, bo ich system tansakcyjny oraz sieć wpłatomatów w zupełności mi wystarczała. Do tego dochodziły genialne na owe czasy innowacje.
Na przykład Supermarket Funduszy Inwestycyjnych, pierwsza w Polsce platforma do inwestowania w fundusze oraz analizowania ich wyników. Udało mi się załapać na końcówkę ostatniej wielkiej hossy oraz, co było dużo mniej przyjemne, początek jeszcze większej bessy.
Albo konto oszczędnościowe eMax Plus, w tamtym czasie absolutny lider na rynku. Oferowali tak atrakcyjne oprocentowanie, że nie przeszkadzało mi nawet to, że tylko jeden wychodzący przelew był bezpłatny. Od lat nie mam w mBanku żadnych oszczędności.
Dodajmy do tego bardzo funkcjonalne karty płatnicze czy rachunek maklerski eMarker. Naprawdę trudno było się oprzeć ich ofercie.
Kilka dni temu zastrzegłem kartę płatniczą, wyrejestrowałem konto mBank z urzędów, a rachunki za swoje usługi zacząłem wypisywać z nowym numerem. Zostało mi trochę akcji w eMaklerze, najchętniej przeniósłbym je do BOŚ, tylko że to nie takie łatwe.
Co zniechęciło mnie do mBanku? Bądźmy poważni, na pewno nie 2zł za nieużywaną kartę. Zadziałał regres w ofercie, brak innowacji, spam w panelu internetowym oraz nieudolne próby sprzedania mi niepotrzebnych produktów przez call center. Ile razy można tłumaczyć sprzedawcy, że nie potrzebuję kredytu, pakietu medycznego ani ubezpieczenia?
Po drodze były jeszcze Eurobank oraz Alior, ale nigdy nie przekonali mnie do siebie na tyle, żeby zostali moim domyślnym bankiem.
3. IdeaBankZaczęło się od dobrze oprocentowanych lokat w Getin oraz OpenOnline. Dobre wrażenie zrobiły na mnie też wizyty u doradców OpenFinance. Potem zadzwonili z najlepszą ofertą karty kredytowej, jaką w życiu słyszałem i mimo że nie była mi do szczęścia potrzebna, zacząłem jej używać. Nigdy nie zapłaciłem grosza odsetek czy opłat, bo zawsze spłacałem wszystko o czasie. Typowy darmowy kredyt.
Ostatnio odpaliłem konto firmowe i osobiste w IdeaBank w połączeniu z produktem oszczędnościowym. Po raz kolejny – zaproponowali bezapelacyjnie najciekawsze warunki dla kogoś w mojej sytuacji. Darmowe przelewy, darmowe wypłaty z wszystkich bankomatów, kartę PayPass, cashback 2% od transakcji kartą przez 5 lat. To poważne zachęty, żeby przepuścić moje bieżące wydatki przez nich.
Ale w tym wszystkim najważniejsze jest coś innego – cała stajnia Leszka Czarneckiego bacznie przygląda się naszym potrzebom, a później po prostu je zaspakaja. Nie mam wrażenia, że wciska mi drogi produkt, którego nie potrzebuję. Wręcz przeciwnie – oferuje oryginalne rozwiązania na niezłych warunkach. Tak było na przykład z lokatami jednodniowymi zakładanymi z domu.
Może to naiwność, ale to, że grupa Leszka Czarneckiego to prywatny polski kapitał i polska myśl (BZWBK – hiszpański, mBank – niemiecki, Eurobank – francuski, Alior – włoski), jest dla mnie dodatkowym atutem. A w czasie, gdy zagraniczne spółki matki przechodzą poważne problemy na swoich podwórkach, ich polskie oddziały wydają się sparaliżowane, nieinnowacyjne i skupione na łupieniu klientów tępymi produktami.
Cała stajnia Czarneckiego oferuje rózne produkty, że tak określę dostosowane do wskaźnika inteliencji finansowych wszystkich grup Polaków.
OdpowiedzUsuńSą drogie kredyty jak i dobre konta i lokaty a wszystko okraszone na ogół profesjonalną kampanią reklamową.
