Z jednej strony nie ma się czemu dziwić - jest produkt, jest cena. Z drugiej jednak warto się zastanowić, czy nie płacimy bankowi czy ubezpieczycielowi za coś, co za darmo lub przy zdecydowanie mniejszych kosztach moglibyśmy zorganizować sobie sami. Jakie opłaty najbardziej uderzają nas po kieszeni?
Będę się posiłkował listą opłat w jednym z produktów inwestycyjnych połączonych z planem regularnego oszczędzania. Chodzi o popularne ubezpieczenia z funduszem kapitałowym, np. Skandia, Aegon czy Generali.
1. opłata administracyjnaCo miesiąc ze składki klienta firmy ubezpieczeniowe odprowadzają z tytułu opłaty administracyjnej stałą kwotę, zwyke w okolicach 10PLN. Czy to dużo? Niby nie, ale jeśli odkładamy 100PLN w takim programie, na samym starcie mamy 10% straty kapitału na jednej opłacie. Rozwiązaniem jest wpłacanie większej kwoty, żeby zbić ten procent do bardziej akceptowalnych poziomów. Czyli takich, przy których mamy realną szansę odrobić straty podejmując dobre decyzje inwestycyjne w długim terminie.
2. opłata za zarządzanie programemObliczana jako procent od wartości portfela i rózna dla róznych funduszy lub strategii inwestycyjnych. Zazwyczaj naliczana co miesiąc i odpisywana od jednostek uczestnictwa. Jest to kolejne 2-4% rocznie obciążenia egzekwowanego przez organizatora programu bez względu na wszystko. Bessa, hossa, zyski, straty, opłata za zarządzanie się należy. Dla oszczędzającego w ten sposób na emeryturę oznacza to kolejną wyrwę w kapitale. Co ważne, procent się nie zmienia, ale wraz z naszymi składkami oraz ewentualnymi zyskami, kwota w złotówkach rośnie.
3. opłata wstępnaNiektóre programy ustalają dodatkową opłatę na powitanie uczestników. Jej wartość jest na tyle niska, że klienci nie przywiązują do niej wagi.
4. opłata za ryzykoKolejne groszowe sprawy, wyjaśnione na tyle zawile, żeby najbardziej odpowiednią reakcją uczestnika było machnięcie na nie ręką.
5. opłata operacyjnaW przypadku nie zawracania głowy organizatorom programu, uda się nam jej uniknąć, ale jeśli tylko będą nam potrzebne jakieś niestandardowe (czyli praktycznie wszystkie) dokumenty, musimy się liczyć z tym, że dopadnie nas opłata operacyjna.
6. opłata za zarządzanie funduszamiUkryta w cenie jednostek, których uczestnictwo kupujemy przystępując do programu, ale nie mniej dotkliwa. Odliczana jest co miesiąc od naszego konta, w skali roku wynosi ok. 3-5% wartości portfela w zależności od tego, jaki fundusz wybierzemy.
7. utrata części kapitału na skutek wyjścia z programuTrudno uznać to za opłatę, ale w gruncie rzeczy kary za przerwanie programu regularnego oszczędzania czy inwestowania właśnie do tego się sprowadzają. W zależności od konstrukcji produktu mogą być naprawdę dotkliwe, szczególnie w pierwszych latach uczestnictwa. Potem stopniowo łagodnieją, ale nawet strata 10% wpłaconego kapitału to dość wygórowana cena za możliwość robienia czegoś, co da się zrobić za darmo lub przy minimalnych kosztach.
Dlaczego godzimy się płacić tak dużo za prywatne plany emerytalne? Moim zdaniem dlatego, że brakuje nam silnej woli, czasu lub determinacji, żeby wdrożyć coś podobnego na własną rękę. Trudno nam powstrzymać się od wydawania na bieżące wydatki, więc z ulgą płacimy za swego rodzaju bat, który bank, towarzystwo ubezpieczeniowe czy inwestycyjne nad nami trzyma. Ze względu na długi horyzont inwestycji, brakuje nam też czasu, wyobraźni i motywacji, żeby śledzić rozwój wydarzeń. Szybciej i wygodniej jest oddać te sprawy komuś innemu.
Nawet wtedy warto jednak pamiętać o opłatach i obowiązkach związanych z produktem, który ma zapewnić nam finansową poduszkę w przyszłości.
Przeczytaj o innych możliwościach oszczędzania i inwestowania na emeryturę, o tym, jak najlepiej kupić produkty Skandii, Generali czy Axy. Przyjrzyj się także narzędziom niezbędnym do zapanowania nad swoimi finansami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
A co Ty sądzisz?