Nikt nie lubi zmian, ale każdy wie, że są one konieczne. Zmiany w systemach emerytalnych są podwójnie uciążliwe, bo z zasady powinny one być stabilne, przejrzyste i przewidywalne. Przecież ich zadaniem jest zapewnienie nam spokojnej starości. Tymczasem po raz drugi w przeciągu kilkunastu lat rząd porywa się na głębokie reformy.
Pół żartem, pół serio, uważam, że najważniejszym zyskiem z obu tych prób będzie wzmocnienie w ludziach świadomości, że nie warto w kwestii zabezpieczenia się na przyszłość polegać na państwowym systemie. A takie przekonanie może mieć dla naszej przyszłej emerytury kolosalne znaczenie. Dlaczego?
Niewykluczone, że zbyt mocno przyzwyczailiśmy się do opieki państwa i polityków nad sprawami, za które warto brać bezpośrednią odpowiedzialność. Jasne, że byłoby cudownie żyć w kraju, który gwarantuje hojne i sprawiedliwe wypłaty po latach ciężkiej pracy, a na dodatek informuje i obsługuje przyszłych i obecnych emerytów na wysokim poziomie. Nie żyjemy w tym kraju.
Dzięki zamieszaniu związanemy z reformami emerytalnymi mamy na to namacalne dowody. Sprawa nie jest zamieciona pod dywan. Ekonomiści mówią jasno i wyraźnie, że będzie cieżko. Kalkulatory emerytalnie uparcie nie chcą pokazać emerytury na poziomie Niemiec czy Skandynawii. Sami politycy potrafią przyznać, że najbardziej liczą na dzieci i samych siebie.
My też powinniśmy liczyć na samych siebie. Edukować się, oszczędzać i inwestować na własną rękę, porządkować swoje finanse. I jestem pewien, że w coraz bardziej dobitnej formie ta refleksja do nas dociera w kontekście przyszłej emerytury. W dużej mierze właśnie dlatego, że reformy są tak powolne, niekonsekwentne i niesprawiedliwe.
Najważniejsze pytanie brzmi teraz, co zrobimy z tą refleksją. Czy największym wygranym będą banki i towarzystwa ubezpieczeniowe, które stworzą i sprzedadzą programy regularnego oszczędzania i inwestowania, często kosztowne i nienajlepiej dopasowane do potrzeb klientów? Czy najwięcej zyskamy my poprzez wzięcie odpowiedzialności za naszą przyszłą emeryturę we własne ręce - uporządkowanie swoich finansów osobistych, przyjrzenie się swoim prawdziwym możliwościom i potrzebom, uzupełnienie braków w wiedzy?
Jako optmista stawiam na to, że po reformach zostanie nam nie tylko przymus pracowania do 67 roku życia, ale też trochę większa chęć wzięcia częściowej odpowiedzialności za swoją finansową przyszłość.
Przeczytaj, jak wiele jest różnych sposobów oszczędzania na emeryturę i przejrzyj najważniejsze narzędzia finansowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
A co Ty sądzisz?