Witam na moim blogu, dzięki za dodanie do Facebooka. Zgadzam się z tym, co napisałeś. Getin jest takim powszechnym bankiem dla ludzi w średnim wieku, Noble to typowy private banking, OpenFinance to macherzy, którzy obsłużą cię z każdej strony, TaxCare i IdeaBank to ciekawa propozycja dla przedsiębiorców. Na mnie dodatkowo podziałała ich obecność w internecie - jako dziecku Google, nie umknęło mojej uwadze, jak ostro eksploatują reklamę kontekstową czy banery.
OdpowiedzUsuńŻadna mi rewelacja. Owszem "klony Czarneckiego" mają oferty, które są dobre, lecz są to raptem rodzynki w cieście naszpikowanym licznymi niespodziankami. Trzeba uważać, by nie stracić zęby, łasząc się na takie ciastko. Szkoda, że naród w większości leci na "profesjonalną kampanią reklamową". Ale to już zmartwienie tych, którzy rzucają się w ten wir na całego. NIGDY nie powierzyłbym instytucjom L.Cz. całej swojej kasy. Owszem, pewna jej część pracuje tam na maksymalnie dogodnych warunkach (np. lokata z kuponem na 6,83% w IdeaBanku, bądź lokaty startowe (ongiś GetinOnLine i IdeaBank) dawali po 10%). Lecz teraz nie mają żadnej powalającej oferty.
OdpowiedzUsuńKolejna sprawa - z tym 2% casheback'iem w Ideabanku - nie jest tak różowo.
OdpowiedzUsuńRadzę poczytać u Samcika:
http://samcik.blox.pl/2011/03/Bank-daje-nam-kase-na-emeryture-ale-przy-okazji.html
Dzięki za komentarz - Samcik nie uwzględnia w swojej analizie tego, że składkę do Skandii przedsiębiorca może sobie odpisać od podstawy opodatkowania (bo widoczna jest jako opłata za konto). To niezaprzeczalny zysk podatkowy w wysokości 19% naszej składki. Plus cashback, plus jednorazowo wyższa lokata - moim zdaniem nieźle.
UsuńRadzę podliczyć opłaty za zarządzanie (i pokrewne) i zrobić bilans. Wówczas się zobraczy, kto tak naprawdę "nieźle" na tym wyszedł.
UsuńWspomniano także, że cashback, jak również lokata - mają o wiele mniejszy horyzont inwestycyjny, zaś koszty manipulacyjne inwestowanymi środkami są pobierane w perspektywie lat 10. Zatem wszystkie przyznane bonusy prędzej czy później z nawiązką wrócą do banku. :)
[i]ale nie zmieniałem banków jak rękawiczek[/i]
OdpowiedzUsuń1. BZWBK
2. mBank
2.5 Eurobank oraz Alior
3. IdeaBank
chyba powinien Pan umieścić ten cytat w jakiś cudzysłów
a na poważnie to zniechęciło mnie do tego blogu pisanie peanów na temat produktów ze stajni czarneckiego które jak tylko się odwrócisz zmieniają warunki i z początkowej przynęty potrafią stać się kula u nogi lub pułapką
szkoda czasu na ciągłą analizę czy czegoś nie zmienili i plusy dodatnie nie zamieniły się w plusy ujemne
Aj tam od razu peany. Przyznaję się bez bicia do pewnej fascynacji Leszkiem jako przedsiębiorcą, ale porzucę jego bank, gdy tylko moje pieniądze będą zagrożone, ktoś zaproponuje coś konsekwentnie lepszego lub Leszek zmieni niespodziewanie warunki. Na razie nic z tych rzeczy mi się nie przydarzyło.
UsuńCo do zmieniania banków jak rękawiczek - przeniesienie bieżących finansów do trzeciego banku w ciągu 15 lat to chyba jednak nie oznaka jakiejś strasznej niewierności. Zresztą, o ile mi wiadomo, jako klient banku nie jestem zobowiązany do monogamii.
Tak czy inaczej, taka jest moja droga w finansach osobistych i ocena obecnj sytuacji, jeśli to kogokolwiek obchodzi. Do korzystania z usług Leszka nie zachęcam ani nie zniechęcam - każdy niech robic, jak uważa za stosowne, a przede wszystkim wybiera rozwiązania odpowiednie dla swoich potrzeb i oczekiwań.